VIII

66 9 6
                                    

TERAZ:

Nie miałam siły płakać. Chciałam umrzeć. Łudziłam się, że za chwilę tak się stanie i cały koszmar się skończy. Codziennie błagałam Boga, żeby pozwolił mi odejść. Prosiłam Go o to, jednak On kazał mi walczyć. Wierzył we mnie, kiedy mi już tej wiary zabrakło. Biłam się z myślami. Próbowałam zrozumieć, dlaczego nie chce mi pomóc. Nie prosiłam Go o zbyt wiele. Pragnęłam tylko jednego - śmierci. Nagle usłyszałam zbliżającego się Camerona. Powoli schodził po schodach w głąb pięknego apartamentu. Z każdym krokiem był bliżej, a ja usiłowałam przedostać się na materac. Jednak za każdym razem opodałam na twardą betonową posadzkę. Usłyszałam otwierające się drzwi. Wszedł do środka i uważnie mi się przyglądając wziął stołek, który znajdował się obok zasłoniętego kilkoma szmatami wejścia do łazienki. Postawił go na środku.

- Mam dla Ciebie dwie wiadomości. - przeszedł wokół stołka. Jak już się możesz domyślać dobrą i złą. - zatrzymał się i rzucił chłodne spojrzenie w moim kierunku. -Moje pytanie brzmi którą przekazać Ci jako pierwszą? -podszedł w moją stronę i wypowiadając ostatnie słowo pochylił się nieco nade mną. Poczułam jego ciężki oddech na moim ramieniu. -Może na początek mała zagadka, hmm? - odwrócił się i ponownie zaczął chodzić dookoła stołka. -Jeśli zgadaniesz, dowiesz się kogo dotyczą owe informacje. Natomiast jeżeli nie to już twój problem, skarbie. - dumnie usiadł na stołku i lekko uniósł jedną brew. Najwyraźniej zdziwiony moim milczeniem. Tak przynajmniej mi się wydawało. -No więc dotyczą one pewnego mężczyzny. Mężczyzna ten jest twoim mężem i co więcej bardzo cię kocha. -wstał i po chwili przykucnął obok mnie. -Ma piękną żonę. - zaczął dotykać mnie po policzku. Wystraszona syknęłam z bólu, gdy skierował dłoń na miejsce po uderzeniu. -Wiesz już o kim mowa? -zapytał z uśmiechem na twarzy.

Kiwnęłam głową, nie chcąc wyprowadzić go z równowagi.

-Doskonale!-kontynuował lekko dotykając moich ust dłonią. -Zacznę od tej złej. Dostałem propozycję podpisania umowy z nową firmą marketingową. Potrzebują reklamy. Miałbym wyjechać do Cambridge na dwa tygodnie. I wiesz co?- przybliżył się. -Nie zgodziłem się. - szepnął mi do ucha. Poczułam ogarniający moje wciąż obolałe ciało lęk. -Nie bój się.- uśmiechnął się. -Dobra wiadomość jest taka, że nie opuszczę cię na tak długi okres czasu, cieszysz się? - zaczęłam płakać. Sama nie wiem co sobie w tym momencie myślałam. Przecież doskonale wiedziałam, że nigdy więcej nie dałby mi okazji do ucieczki.

-Nie-enawi-i-idzę cię!-wykrzyczałam jak tylko najgłośniej mogłam ale ból nie pozwalał mi na zbyt wiele. Chwycił mnie w tali i lekko podniósł. Poczułam ogromny ból. Łzy spływały po moich polikach coraz szybciej. Ku mojemu zdziwieniu pomógł mi się dostać na materac. Układając mnie pochylił się nade mną i pocałował mnie w czoło.

-A ja cię kocham. - powiedział wstając. Nic z tego nie rozumiałam za każdym razem zachowywał się zupełnie inaczej. Zrezygnowana zamknęłam oczy ze zmęczenia. Cameron siadając na stołku dokładnie mi się przyglądał. Czułam jego wzrok, który nie pozwalał mi być spokojną. Nie czułam się bezpiecznie w jego obecności.

-Dla-aczego wciąż tu jesteś? - zapytałam niepewnie lekko się podnosząc. On na to gwałtownie zerwał się z miejsca. Pochylił się nade mną lekko odchylając mnie z powrotem do pozycji leżącej.

-Lepiej nie wstawaj. Widzę, że sprawia ci to ogromny ból.

Ostatni Pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz