Rozdział 11.

20 3 1
                                    

Gdy nadeszło południe, bandyci zbierali się do drogi - pakowali swoje rzeczy, siodłali konie i chowali namioty. Około godziny temu był tu posłaniec z nakazem od magistra -  mieli ruszyć w dalszą drogę w  południe. Jednak ta grupa była znacznie w tyłach gdyż dopiero się przygotowywali do drogi.

Sarya długo pogrążona była w myślach. W zasadzie nie miała nic innego do roboty. Jednak czuła ekscytację ale i zainteresowanie. Castiel jasno dał jej do zrozumienia, że pracuje z Lelianą lub Zevranem.

"Czuwają nad tobą dwa ptaszyska"

Tak więc teraz pozostało jej tylko czekać na ich interwencję...

Tymczasem Rivan przebudził się z długiego snu. Wyglądał znacznie lepiej niż wczoraj. Jego oczy wyglądały na żywsze i nie były już podkrążone. Przeciągnął się i rozejrzał wokoło. Gdy spostrzegł Saryę, powiedział:

- Miałem wrażenie, że to wszystko było snem... - spojrzał na swoją nogę a na jego twarzy pojawiło się jeszcze większe zdziwienie - Miałem tu ranę. Prawda?

- Tak, rana akurat ci się nie przyśniła. - odpowiedziała z tonem głosu jakby sama nie była tego do końca pewna.

Castiel to zrobił. Jak ukrywa swoją magiczną energię przed Aghratusem?

Nie znała co prawda pełni sił i możliwości Castiela ale pokaz Aghratusa wyssającego życie z dziewczyny, zrobił na niej ogromne wrażenie.

- Jak więc zniknęła? - zapytał Rivan, wyrywając Saryę z rozmyśleń.

- Jestem Komendantką Szarej Straży, nawet w takiej sytuacji mam tu swoich ludzi. - puściła oczko do młodzieńca, a ten mimo zdezorientowania, nie drążył dalej tematu.

W końcu bandyci zakończyli przygotowania do podróży i grupa ruszyła w drogę. Sarya szukała wzrokiem Castiela ale nigdzie nie mogła go dostrzec.

Zawsze trzymał się na widoku. Gdzie jest teraz?

***

Usłyszał ten szelest. Gdzieś w oddali. Nie mogło być to zwierzę - nie tak blisko drogi. Udawał, że tego nie słyszał i nie ruszał się. Chciał pozwolić napastnikowi na pierwszy krok - pierwszy i ostatni błąd. Zevran skupił się i nasłuchiwał dalej. Nagle w ciągu mniej niż sekundy postanowił, że czas się ujawnić. Szybko odwrócił się i powalił napastnika. Przygniótł go własnym ciężarem do ziemi, a następnie wytrącił z jego pasa broń.

- Kim jesteś?! - wykrzyknął Zevran, przyciskając jeszcze mocniej.

- Jestem tu z polecenia Leliany! - powiedział poirytowany.

Elf rozluźnił uścisk i pomógł wstać mężczyźnie.

- Zakradasz się do Kruka? Oszalałeś?

- Nie byłem pewny kim jesteś. Ale biorąc pod uwagę wskazówki Słowika, musisz być Arainai.

- To ja. A teraz do rzeczy. - burknął wyraźnie zdenerwowany.

- Wiem o porwaniu Komendantki. Leliana wysłała mnie jako wsparcie.

- Wspaniale, ale przed chwilą widziałem pokaz twoich jakże pomocnych umiejętności. - powiedział sarkastycznie Zev.

- Zevranie, nie rozumiesz. Widziałem się z Saryą.

Nagle zainteresowanie elfa wzrosło. Serce zaczęło mu szybciej bić i zyskał na nowo energię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trucizna SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz