Nie docierało to do mnie ani przez chwile.
- Marta mnie odprowadzi.
-Nie, lepiej ja po ciebie przyjadę.
-Mamo..
-Zaraz będę.- nie wiedziałam co powiedzieć, jak wybrnąć z tej sytuacji. Przecież jestem w parku, nie u Marty, jestem tam z Radkiem, którego mama średnio lubi po ostatniej jego wizycie w moim domu, do tego jestem cala brudna od upadku.
Dobra- poddałam się i westchnęłam- przyjedź do parku.
-Gdzie?!- krzyknęła tak mocno, że prawie ogłuchłam. Nagle kątem oka zauważyłam, że Radek przygląda się jakimś migoczącym światłą i wolno idzie w ich stronę. Marszczył brwi i z powagą zaczyna się oddalać.
Odłożyłam telefon, a obraz zaczął mi się rozmazywać. Nagle zobaczyłam odcięty sznur , policje i karetkę. Na ziemi leżała jakaś postać, była w czarnym worku. Stanęłam jak wryta, wiedziałam co się dzieje. Patrzyłam tam z łzami w oczach i chociaż chciałam krzyczeć , nie mogłam z siebie wydobyć głosu. Czy Adam popełnił samobójstwo w parku? Czy to dzieje się na prawdę? To wszystko moja wina! Ile razy kazałam mu się zabić!! W klubie , przez sms'a!! Boze, dlaczego ja nie myśle?! Jestem najgorsza! Przeze mnie chłopak się powiesił.
Radek przybiegł z powrotem do mnie i starał się zasłonić mi ta sytuację. Przed oczami widziałam żywego Adama, tego co chodził z moja siostrą, tego z którym całowałam się w klubie, to był ten sam chłopak, który kilka minut się powiesił. Obrazy w mojej głowie były tak realne . Wiedziałam, ze jest jakiś psychiczny, ale nie sądziłam, że aż tak. Wychyliłam się przed Radka żeby upewnić się czy to co przed chwila widziałam dzieje się na prawdę. On jednak nie pozwalał mi na to patrzeć i wziął mnie na ręce a potem poszedł jak najszybciej mógł w przeciwną stronę. A ja tylko płakałam.
***
Od rana było bardzo niezręcznie. Mama zrobiła śniadanie o późnej porze. W sumie wzięła sobie wolne, żeby wspierać Ankę. Ja czułam się jak ciężko chora, nie mogłam się ruszyć na krok z łóżka. Na dole słyszałam tylko płaczącą siostrę. Nie potrafiłam normalnie myśleć.
-Ale dlaczego on to zrobił?!- była załamana.
- Nie wiem kochanie, pokłóciliście się wcześniej?- spytała ją spokojnie mama.
- Nie !!- Anka płakała jak dziecko.
Cały ranek był bardzo męczący dla nas wszystkich. Ta sytuacja była dla mnie takim szokiem, że nie sprawdziłam od rana facebooka, nie odbierałam telefonu , a nawet się nie ubrałam.
Gdy w końcu odważyłam się zejść na dół zobaczyłam przeraźliwy obraz Anki leżącej na podłodze zalanej w łzach. Położyłam się obok niej.
- Gdyby ktoś wszedł i nas tak zobaczył...- spróbowałam zażartować.
- Wariatki- Ania uśmiechnęła się przez łzy.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć, ale przykro mi.- powiedziałam szczerze.
-Moje życie straciło sens, to moja wina, ostrzegał mnie od początku, ze się zabije.
- Nie mów tak! Kto by się spodziewał, że tak będzie?
- Ja powinnam.- znów płakała- co on musiał czuć...
- Nie zadręczaj się tym, może teraz w końcu jest osiągnął to czego chciał.
Leżałyśmy tak chyba z pół godziny gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Siostra jakby dzikie zwierzę uciekła od razu na górę. Spojrzałam ze zdziwioną miną na mamę.
- Bardzo to przeżywa- powiedziała smutno moja rodzicielka.
Postanowiłam otworzyć drzwi i to była dobra decyzja. Moim oczom ukazał się przystojny chłopak, który uśmiechnął sie do mnie smutnym wzrokiem i rozłożył swoje umięśnione ramiona, żeby mnie przytulić. Rzuciłam sie i wtuliłam się w niego, pachniał pięknie jak zawsze.
-Radek.- powiedziałam i ogarnęło mnie uczucie spokoju.
- Jak się czujesz?- spytał uśmiechając się do mnie. Nie potrafiłam tego nie odwzajemnić.
-Teraz dobrze.- przytuliłam się mocniej.
Chwile staliśmy w ciszy i sądzę, że to była bardzo przyjemna cisza.
-Wejdziesz?- podniosłam do góry, żeby spojrzeć mu w oczy.
- To nie jest dobry moment. Powinnaś pobyć teraz z siostrą. - nadal patrzył mi głęboko w oczy, a ja pomimo ostatnich wydarzeń poczułam się najlepiej na świecie.
Pogładził mnie po policzku, uśmiechnął się i odszedł. Kocham go i nienawidzę przez to, że tak robi. Nawet nie zdążyłam mu podziękować. Zamknęłam z lekkim uśmiechem drzwi i wróciłam do tego domu rozpaczy.
CZYTASZ
Rozkochać bad boya
Teen Fiction,,On wziął bucha i przybliżył się do mnie, wypuszczając powoli dym. Tak pięknie pachniał. Ja nie wierzyłam w to co się dzieje, więc zamknęłam oczy. Biło od niego takim ciepłem, miałam dreszcze. Podał mi papierosa wskazując abym mogła tez skosztować...