TERAZ:
-A teraz siadaj - powiedział zdecydowanym tonem. Zawahałam się przez chwilę. -Tak ciężko usiąść ci na podłodze? - zapytał wyciągając jakiś przedmiot z szafki pod zlewem. -No już! Siadaj do cholery!- krzyknął i stanął za moimi plecami. Usiadłam. Do moich oczu napłynęły łzy. Z trudem usiłowałam powstrzmać się od płaczu.
-Potrzebujesz zmiany...- szepnął równo układając moje włosy. Nagle usłyszałam dźwięk zaciskających się metalowych nożyczek na moich włosach. Przeciągnął je po całej szerokości. Jedynie czego nie zdołałam ocenić to długość, jak bardzo je skrócił.
-Już dawno powinienem to zrobić -obszedł mnie dookoła wciąż trzymając w dłoni zaciśnięte nożyce. Bałam się. Bałam się odezwać. Cokolwiek zrobić. Strach sparaliżował mnie od góry do dołu. Miałam ochotę płakać, krzyczeć. Jednak powstrzymywałam się. Prawdę mówiąc moja dusza krzyczała niemiłosiernie, ale ciało coraz bardziej odmawiało posłuszeństwa.
-Zmiany są dobre - pochylił się nade mną i chwycił dłonią moją żuchwę. Szybkim ruchem pociągnął ją do góry jednocześnie zmuszając mnie do spojrzenia na siebie. Patrzył na mnie obłąkanym wzrokiem. Był to wzrok szaleńca. Moje ciało zadygotało. Ogarnął mnie niepokój. Pierwszy raz widziałam taki obłęd w jego oczach. Świadczy on jedynie o tym, że ten człowiek jest nieobliczalny. -Wyjeżdżamy na wakacje - uśmiechnął się szeroko. -Cieszysz się? - kontynuował zbliżając swoją twarz do mojego policzka. Czułam jego oddech na mojej szyi. Nie byłam pewna czy pragnie mojej odpowiedzi dlatego postanowiłam milczeć. Przeciągnął dłoń z żuchwy do moich ust. Drugą dłonią przejeżdżał po moim poliku.
-Powiedz coś - z podnieceniem wgapiał się w moje usta. Nic nie odpowiedziałam. Wydusiłam z siebie tylko cichy jęk bezradności.
-Uznam to za pewien rodzaj wdzięczności - wyprostawał się z dumą. -Wsawaj, musisz zobaczyć moje dzieło - ponaglał mnie. Po chwili wstałam i wpatrywałam się w moje odbicie. Widziałam krótkie włosy. Mniej więcej do ramion może nieco krótsze. Coś ściskało mnie w gardle. Czułam rozgoryczenie. Z dawnej mnie już nic nie zostało. Stworzył mnie na własne upodobanie. Fizycznie nie byłam już sobą. Psychicznie poniekąd również. Jednak zachowałam w sobie resztki rozsądku i nadziei. Spuściłam wzrok z lustra. Zaczęłam bezwiednie błądzić nim po pomieszczeniu opanowując strumienie niechcianych łez.-Nie mów, że ci się nie podoba - burknął pod nosem. -Tak się starałem - zainicjował teatralne westchnięcie.
-Myślisz, że obchodzi mnie jakaś fryzura? - skłamałam. Po policzku spłynęła mi zła.
-Ughhh... - gniewnie przewrócił oczami. - Nie J A K A Ś tylko zrobiona przez twojego m ę ż a - ostatnie słowo zabrzmiało srogo. -Cholera mam ciebie dosyć!! - krzyknął nagle. Aż podskoczyłam. Podszedł i skierował moje ciało do ściany po czym mocno mnie do niej przywarł. -Jeżeli myślisz, że możesz sobie ze mną pogrywać, jesteś w błędzie - mocniej zacisnął palce na moich ramionach. Jęknęłam z bólu. Cameron lekko rozluźnił uścisk po czym wyprowadził mnie z łazienki bez słowa. Podążał dobrze znaną mi drogą. Droga ta prowadziła do piwnicy. Zatrzymaliśmy się dopiero przed drzwiami prowadzącymi do ciemnego pomieszczenia - najniżej ulokowanej kondygnacji w apartamencie.
-Wybacze ci jednak to przewinienie - usłyszałam nagle opanowany głos mężczyzny. -Masz szczęście, że trafiłaś właśnie na mnie, kochanie - ostatnie słowo miało kluczowe znaczenie. Zawsze brzmiało ono tak samo i miało na celu wzbudzenie we mnie winy. Tak właśnie bawił się ze mną mój mąż. Otworzył przede mną drzwi na oscież i sprowadził w dół gdzie znajdowały się kolejne drzwi.
CZYTASZ
Ostatni Pocałunek
Mystery / ThrillerIdealne kłamstwo? Jej życie zmienia się w piekło, pozorna miłość w nienawiść...