Fumikage Tokoyami × Reader

770 67 19
                                    

  ❝Góra i dolina❞  

[Imię] nie potrafiła skoncentrować się na rozmowie. Z tyłu głowy wciąż miała artykuł, który przeczytała zeszłego wieczoru. Internauci wymieniali się poradami i uwagami dotyczącymi związków. Normalnie [Nazwisko] ominęłaby ten wątek z szyderczym uśmiechem na ustach, lecz teraz, kiedy po tak długim zwlekaniu zeszła się z Tokoyamim, chciała wiedzieć jak najwięcej na temat miłości. Według jednej z użytkowniczek szansę na przetrwanie występują tylko w przypadku związków, w których chłopak jest wyższy i silniejszy, gdyż kiedy tę rolę przejmuje dziewczyna, jej ukochany prędzej czy później źle się poczuje ze względu na ten nietypowy podział ról.

Czemu w to uwierzyła? Otóż, była znacznie wyższa od swojego chłopaka i odkąd tylko zaakceptował jej uczucia, wydawało jej się, że biedak czuje się bardziej nieswojo niż zazwyczaj. Jej moc sprawiała, iż mogła wydłużać swoje ciało w dowolny sposób o dziesięciokrotność oryginalnej długości. Haczykiem był wzmożony wzrost w tym także większe zapotrzebowanie na żywność. Nie mogła nic na to zaradzić. Rosła znacznie szybciej od rówieśników, przez co teraz była gigantem wśród innych dziewczyn. Byli niczym góra oraz dolina i to doprowadzało ją na skraj poczytalności.

— Wszystko w porządku, [Nazwisko]? — Zapytał Fumikage, odstawiając na chwilę shake'a.

Od dłuższego czasu wydawała mu się nieobecna, jakby zżerały ją wątpliwości. Nikt tak dobrze nie rozumiał tego uczucia jak on, który musiał mierzyć się z własną niepewnością każdego dnia. Martwił się o jej uczucia, bo była to sfera, której nie mógł kontrolować rozkazami czy siłą woli w przeciwieństwie do jego emocji czy Dark Shadowa. Ludzie wciąż byli dla niego niezrozumiali, w szczególności ona - dziewczyna, która nie tak dawno temu wyznała mu uczucia, a jednocześnie osoba kompletnie różna od tych, które spotykał do tej pory. Była wysoka, bardzo wysoka i wiedział, iż wywołuje to u niej dyskomfort. To nie tak, że wyśmiewano ją z tego powodu, zwyczajnie nie potrafiła pogodzić się z tym, że niektórym przeszkadza jej wzrost. [Imię] była prawdziwą altruistką, dlatego źle się czuła z tym, że zamiast pomagać innym, utrudnia im życie swoim wyglądem. Irytowało to pojedyncze jednostki, jednak tyle wystarczyło, by nieco ją podłamać. 

— Przeszkadza ci mój wzrost? — Zapytała wprost, decydując się odpuścić sobie zbędne formalności. 

Chłopak niekontrolowanie się zaśmiał. Był to pierwszy raz, gdy usłyszała jego szczery śmiech. Wyobrażała sobie go jako bardziej demoniczny, ale ten... W pełni ją zadowalał. Zarumieniła się nieznacznie, onieśmielona urokiem zaistniałej sytuacji. Fumikage szybko doprowadził się do porządku, co podkreślił subtelnym chrząknięciem.

— Czemu miałby mi przeszkadzać? 

— Słyszałam twoją rozmowę z Kirishimą i Kaminarim. Mówili, że wyglądam przerażająco, gdy patrzę na ciebie z góry...  — Odpowiedziała, uśmiechając się smutno. — Właściwie to wierzę im na słowo... Wybacz, nie chciałam tak wyglądać...

Tokoyami westchnął, po czym kilkukrotnie pokręcił głową z dezaprobatą. Domyślił się, iż nie dosłyszała wszystkiego, więc zdecydował się jej to krótko i zwięźle wyjaśnić. Owszem, rozmiar [Imię] wprawiał innych w zakłopotanie, ale nie jego. Czuł się przy niej swobodnie, choć wykazywała obcą mu beztroskę. To jedyny w swoim rodzaju człowiek, którego nie mógł stracić.

— Słuchaj, czy spuszczanie głowy, by móc spojrzeć mi w oczy jest dla ciebie problematyczne lub denerwujące? —  Zapytał z typową dla siebie powagą.

  — Nie, nigdy nie było. — Zmarszczyła brwi, nie do końca wiedząc czemu rozmowa brnie w tym kierunku. 

— Świetnie. Zadzieranie głowy do góry nie jest dla mnie problemem, więc nie przejmuj się tym. Prawda, twój wzrost bywa czasami przeszkodą... — Na samo wspomnienie niezręcznej sytuacji, w której próbował ją pocałować, aż przeszedł go dreszcz. — Ale bez tego nie byłabyś już sobą. Ten dyskomfort uczynił cię tym, kim jesteś dzisiaj, a mi zależy byś zawsze była przynajmniej tak dobra jak teraz, dlatego proszę, skończ z użalaniem się nad różniącymi nas centymetrami i ciesz się shake'iem.

— Postaram się, ale niczego nie obiecuję! —  Zaśmiała się, po czym zmierzwiła ciemne pióra na jego głowie. Jej oczy migotały od niewidocznych z daleka łez. 

To śmieszne, ale kiedy zaczęła ten temat przez myśl nie przeszła jej ta potencjalna odpowiedź...



❝Theory of happiness❞ ┊ One shoty┊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz