VII

61 10 4
                                    

KIEDYŚ:

Czułam się niesamowicie w jego obecności. Mogłabym patrzeć w jego oczy godzinami, a może nawet latami. Prawił mi komplementy, zwracał się do mnie z szacunkiem. To było coś czego nigdy nie doświadczyłam. Dawał mi nieograniczone poczucie bezpieczeństwa. Czułam jakbym znała go od dawna. Mogłam porozmawiać z nim o wszystkim, doskonale się rozumieliśmy.

-Dakota, powiedz mi jak to jest możliwe, że taka piękna i rozsądna kobieta jak ty nie ma u boku żadnego mężczyzny? -pomyślałam sobie, że mogłabym zapytać go o to samo jednak szybko odrzuciłam tę myśl.

-Możliwe, że los chciał, żebym trafiła  właśnie na ciebie? - poczułam, że powoli tracę nad sobą kontrole. Promile, zauroczenie i idealny mężczyzna u mego boku. Cała sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna.

-Może na dzisiaj wystarczy?- zapytał zabierając mi sprzed ust lampkę wina. Wstał, poprawił swoją marynarkę i wyciągnął dłoń w moją stronę. W eleganckim stylu opóściliśmy lokal.

-Cameron?- zapytałam ze smutkiem na twarzy.

-Tak?-zapytał zdziwony.

-Czy powiedziałam coś nie tak?- podszedł do mnie. Objął mnie w tali i delikatnie przyciągnął do siebie. Nasze usta dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów. Poczułam, że serce zaczęło mi szybciej bić.

-Nie. -szepnął. -Przepraszam jeśli dałem ci powód, abyś tak właśnie pomyślała. Nie chcę tylko, żebyś myślała, że chcę cię upić, a następnie wykorzystać. Dlatego nie chciałem, abyś więcej piła. - zbliżył się jeszcze bliżej.

-Ja wcale...-nie pozwolił mi dokończyć, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Był taki czuły.

-Wiem.- uśmiechnął się oddalając się nieco. Dalej jednak trzymał mnie w objęciu. -Zaczekaj chwilę, zadzwonię po taksówkę i odwiozę cię do domu. -posłał uprzejmy uśmiech w moim kierunku i podszedł parę kroków do przodu. Wyciągnął z marynarki telefon i podał adres lokalu pod którym się znajdujemy. Zrobiło mi się zimno co nie umknęło jego uwadze.
Ściągnął swoją marynarkę i nałożył mi ją na ramiona.

-Dziękuję. - wtuliłam się w niego. Nie chciałam, żeby ten dzień się tak szybko skończył. Po kilku minutach pod restaurację podjechała taksówka. Wsiedliśmy do środka.

-Dzielnica West Strend, ulica Regent Street sto siedem przez cztery. - poinformował kierowcę, podając mu sto funtów. -Reszty nie trzeba.

-Właściwe to dlaczego zaprosiłeś mnie na tą kolacje? -zapytałam obserwując przez okno londyńskie ulice.

-Mam tłumaczyć ci dlaczego mi się podobasz?- odwróciłam się w jego stronę. Śmiejąc się, potwierdzająco kiwnęłam głową. -Masz piękny uśmiech, wiesz?-patrzył na mnie z podziwem.

-No dalej, chcę to usłyszeć. -naciskałam. Cała ta sytuacja wydawała mi się bardzo zabawana.

- No więc tak, masz śliczne oczy, piękne długie włosy, prfekcyjną figurę i wspaniały charakter. Cała jesteś idealna. -cały czas uśmiechał się w moją stronę. Zbliżyłam się do niego pozostawiając buziaka na jego poliku. W końcu dotarliśmy pod podany adres. Cameron dał znać kierowcy, aby chwilę na niego zaczekał. Wysiadł z auta i odprowadził mnie na górę. Zatrzymaliśmy się przed drzwami.

-Dziękuję ci za dzisiaj było cudownie-podziękowałam przytulając się do niego.

-To ja dziękuję. Mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się na jedym spotkaniu.

-Z pewnością -wyjęłam klucz i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. -Dobranoc - uśmiechnęłam się.

-Dobranoc. Śpij dobrze!- uśmiechnął się czule i zszedł na dół. Dawno nie czułam się tak dobrze.

Ostatni Pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz