Zakaszlałam w poduszkę, próbując się nie dusić. Rodzicielka zdiagnozowała mi grypę, chociaż mi to wyglądało na przeziębienie.
A dostałam tej choroby przez wczorajszą drogę powrotną, gdyż padał deszcz, a ja nie byłam zbyt ciepło ubrana. Gdy wróciłam do domu, niezbyt dobrze się wysuszyłam. A teraz mogę podziwiać efekty w kształcie kaszlu i bólu gardła.
Oczywiście, gdy moja mama się o tym dowiedziała, nie obyło się bez ochrzanu, nawet jeśli zapewniłam, że nic mi nie jest, co było trudne, bo co słowo kaszlałam.
Chociaż oprócz okropnej pogody miałam też drugą hipotezę.
Prawdopodobnie złapałam to od siostry Clifforda, jednakże nie byłam tego pewna, bo dziewczynka mówiła, że miała zupełnie inne objawy.
Ale tak czy siak, byłam skazana na leżenie w łóżku, co było okropne, gdyż pogoda była naprawdę piękna. Świeciło słońce i tak dalej, ale szkoda, że tego samego nie mogę powiedzieć o wczorajszym wieczorze.
Oprócz męczarni w łóżku byłam również skazana na męczarnie w postaci nudy.
Nie miałam nic do roboty, a paru zwyczajnych pomysłów w postaci oglądania seriali czy przeglądania Twittera, nie dało się zrealizować, gdyż tata zabrał laptopa, telefon padł, a tablet należał do mamy, więc nie było stuprocentowej szansy, że mi go pożyczy. Co ja mówię, nie było żadnej szansy.Natomiast co do telefonu, to byłam za bardzo skołatana chorobą i leniwa, żeby szukać ładowarki. Po prostu mi się nie chciało, a perspektywa zakaszlania się na smierć przez najdrobniejszy ruch, nie była obiecująca.
Przycisnęłam twarz do miśka i westchnęłam, przez co zakaszlałam. Szczerze mówiąc, to nigdy nie przepadałam za chorobą, a zresztą kto w ogóle za nią przepada... ale jedynym plusem z niej było to, że można odpocząć od szkoły. Czy nawet ogólnie obowiązków.
A ja miałam taką okazję, gdyż rodzicielka zapowiedziała, że w poniedziałek zostaje w łóżku.Przymknęłam oczy.
Nie spałam przez kaszel prawie całą noc, a do tego zamęczałam się tym co zrobił Michael. Właściwie to nie powinnam tego robić. W sensie zamęczać się. To było nic. Nic. Zrobił to pod impulsem i... i... Boże, czemu o tym myślę?
Chyba powinnam się przespać.
Jednakże, gdy o tym pomyślałam od razu usłyszałam odgłosy wchodzenia po schodach, a zaraz po tym dźwięk otwierania drzwi.– Juni posuń się, bo przyjaciółka też potrzebuje miejsca. – usłyszałam.
Kaszląc, podniosłam się do pionu. Co znowu?
W drzwiach zobaczyłam Amber, całą czerwoną, jakby właśnie biegła maraton czy krzyczała. W rękach trzymała natomiast plecak, a na ustach widniał uśmiech. Co ona wymyśliła?– Też jestem chora. – powiedziała, jakby czytając mi w myślach. – Posuniesz się czy mam tak stać?
Pomrugałam oczami.
Amber jest chora? Phi, to ona zawsze była tą niezniszczalną przyjaciółką, która nigdy nie chorowała.
Dziewczyna, jako że nie dostała żadnej reakcji ode mnie, wepchnęła się do mojego łóżka, spychając mnie na prawą stronę.
– Skąd wiedziałaś, że jestem chora? – spytałam, przykrywając się kołdrą.
– Twoja mama gadała z moją. – odparła. – A, że się nudziłam, postanowiłam chorować u ciebie.
No tak. Nasze mamy się tylko kolegowały, ale jednak mówiły sobie więcej rzeczy niż my.
Jednakże pomysł dziewczyny trochę mnie zdziwił.
Owszem był miły i należał do tych przyjacielskich, ale jednak w tamtym momencie jedna od drugiej mogłaby się zarazić, a wtedy nie byłoby tak kolorowo.Jakim cudem jej mama się na to zgodziła?
– A jak wczoraj było u Michaela? – zapytała, zabierając mi trochę kołdry.
Mogła sobie sama przynieść, a nie.
– Normalnie.
– Pieprzyliście się? - poruszyła sugestywnie brwiami.
– Amber! – krzyknęłam zirytowana. Jednakże zaraz tego pożałowałam, gdyż dostałam napady kaszlu.
Myślałam, że wypluje płuca.– Spokojnie Juni. Nie denerwuj się. – kichnęła. Sięgnęłam po opakowanie chusteczek, by zaraz jej podać, jednak ona jej nie przyjęła. – Wiesz, że chce dla ciebie jak najlepiej, tak? Jestem przy okazji też specem w sprawach związkowych, więc mów mi tu co się stało.
Amber i spec od spraw związkowych? Przecież to się całości nie trzyma.
Dziewczyna miała za sobą tylko jeden związek (który zresztą zakończył się po tygodniu) i był tylko po to, żeby mieć to już z głowy. Było to według mnie dziwne zachowanie.
Zresztą dziwniejsze było to, że w ciągu tego tygodnia ani razu się nie pocałowali czy też spotkali gdzie indziej, niż budynek szkoły.Chciałam wybuchnąć śmiechem, ale zauważyłam, że mogłam się udusić, więc się powstrzymałam.
– Pojechałam z nim do drogerii. – wzruszyłam ramionami.
– I? – dopytała.
– I kupiliśmy farbę. – przełknęłam ślinę. Ała moje gardło. – Potem pojechaliśmy do niego, nałożyłam mu farbę na głowę, pocałował mój kark, poszłam się zająć chwile jego siostrą, a później spanikowana uciekałam. Koniec.
Spojrzałam na przyjaciółkę, która nie miała żadnego wyrazu twarzy. Była bez niego. Prawdopodobnie wszystko sobie wyobrażała albo myślała jak mnie ochraniać za bycie totalną idiotką. Bo tak się zachowałam. Jak patentowana idiotka.
W końcu delikatnie się uśmiechnęła i położyła się na plecach, żeby patrzeć w sufit.
– Musiało być ciekawie. – uznała.
Miałam ochotę wtedy zrobić maszynę czasu i pokazać, jak na prawdę to wszystko wyglądało, lecz uznałam, że mi się nie opłaca i lepiej zostawić kasę na podróż dookoła świata.
– Nie. – powtórzyłam jej wcześniejszą czynność. – Na początku owszem, ale potem jak mnie pocałował, było chyba... niezręcznie? Nie wiem, ja to tak odbierałam. I nie wiem... to się dzieje za szybko.
Przymknęłam oczy, szukając jakichś innych słów, dzięki którym może to nie będzie brzmiało tak okropnie.
– Za szybko? – zapytała bezbarwnym głosem. – Czekałaś na to pięć miesięcy, a ty mówisz, że to dzieje się za szybko. – pokręciła głową.
– Wiem, ale postaw się na moim miejscu. – broniłam się. – To wszystko było dziwne, nowe i miałam prawo poczuć się niezręcznie, a poza tym skąd mogę wiedzieć na czym stoję? Może tak robią przyjaciele, a ja przesadzam?
– Przyjaciele tak nie robią.
Przyciągnęłam swoją maskotkę.
Przyjaciele tak nie robią.
To skąd mam wiedzieć na czym stoję?
Jak mam z nim później gadać?
A może on się tylko wygłupiał?
I teraz sobie nic z tego nie robi, a ja niepotrzebnie się zamęczam?Prawdopodobnie tak jest.
– Nie gadajmy o tym. – wypaliła dziewczyna, podnosząc się. – Przyniosłam laptopa i myślałam, że razem pooglądamy seriale. I anime, oczywiście.
Poszłam jej uśmiech. Doskonale wiedziała czego mi trzeba.
Resztę dnia spędziliśmy przy laptopie, lekach i słodyczach. Później Amber przebrała się w piżamę i dopiero po rozmowie do drugiej, poszłyśmy spać.
Szczerze mówiąc, dobrze było mieć taką osobę obok siebie, nawet z faktem, że była ona czasem szalona i nieobliczalna.
Idk czy to ostatni rozdział przed świętami, więc no... być może do zobaczenia
CZYTASZ
Little Younger || M. C.
Fanfic"- Ludzie nie są fajni. - rzekłam cicho do chłopaka. - Nie. Ludzie są fajni. - poprawił mnie, uśmiechając się przy tym." Okładka jest mojego autorstwa.