•2• Okay, So Now Just Jump [part 1]

35 4 5
                                    


– Dłużej się nie dało stroić... – zaczął zielonowłosy.

Michael zgłosił się na ochotnika, by po mnie przyjechać, co było miłe z jego strony.
W tamtym momencie stał w korytarzu i lustrował mnie spojrzeniem.

– Ładnie wyglądasz, Juls. – powiedział w końcu.

Wzruszyłam ramionami i pokonałam ostatnie, drewniane stopnie, by zacząć ubierać buty.

– Wyglądam raczej niechlujnie i brzydko niż ładnie, ale okay.

W rzeczywistości tak było.
Miałam na sobie czarne jeansy, białą bluzkę bez rękawów wepchniętą w spodnie i związane, w artystyczny nieład, włosy.
Było to dno, w szczególności, że ja miałam to na sobie, ale nie chciałam się jakoś stroić czy coś w tym rodzaju. To tylko impreza, na której nigdy nie byłam.

– Nie prawda. –  odparł.

– Prawda i nie kłóć się. – wstałam z ziemi i otrzepałam tyłek. –  Jedziemy?

– Jasne.

Jednakże zanim wyszliśmy, krzyknęłam w głąb domu, że wychodzę z Michaelem i nie wiem kiedy wrócę, żeby rodzice się nie martwili.
W rzeczywistości tylko moja rodzicielka znała chłopak. Jeżeli poznaniem można nazwać moje opowieści o Cliffordzie. A było ich aż zanadto.

Otwarliśmy drzwi i wyszliśmy z budynku, by zaraz opuścić jego teren i znaleźć się w samochodzie zielonowłosego.
Wieczór był dość chłodny przez co gęsia skórka pojawiła się na moich rękach, pomimo tak krótkiego marszu.

Michael na sobie natomiast miał również czarne jeansy, a do tego czerwoną koszulę w kratę, w której wyglądał naprawdę dobrze.

– To kto urządza tą imprezę? – zapytałam, gdy chłopak ruszył.

– Właściwie to nie idziemy na imprezę. – spojrzałam na niego. – To będzie posiadówka u Nialla. Wiesz w gronie przyjaciół. Szczerze mówiąc to nie wiem, co odwaliło tym cymbałom, że nie chcą iść na tą imprezę.

– Chwila. – pomrugałam oczami. – W gronie przyjaciół? Skoro tak to ja tam nie powinnam być. – zauważyłam.

– Proszę cię, Julie. Znamy się już pół roku. Sześć miesięcy, a ty serio uważasz, że nie traktujemy cię jak naszą znajomą albo przyjaciółkę? – prychnął.

Wzruszyłam ramionami, zwracając wzrok na szybę.

– Ale jestem od was młodsza i to wygląda tak, jakbym się wpakowała
wam w życie. – rzekłam.

– Nie. Gdybyś się nam rzeczywiście wpakowywała w życie, to teraz nie jechałabyś tym samochodem. – chłopak potarł moje nagie ramię, przez co prąd elektryczny poleciał wzdłuż niego.
Dla mnie mógłby tak robić codziennie.

Jednakże po chwili zabrał rękę, kładąc ją z powrotem na kierownicy.

Reszta droga minęła w ciszy.
Serio, w ciszy niemal grobowej, bo chłopak nawet nie raczył włączyć muzyki.

Ale nieważne.

Po tych kilkunastu minutach ciszy, wysiedliśmy w końcu pod domem Nialla.
I oczywiście, gdy już kulturalnie chciałam zadzwonić dzwonkiem, chłopka posłał mi tylko rozbawione spojrzenie i wszedł do budynku, nawet bez pukania.

Aha, czyli tak funkcjonuje ich przyjaźń.

Zamknęłam za nami drzwi i ściągnęłam buty, tak samo jak licealista.

Gdy to zrobiliśmy, przeszliśmy do salonu, gdzie siedziała reszta zgrai.

– Hej. – powiedział Michael.

Little Younger || M. C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz