::.. Part Eight ..:: Choroba.

627 52 7
                                    

Yuki otworzyła oczy. Do pokoju wpadały jasne promienie słońca, a za oknami odzywały się już ranne śpiewy ptaków. Granatowowłosa spojrzała na śpiącego jeszcze Lidera. Pamiętała słowa Kat... że śpiący Lider to widok nader unikatowy.

Yuki zamrugała nieco oczyma, otrząsając się z rannego marazmu. Zaczerwieniła się mocno, gdy zdała sobie sprawę, że spała wtulona w rudego. Chłopak obejmował ją mocno, przyciągając do siebie. Jedną rękę miał zanurzoną w jej ciemnych włosach. Sama Yuki opierała dłonie o jego tors, splatając własne nogi z nogami Lidera. Rude kosmyki włosów chłopaka rozsypane były nieco po poduszce.

Dziewczyna poczuła, jak za jej plecami wierci się przez sen Kaze. Kot zaczął mruczeć, układając się wygodniej przy plecach dziewczyny. Yuki westchnęła i delikatnie zaczęła wysuwać się z uścisku chłopaka. Pein zamruczał coś przez sen i zanim dziewczyna zdołała choćby rozplatać nogi, otworzył oczy.

-Yuki, co robisz? -zapytał nieco zaspanym głosem. - Śpij jeszcze.

Przymknął oczy, mimowolnie przyciągając do siebie dziewczynę.

-Liderze... - zaczęła cicho. - ...ale...

-Oj, śpij - polecił jej. -Jeszcze nie ruszamy.

Dziewczyna westchnęła i przymknęła oczy. Nagle Lider otworzył oczy i odsunął się od dziewczyny.

-Chyba jednak powinniśmy się już zbierać - zauważył dziwnym głosem. - Za dziesięć minut na dole. Najpierw coś zjemy. Za pół godziny ruszamy. Idź już do siebie, Yuki.

Dziewczyna skinęła głową i wziąwszy jeszcze śpiącego Kaze na ręce, wyszła z pokoju. Tymczasem Lider potarł skronie rękoma i westchnął ciężko. Wszedł do łazienki i wziął prysznic. Opierając czoło o zimne płytki, próbował opanować swoje uczucia. Rany! Czemu tak nagle... zachowywał się tak... inaczej? Czemu przy Yuki potrafił ściągnąć tą przeklętą maskę zatwardziałego Lidera, człowieka, którego nie można złamać, który nie ukazuje własnych uczuć?...

Wiedział, że nie był taki. Miał zaczepny charakter, uwielbiał ciętą ripostę i nader często się śmiał. Ale o tym wiedziało zaledwie kilka osób. Kat, Tobi i... Konan.

Rudy jęknął przeciągle, gdy przed oczyma stanęła mu niebieskowłosa. Zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nie była mu całkowicie obojętna. Gdyby nie to, że odeszła, mógłby ją nawet kochać. Ale... ona odeszła. Zostawiła po sobie gorzki smak wspomnień i ból rozstania.

Nagle nie wiedzieć czemu przed oczyma stanęła mu zagubiona twarz Yuki. Wczoraj hamował się, potężnie się hamował. Już od pierwszej chwili chciał przyciągnąć granatowowłosą do siebie, uspakajając ją cichymi słowami. Ale... przecież nie mógł. Jak by to wyglądało? On! Lider Akatsuki! Okazujący słabość, okazujący uczucia...

...uczucia?...

Drgnął nieco, otwierając oczy. Po twarzy spływała mu ciepła woda, uparcie próbując dostać się do oczu. Zamrugał kilka razy powiekami, jakby odpędzając głupie myśli, twierdzenia, z których zdał sobie nagle sprawę.

Czyżby...

...czuł coś do Yuki?

Uniósł nieco brwi, kręcąc głową. Głupek!

Wiedział, jak jest naprawdę. Dziwnie zależało mu na Yuki. Na tą misję mógł wziąć kogokolwiek ze sobą, ba!, mógł nawet wysłać kogokolwiek. Ale chciał iść sam, chciał się wyrwać z siedziby choć raz... i wziął ze sobą Yuki.

Westchnął i zakręcił wodę. Wyszedł spod prysznica i przebrał się szybko. Spojrzał na zegarek, wchodząc do pokoju. Od rozmowy z Yuki minęło już dwadzieścia minut. Pein westchnął zrezygnowany. Znów nie potrafił wymiesić się w czasie. Ostatnio zdarzało mu się to nader często.

Yuki w Akatsuki - Historie KatD Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz