Gdy nadeszło południe, bandyci zbierali się do drogi - pakowali swoje rzeczy, siodłali konie i chowali namioty. Około godziny temu był tu posłaniec z nakazem od magistra - mieli ruszyć w dalszą drogę w południe. Jednak ta grupa była znacznie w tyłach gdyż dopiero się przygotowywali do drogi.
Sarya długo pogrążona była w myślach. W zasadzie nie miała nic innego do roboty. Jednak czuła ekscytację ale i zainteresowanie. Castiel jasno dał jej do zrozumienia, że pracuje z Lelianą lub Zevranem.
"Czuwają nad tobą dwa ptaszyska"
Tak więc teraz pozostało jej tylko czekać na ich interwencję...
Tymczasem Rivan przebudził się z długiego snu. Wyglądał znacznie lepiej niż wczoraj. Jego oczy wyglądały na żywsze i nie były już podkrążone. Przeciągnął się i rozejrzał wokoło. Gdy spostrzegł Saryę, powiedział:
- Miałem wrażenie, że to wszystko było snem... - spojrzał na swoją nogę a na jego twarzy pojawiło się jeszcze większe zdziwienie - Miałem tu ranę. Prawda?
- Tak, rana akurat ci się nie przyśniła. - odpowiedziała z tonem głosu jakby sama nie była tego do końca pewna.
Castiel to zrobił. Jak ukrywa swoją magiczną energię przed Aghratusem?
Nie znała co prawda pełni sił i możliwości Castiela ale pokaz Aghratusa wyssającego życie z dziewczyny, zrobił na niej ogromne wrażenie.
- Jak więc zniknęła? - zapytał Rivan, wyrywając Saryę z rozmyśleń.
- Jestem Komendantką Szarej Straży, nawet w takiej sytuacji mam tu swoich ludzi. - puściła oczko do młodzieńca, a ten mimo zdezorientowania, nie drążył dalej tematu.
W końcu bandyci zakończyli przygotowania do podróży i grupa ruszyła w drogę. Sarya szukała wzrokiem Castiela ale nigdzie nie mogła go dostrzec.
Zawsze trzymał się na widoku. Gdzie jest teraz?
***
Usłyszał ten szelest. Gdzieś w oddali. Nie mogło być to zwierzę - nie tak blisko drogi. Udawał, że tego nie słyszał i nie ruszał się. Chciał pozwolić napastnikowi na pierwszy krok - pierwszy i ostatni błąd. Zevran skupił się i nasłuchiwał dalej. Nagle w ciągu mniej niż sekundy postanowił, że czas się ujawnić. Szybko odwrócił się i powalił napastnika. Przygniótł go własnym ciężarem do ziemi, a następnie wytrącił z jego pasa broń.
- Kim jesteś?! - wykrzyknął Zevran, przyciskając jeszcze mocniej.
- Jestem tu z polecenia Leliany! - powiedział poirytowany.
Elf rozluźnił uścisk i pomógł wstać mężczyźnie.
- Zakradasz się do Kruka? Oszalałeś?
- Nie byłem pewny kim jesteś. Ale biorąc pod uwagę wskazówki Słowika, musisz być Arainai.
- To ja. A teraz do rzeczy. - burknął wyraźnie zdenerwowany.
- Wiem o porwaniu Komendantki. Leliana wysłała mnie jako wsparcie.
- Wspaniale, ale przed chwilą widziałem pokaz twoich jakże pomocnych umiejętności. - powiedział sarkastycznie Zev.
- Zevranie, nie rozumiesz. Widziałem się z Saryą.
Nagle zainteresowanie elfa wzrosło. Serce zaczęło mu szybciej bić i zyskał na nowo energię.
CZYTASZ
Trucizna Serca
FantasyTargany uczuciami i ścigany przez bractwo skrytobójców Zevran Arainai powraca do Fereldenu. To tu rozdzierane są wszystkie rany z przeszłości. W trakcie podróży ratuje przed niewolnictwem młodą elfkę o tajemniczych znakach na ciele... Miłość, niena...