„Cykady grają do wtóru ulicy,
Która nawet nie robi się senna."
Oczekiwała coraz więcej od życia. Obwiniała wszystkich dookoła o niepowodzenia i upadki. Czasem zastanawiała się, czy to przypadkiem ona jest wyjątkowa. Czy tkwienie w tym domu z daleka od wszystkich nie czyni z niej kogoś innego. Zdolnego choć przez chwilę dotknąć prawdziwego świata obdartego ze skorupy, od ponurych farb; takiego z jesiennym oczyszczeniem. Usłyszeć jak cykady grają do wtóru ulicy, stopy ubrane w kalosze roznoszą październikowy deszcz, a kolejne szmery rozmów rozbrzmiewają w uszach, gdy z niecodzienną przyjemnością możesz usiąść sobie na zewnątrz. Usłyszeć dźwięki tych cieni, które przemieszczają się po ulicy, wchodzą do domów, parkują swoje samochody. Zedrzeć z nich trochę czerni, zastąpić tymi żywymi kolorami, które na co dzień rozjeżdżane są pod kołami aut.
Pomarzyć o ulicy, która nawet nie robi się senna. Przestrzeni pulsującej życiem.
Oparła się plecami o ścianę, po czym przymknęła oczy.
Człowiek tak po latach pragnąłby tylko tej dziecięcej radości, którą mu kiedyś odebrały obowiązki. Nie widzieć powoli znikającego ciała, nie czuć coraz słabszych kroków, tylko zauważyć parę kolorów. Chociażby tych, co teraz swobodnie opadają na ziemię.
Spojrzała na zegar wiszący naprzeciwko. Wskazówki zatrzymały się na godzinie osiemnastej, stare wahadło powoli wystukiwało rytm. Nawet nie pamiętała już ile lat ten zegar stoi w tym domu.
Westchnęła, po czym odwróciła się gwałtownie, słysząc przez lekko uchylone okno czysty śmiech.
CZYTASZ
Przystanek
SpiritualZejdź ze sceny świata. Następnie skręć w marzenia, potem idź prosto przed siebie. Trafisz na cel, tylko nie spuszczaj go z oczu. Powinnaś cały czas mijać i spotykać nowych ludzi. To ostatnia droga, by znaleźć się na własnej scenie. Spróbujesz? Op...