8

1.5K 62 5
                                    

Hermiona siedziała w swoim ulubionym fotelu gdy Severus wpadł jak burza do salonu. Wziął coś z szafki i wybiegł z kwater. Nawet nic nie mówiąc. Hermione zdziwiło ją tę zachowanie męża. Zawsze chociaż spojrzał na nią. A dziś nic normalnie jakby jej tam nie było. Po tym incydencie postanowiła że pójdzie z Luną na Pokątną. Lubiła Lunę była jej przyjaciółką nie najlepszą  bo to miejsce zajmowała Giny. Hermiona czekała na Lunę z 10 minut ale jej wciąż nie było. Więc postanowiła że pójdzie do Olivandera. Lubiła tego starca. Gdy weszła do sklepu od razu zobaczyła mnóstwo pudełek z różdżkami. Po chwili wyłonił się właściciel sklepu i się uśmiechnął. 

-Dzień dobry pani Snape.-powiedział Olivander a Hermiona trochę się speszyła.

-Dzień dobry

-Co cie tu sprowadza?

-Po prostu miałam już dość siedzenia w swoich komnatach. I postanowiłam że odwiedzę pana.

-O to miło z twojej strony. Zawsze wszyscy przychodzą tu tylko coś kupić ale ty jesteś inna. A tak w ogóle jak się czujesz?-powiedział i spojrzał na brzuch. 

-Wszystko dobrze z maleństwami.- powiedziała Hermiona a mężczyzna wybałuszył oczy z zdziwienia. 

-To bliźnięta?

-Tak chłopczyk i dziewczynka. Jeszcze nie wiemy jak ich nazwiemy ale to się szybko zmieni. 

-O to cudownie czyli za jedenaście lat tu przyjdą kupić swoje pierwsze różdżki?

-Tak-powiedziała przyszła mama i się uśmiechnęła. Porozmawiali jeszcze z dwie godzinki i Hermiona postanowiła już wracać bo była zmęczona.

Przepraszam że tak dawno mnie nie był ale nie mogłam pisać bo musiałam pilnować szkoły. 

Ale mam pomysł wy pozadawajcie mi pytania a ja zrobię Q&A. Jak będziecie chcieli.

Oj.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz