Shoto nigdy nie czuł się tak jak w chwili, kiedy Midoriya chwycił jego dłoń. Przez całe jego ciało przeszedł prąd, zrobiło mu się gorąco, a gdy znaleźli się w tłumie tańczących, ogarnął go bezmiar szczęścia. Poruszali się w rytm muzyki, zgodnie i z elegancją. Dopiero teraz zauważył, że przewyższa Midoriyę o pół głowy i z jakiegoś powodu wydało mu się to na swój sposób urocze. Szybko jednak wyrzucił te myśli z głowy. Nie chciał niszczyć tej kiełkującej przyjaźni tylko przez kosmate, niewłaściwe myśli. Swoje dziwactwa mógł zostawić dla siebie i mimo że nie wiedział, co z nimi zrobić, nie miał zamiaru ich komukolwiek zdradzać.
— Fajny strój — odezwał się Midoriya, przerywając ciszę miedzy nimi.
— Twój też — odpowiedział Shoto i choć był lekko zmieszany, nie dał tego po sobie poznać. — Jak ci minęło ostatnie kilka dni?
Oczy Deku błysnęły pod maską, gdy usłyszał pytanie. Z ekscytacją zaczął opowiadać o treningach, jakie serwuje mu Iida i o posiłkach przygotowywanych przez Urarakę.
— Przez to wszystko całkowicie przegapiłem przygotowania do balu, ale chyba mi nie szkoda — zaśmiał się. — A co u ciebie?
Shoto otworzył usta, ale w jego głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Powiedzenie czegokolwiek zagrażało im obu, ale przecież nie mógł wszystkiego zatajać. Nie przed Midoriyą, który tak bardzo mu zaufał w tak krótkim czasie. Dlatego nieporadnie opowiedział o całej bieganinie po domu, przygotowaniach służby, wybieraniu strojów, masek i całkowicie różnym podejściu do balu jego rodzeństwa.
— O, masz rodzeństwo?
W chwili, w której szczerze zaciekawione oczy omiotły go spojrzeniem, Shoto wiedział, że powiedział za dużo. Mimo to nie mógł się wycofać. Przecież to, że miał rodzeństwo nie było grzechem, prawda?
— Mam, starszą siostrę i brata.
— Też przyszli na bal?
— Siostra nie chciała iść, więc brat został z nią w domu żeby dotrzymać jej towarzystwa — odpowiedział, starając się nie dać po sobie poznać jak bardzo zestresowało go tak niewinne pytanie. Nienawidził kłamać. Jego moralne zasady, wpojone mu za dzieciaka przez matkę nie pozwoliły mu łagodzić swojej winy wymówkami, że wszystko co mówił to w sumie półprawdy. W końcu zamek był jego domem, miał służbę i jego siostra i brat naprawdę zostali w domu. Mimo to za dużo ważnych rzeczy przemilczał, by mógł się usprawiedliwiać. Miał żelazne postanowienie, że gdy uratują królestwo, powie Midoriyi całą prawdę. Na razie jednak musiał kłamać lub milczeć. Wolał milczeć, ale cisza skłaniała do myślenia, a Izuku był inteligentny i szybko łączył wątki. To z kolei było niebezpieczne.
— Właściwie czemu masz perukę?
— To część przebrania — odpowiedział od razu. — Mój ojciec stwierdził, że ze swoimi włosami zbyt się wyróżniam i maska nic by nie dała.
— To ma sens — przyznał Midoriya z uśmiechem.
Muzycy grali, oni tańczyli, jednak Todoroki zauważył, że Midoriya nagle stał się dziwnie nerwowy.
— Wszystko w porządku?
Zielonowłosy spojrzał na niego z niepokojem.
— Coś jest nie tak — odparł cicho, jednak z uśmiechem. Shoto spiął się na te słowa. — Wydaje mi się, że jesteśmy obserwowani.
— Przez jedną czy więcej osób? — zagadnął.
— My przez jedną. Ale wydaje mi się że jest ich więcej. Może obserwują wybrane osoby z tłumu, ale z jakich powodów?
CZYTASZ
⏸️ Can we try? || tododeku || Zawieszone
FanfictionTodoroki Shoto - książę, istniejący według ludzi tylko w słowach. Nikt zna jego twarzy. Nikt oprócz pracowników zamku, którzy go nie opuszczają. I jednego, zielonowłosego chłopaka, na którego barki spada ciężar ratowania królestwa i który nie ma poj...