❝Typowe shōjo❞
Koniec roku zbliżał się wielkimi krokami. Ostatnie egzaminy zostały zakończone, a uczniowie mogli odetchnąć z ulgą, ewentualnie obwiniać się za to, że następny rok będą spędzać w tej samej klasie. [Imię] właśnie czekała na swojego dobrego przyjaciela - Rantarou - przed szkolną bramą. Oparła się o ograniczający teren placówki mur i na chwilę zatraciła się w myślach, a gdy tylko usłyszała zbliżające się ku niej kroki, wzięła kilka głębokich oddechów i solidnie pacnęła swoje policzki, by wyładować stres. Kiedy 'obiekt westchnień' zbliżył się na optymalną odległość, dziewczyna wyskoczyła zza muru.
— Kocham cię! — Ogłosiła donośnie, szczerząc się niezręcznie. Wyznanie przyciągnęło uwagę kilku przechodzących obok uczniów. Dziewczyny chichotały, uważając to za słodkie, z kolei chłopcy współczująco przyglądali się nieco zakłopotanemu Amami'emu.
— To wszystko? Z takim wyznaniem miłosnym, to ty żadnego nie zdobędziesz, a już tym bardziej tego twojego ukochanego!— Odpowiedział Rantarou, czochrając jej włosy. — Bardziej taktownie...
Ta sytuacja dla osób trzecich może wyglądać dziwnie, jednak dla tej dwójki to tylko zabawna rutyna. [Nazwisko] od początku roku próbuje zaskoczyć swojego przyjaciela idealnym wyznaniem miłosnym, a wszystko to w ramach treningu, który ma na celu przygotować ją do wyznania jej uczuć chłopakowi, który skrycie jej się podoba.
Zielonowłosy nie wiedział zbyt dużo o obiekcie westchnień przyjaciółki i to doprowadzało go do szału. W końcu [Imię] była najbliższą mu osobą od czasów gimnazjum, a teraz gdy podrosła, jakiś tajemniczy chłopak zabiera mu ją sprzed nosa. Czy czuł się zazdrosny? Cóż, według niego - nie -uważał, że jest najzwyczajniej w świecie zobowiązany do bycia wobec niej opiekuńczym. Kto wie co może strzelić do głowy takiemu typkowi, któremu najpewniej wciąż buzują hormony... Mimo, że sam Rantarou wypierał się jakichkolwiek uczuć do [Imię], to one wciąż siedziały gdzieś w jego głowie, czekając na odpowiedni moment, by zaatakować. Właśnie dlatego obawiał się, że będą się rzadziej spotykać, przestaną wspólnie zarywać noce dla dobrych książek, komiksów i gier, a co najważniejsze, że [Nazwisko] zacznie go ignorować.
— Zawsze jesteś taki surowy... To wyznanie było całkiem niezłe... — Jęknęła zawiedziona. Na chwilę obecną czuła, że wykorzystała już wszystkie sposoby i cały pokład romantyczności, który skrywała jej dusza.
— Nie jestem surowy, po prostu twoje wyznania są poniżej przeciętnej. Mnie by to nie przekonało. — Odpowiedział z kompletną powagą, na co [Kolor]włosa "chwyciła się za serce".
— Zabolało! — Wydukała, przyglądając mu się z wyrzutem.
— Krytyka pomoże ci dojść do perfekcji! — Stwierdził Rantaro, uśmiechając się niewinnie.
— Hmpf, czemu ty mnie w ogóle uczysz, przecież jesteś kompletnym świeżakiem w tych sprawach, który o relacjach damsko-męskich wie tylko z mang shōjo! — Odparła naburmuszona, ruszając przed siebie.
— Nie czytam shōjo! To moje siostry mają sterty tego szajsu, dlatego wala się nawet po moim pokoju. — Wyparł się zielonowłosy, podążając za nią krok w krok.
— Tak, no przecież...
I tak wyglądało każde popołudnie. On zaczynał, ona kończyła i na odwrót. W drodze powrotnej [Imię] zdążyła jeszcze kilkanaście razy powtórzyć te dwa magiczne słowa, starając się brzmieć jak totalnie zakochana, jednak wciąż brzmiało to bardziej jak żart, aniżeli poważny monolog o uczuciach.
Para musiała się szybko rozstać. [Kolor]oka mieszkała bardzo blisko szkoły, zaś dom Amami'ego znajdował się prawie na drugim końcu miasta. Dziewczyna nigdy nie rozumiała dlaczego przebywa tak długą drogę do tego średniej klasy liceum, jednak szczerze cieszyła się, że ma go przy sobie.
Nim [Imię] zniknęła za drzwiami swego domu, zdążyła jeszcze raz spróbować ułożyć idealne wyznanie. Tym razem obiecała sobie, że nie zawali. Gdy Rantaro już chciał odejść, chwyciła za jego nadgarstek, tym samym zatrzymując chłopaka.
— Ran-chan... Kocham cię, najmocniej na świecie. Od zawsze i na zawsze. Kocham cię. To tak dziwne, że nie mogę ubrać tego w słowa, moje serce bije jak szalone, gdy jesteś choć odrobinę bliżej mnie, a jednocześnie chce się zatrzymać za każdym razem, gdy się uśmiechasz. Naprawdę cię kocham... Pasujemy do siebie niczym sos sojowy do sushi! —Jej policzki przybrały mocno czerwony kolor. Takie słowa nie przychodzą z łatwością, nawet gdy jest się przyzwyczajonym do takowych wyznań.
Chłopaka na chwilę zatkało. Jego policzki pokrył rumieniec, a on sam odleciał. Usłyszeć tak urocze słowa z jej ust zdarzyło mu się pierwszy raz. I to "Ran-chan"... Trzeba było przyznać, za którymś razem udało jej się ułożyć całkiem dobre wyznanie, choć fragment o sushi mogłaby sobie darować. Było na tyle trafne, by poruszyć serce Amami'ego, które teraz głośno kołatało, wzruszone tymi słowami. Zaczął się obawiać, iż [Nazwisko] może to usłyszeć. Przecież nie powinien tak reagować... Wyśmieje go.
— T-Tym razem było dobrze, naprawdę zazdroszczę temu chłopakowi... Usłyszeć takie wyznanie... Schlebiające. — Zaśmiał się nerwowo. — Zdałaś egzamin, ale w przyszłości daruj sobie ten fragment o shushi, zgoda?
Amami oczekiwał momentu, w którym jego serce zwolni, jednak ono wciąż biło zatrważająco szybko, przez co zielonooki kompletnie nie mógł się uspokoić. Wszystko wyglądało na to, że wciąż nie wyzbył się z głowy uczucia, którym darzył [Nazwisko]. Ta pozornie zwyczajna dziewczyna, zawładnęła jego sercem, a ze względu na to, iż kochała już kogoś innego, nie mógł liczyć na to, że kiedyś się zejdą. To dlatego Rantarou zgodził się na tą farsę, nie tylko po to, by jej pomóc, ale również by być z nią blisko, gdyż tego podświadomie chciał. Z tego samego powodu kandydował do tego samego liceum, obawiając się przedwczesnej rozłąki.
Serce podpowiadało mu, że ta chwila jest odpowiednia na zrobienie porządku z jego uczuciami. Gdy już miał coś powiedzieć, jego przyjaciółka ponownie się odezwała.
— Rantarou, jeszcze nie skończyłam... — Powiedziała [Kolor]włosa, nieśmiało spoglądając w jego oczy. — Bo wiesz, te wszystkie wyznania, ten trening i nasze starania były tylko po to, bym zebrała się w sobie i porządnie wyznała swoje uczucia pewnej, bliskiej memu sercu osobie. Teraz mogę zabrzmieć tandetnie i stracić w twoich oczach na wiarygodności oraz godności, ale... Chodziło o ciebie. To wyznanie, ono jest dla ciebie.
Zielonowłosy przez chwilę stał w osłupieniu, przyglądając się swej przyjaciółce, która krążyła wzrokiem po okolicznych przedmiotach. Jej ciało drżało, a ona sama zapewne chciała się zapaść pod ziemię. Jedynym, co przyszło mu do głowy, by trochę ją uspokoić, było przytulenie jej. Tak też postąpił, przez co [Imię] znacznie się uspokoiła, nie przestając drżeć.Odsunęła się od niego, bardziej pewna siebie, uśmiechając się w ten charakterystyczny dla niej sposób.
— Dobrze, a więc... Jestem gotowa! — Stwierdziła, zaciskając dłonie w pięści, by trochę odreagować wywołany przez oczekiwanie stres.
— Gotowa na co? —Zapytał, marszcząc brwi.
— Na odrzucenie, nie baw się ze mną! Miejmy to już za sobą! Odpowiedz mi, proszę!
— Wiesz co w takim momencie odpowiedziałby bohater typowego shōjo? Że on również darzy protagonistkę potężną miłością. — Powiedział, po czym wziął głęboki oddech. — [Imię], też cię kocham.
Usta [Imię] minimalnie się rozszerzyły pod wpływem szoku. Przyglądała mu się, oczami pełniami radości i nadziei, a jej radosne serce biło jak oszalałe. Amami, chcąc jakoś poprzeć swe słowa, ponownie przytulił [Kolor]włosą, która, gdy tylko ich ciała się zetknęły, ukryła twarz, przyciskając ją do jego torsu.
— A mówiłeś, że nie czytasz mang shōjo... — Burknęła [Nazwisko], odwzajemniając przytulenie, na co Rantarou zadrgała powieka.
— Bo nie czytam.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
To wyznanie, które musiałam ułożyć jest tak słabe, że aż mi wstyd, lol.
CZYTASZ
❝Theory of happiness❞ ┊ One shoty┊
Fanfic~W trakcie poprawek~ Zbiór one shotów typu x Reader z anime, mangi i gier. Czasem będę pisała także shoty z własnej intencji, więc nie wszystkie będą z zamówień. Wszystko zostało bardziej szczegółowo wyjaśnione w rozdziale organizacyjnym. |Rozpoczęc...