Czasami Shoto miał dość tego wszystkiego. Dość życia pod kloszem, dość zakazów, zamku i szantażów własnego ojca. Czasem miał ochotę zrzec się tronu i zacząć życie jako jeden z szarych, nic nieznaczących ludzi. A czasami po prostu o tym nie myślał. Na przykład w tej chwili, kiedy spacerował między ludźmi skandującymi imię króla, jego ojca, jadącego na lektyce. Kolejna parada ku czci władcy, którego nikt nie nie chciał na tronie.
Patrzył jeszcze przez chwilę na sztucznie uśmiechających się ludzi, po czym wydostał się z tłumu i skierował swe kroki ku bibliotece głównej w Navii.
Kiedy przekroczył próg budynku, przy recepcji powitał go ten sam uśmiech co zawsze oraz zielone, pełne szczęścia oczy. Mimowolnie sam się uśmiechnął i poszedł do chłopaka, zastanawiając się, od czego zacząć rozmowę. Chciał z nim spędzić dzień, ale nie wiedział jak to zrobić, skoro Izuku miał swoje obowiązki. Gdyby ujawnił kim jest, z pewnością nie byłby to problem, ale tak...
— Dość wcześnie przyszedłeś, Shoto — zauważył Midoriya na powitanie. Nie wiedząc co odpowiedzieć, książe tylko kiwnął nieznacznie głową. — Chciałbyś coś wypożyczyć?
— Nie — zaprzeczył, rozglądając się po pomieszczeniu, byleby tylko nie patrzeć na chłopaka. Za dnia biblioteka sprawiała wrażenie o wiele przyjaznej i weselszej niż w nocy. Przez wysokie, wąskie okna wpadały promienie słoneczne, oświetlając pomieszczenie. Wysokie sklepienie wymalowane było na wzór chmur, czego Shoto nie zauważył wcześniej. Mimo uroczystości, dużo ławek było pozajmowanych, w większości przez nastolatków. Ciekawe co powiedziałby jego ojciec widząc, że przyszłość Navii siedzi właśnie w bibliotece i ma w dalekim poważaniu jego ukazanie oblicza. Szczególnie, że... A właśnie. — Dlaczego pracujesz? — zwrócił się do Midoriyi, nie kryjąc zdziwienia. — Przecież dzisiaj jest święto państwowe. Dzień wolny...
— Nie pracuję — zaoponował Izuku ze śmiechem. — Dzisiaj jestem tu z własnej woli. Nie dostanę za ten dzień wynagrodzenia...
— Czyli pracujesz za darmo — skwitował Shoto, patrząc na chłopaka uważnie. — Dlaczego?
Zielonowłosy uśmiechnął się do niego i oparł łokcie o blat.
— Uważam, że biblioteka powinna być otwarta codziennie — odparł. — Ponieważ ludzie nie przychodzą tu tylko by czytać. Dla niektórych jest czasem schronieniem przed tłumem. Ostoją, gdy ,,nie trafiło się'' do szkoły. Niektórzy przychodzą tu, gdy nie chcą być w domu. A dla niektórych... Biblioteka jest drugim domem. Chwilą odetchnięcia od świata i obowiązków, nakazów, ludzi... Wszystkiego. Gdy chcą uciec od własnych demonów. Bezpieczną przystanią.
Todoroki zastanowił się nad słowami Izuku, nie spuszczając z niego wzroku.
— Możesz mieć rację — powiedział po chwili, ważąc każde słowo. — A dla ciebie? Czym dla ciebie jest to miejsce?
— Wszystkim na raz — odpowiedział zielonowłosy ze smutnym uśmiechem. Wzrok utkwił gdzieś w przestrzeni, myślami błądząc gdzieś daleko. — Wszystkim na raz.
— Nie wyglądasz na takiego, który by musiał przed czymś uciekać.
Izuku zaśmiał się i obszedł ladę, po czym podstawił pod nią dwa krzesełka i usiadł na jednym.
— Sądzę, że każdy ma swoje demony. Nie ważne jak ktoś się stara, jak bardzo jest dobry, każdy popełnia błędy. Każdy ma problemy, z którymi sobie nie radzi lub coś, czego żałuje. Zmartwienia towarzyszą nam przez cały czas, świadomie lub podświadomie. To dlatego szukamy sposobu, by na chwilę oderwać się od rzeczywistości i choć na chwilę zapomnieć o wszystkim.
CZYTASZ
⏸️ Can we try? || tododeku || Zawieszone
FanfictionTodoroki Shoto - książę, istniejący według ludzi tylko w słowach. Nikt zna jego twarzy. Nikt oprócz pracowników zamku, którzy go nie opuszczają. I jednego, zielonowłosego chłopaka, na którego barki spada ciężar ratowania królestwa i który nie ma poj...