I

151 14 19
                                    

TERAZ:

Długo czekałam na ten dzień. Weszłam do garderoby pod czujnym okiem Camerona. Spojrzałam z nadzieją w jego stronę, trzymając w dłoniach czerwoną sukienkę.

-Kochanie, w czerwieni ci nie do twarzy. - spojrzał na mnie uśmiechając się czule. -Ubierz tą.- zbliżył się do mnie, podając mi czarną sukienkę.

Do moich oczu napłynęły gorzkie łzy. Z trudem powstrzymałam się od płaczu.

-Coś nie tak?- objął mnie czule i wyszeptał mi do ucha. -Bądź grzeczna i załóż proszę tę sukienkę.

Otrząsnęłam się i wróciłam na ziemię posłusznie wykonując jego polecenie.

-Wyglądasz cudownie, kochanie!-odezwał się, gdy tylko włożyłam na siebie sukienkę. Stanęłam przed lustrem bacznie przyglądając się sobie. Zauważyłam, że bardzo się zmieniłam. Moja twarz nie była już tak promienna jak wcześniej. Walczyłam sama ze sobą, żeby już więcej nie myśleć. Z każdym kolejnym dniem wmawiałam sobie, że moje życie jednak nie jest takie złe i coraz bardziej popadałam w rutynę.

-Czy ja mo-o-o...- usiłowałam zapytać czy mogłabym zostać na chwilę sama. Za każdym razem łudziłam się, że zrobi to. Pozwoli mi.

-Dlaczego miałbym Cię zostawić samą?-przeraziłam się. -Zastanawisz się pewnie skąd znam to pytanie?- zaśmiał się i podszedł w moją stronę. Serce zaczęło mi walić z niewyobrażalną szybkością. -Kocham cię.-zaczął całować mnie po szyi, a ja stałam jak sparaliżowana. Swój pocałunek zakończył lekko przegryzając moją dolną wagę. Zbledłam i zebrało mi się na wymioty. -Podejdź do komody. Otwórz pierwszą szufladę i wyjmij z niej szczotkę. - zrobiłam wszystko co mi kazał chociaż dobrze wiedział, gdzie ją znajde. Powtarzał te słowa zawsze kiedy nadeszła na to okazja. To było coś jak część jego gry, w której ja byłam jego pionkiem. -Usiądź na krześle i podaj mi ją.- zaczął delikatnie rozplątywać mój długi warkocz. Kiedy już to zrobił przeczesywał moje włosy. Robił to z niesamowitą precyzją, co wzbudzało we mnie lęk. -Idealnie, wyglądasz olśniewająco! - powiedział ostatni raz przeciągając szczotkę przez włosy.

-A makijaż?-zapytałam niepewnie.

-Może dzisiaj sobie darujemy, co? Wyglądasz ślicznie, a poza tym nie mamy za dużo czasu. - Nie protestowałam. Bałam się. Po prostu się bałam.

-Skarbie, tak między nami będziemy mieli dzisiaj nowego gościa, dlatego zachowuj się stosownie. - przytaknęłam kiwając głową. Nie do końca zrozumiałam co miał na myśli mówiąc stosownie. Ale byłam niemal pewna, że to jakaś kolejna prowokacja z jego strony. Dokonywałam ostatnich poprawek w moim wizerunku po czym skierowałam wzrok na Camerona.

-No już raz, raz... Idziemy do kuchni. - chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę kuchni. -Będziesz podowała potrawy zza aneksu tak jak zawsze, jeśli któryś z naszych gości zaproponuje Ci rozmowę w cztery oczy konsekwentnie odmówisz, rozumiemy się? - kiwnęłam głową. On mocno ścisnął mój kościsty nadgarstek, zwinęłam się z bólu, opadając na kolana. W tym momencie  powtórzył- Pytałem czy się rozumiemy?

-Tak!-krzyknęłam, ściskając pięści z bólu.

-Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.
, kochanie. - uśmiechnął się łagodnie i delikatnie mnie podniósł. Złapałam się za nadgarstek i zaczęłam go masować. Odrazu dostrzegłam na nim obszerne zaczerwienienie. -Jeśli ktoś o to zapyta powiem, że masz napady autoagresji. W każdym razie, wiedz, że znajdę odpowiednią wymówkę.- położył dłoń na moim policzku czule się uśmiechając. Byłam bezsilna. Czułam obrzydzenie do jego osoby.

Ostatni Pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz