Część 2

37 0 0
                                    

Idzie w moją stronę. Ja pierdziele, co ja mam zrobić!!??? Przecierz nie uciekne. Czemu nie usiadłam z Rose albo Emily???? Czemu musze wszystkim ustępować??? Niestety, taka jestem!! Jezu patrzy się na mnie!! Nie no kuźwa nie siadaj!!!! Nie siadaj!!!

Usiadł...no i dupa! Dobra mam plan !! Lekcja trwa 45 minut, mineło z 10 czyli jeszcze z 35 .Będe cicho i nie będzie zwracał na mnie uwagi. Tak to dobry plan!

- Cześć.- powiedział lekko się schylając, aby nikt go nie usłyszał. I co ja mam zrobić??? Miałam nie reagować!Dobra Lucy siedź cicho, dasz rade.

- Nick.- Powiedział wystawiając ręke w moją stronę. S.O.S .!!!!! S.O.S!!! Halo czy pani tego nie widzi??? On gada na lekcji!! No dobra niech mu będzie, ale imienia mu nie powiem.

- Hej.-Powiedziałam nawet na niego nie patrząc.On widząc że ręki mu nie podam, zabrał ją.

- Grasz niedostępną???- Spytał a mnie zamurowało. Że co proszę????Niedostępną????

- Nie, poprostu chcę się skópić.- Powiedziałam spokojnie,choć we mnie wrzało.

- Nie przedstawisz mi się?- Powiedział to , jakby był jakimś prezydentem, a moje życie zależałoby od niego.Drryń Drryń....

Ja nie moge , uratowana przez dzwonek.Szybko spakowałam swoje rzeczy i wybiegłam z klasy jak najdalej od niego.

---------------------------------------------------------------------------Po Lekcjach

Udało mi się cały dzień go omijać. Poprosiłam dziewczyny, żeby któraś ze mną usiadła, dzięki czemu nie miał jak się do mnie dostać. Raz na przerwie szedł w moją stronę , ale ja uciekłam do toalety, gdzie potem spędziłam wszystkie przerwy. Po lekcjach wyszłam przed szkołę, gdzie czekałam na dziewczyny. Gdy wreście raczyły się zjawić ruszyłyśmy razem w stronę naszych domów.

- Leci na ciebie.- Powiedziała po chwili ciszy Rose. Zaraz, co????

- Niby kto na kogo??- Spytałam nie rozumiejąc.

- Jak to kto?? Nick na ciebie.-Mówiąc to puściła oczko do Emily.

- Co!!??- Krzyknełam oburzona zwracając tym samym  uwagę przechodniów.

- Jajco.- Wydusiła Emily śmiejąc się. Nie powiem, troszku się wkurzyłam, troszku bardzo.

- Niby czemu twierdzicie że, jak to ujełaś  ,,Leci na mnie"??

- Po pierwsze-Zaczeła Rose-Usilnie chce cię poznać. Po drugie-Chciał z tobą gadać. A po trzecie..

- Pytał się o twoje imie.- Dokończyła za nią Emily głośno piszcząc. Zaraz, że co??!!! Pytał się o moje imie???!!!

- Co ty gadasz ,kiedy???? Powiedziałyście mu??

- Przed matmą, kiedy uciekłaś do kiblai i nie, nic mu nie powiedziałyśmy.- parskneła ze śmiechu Emily.

- I mówicie mi dopiero teraz?????- spytałam z zaskoczeniem,lekko podnosząc głos.

- Nie było kiedy- Uśmiechneły się konspiracyjnie.I właśnie wtedy zadały mi pytanie które dało mi dużo do myślenia.


- On się ci chyba podoba, co???- Ściszyła głos Emily. -Nam możesz powiedziać.

- Nie, raczej nie.- Odparłam niemal od razu.

- To czemu przed nim uciekasz??? Normalnie powiedziałabyś ,,spadaj" i tyle.- W sumie, miały racje. Coś było ze mną nie tak. Jeszcze żaden chłopak tak na mnie nie działał. Może się go boje??? Nie.W jego towarzystwie nie czuje strachu. Raczej nieśmiałość?? 

- Sama nie wiem.Dobra, możemy skończyć ten temat??- Nie powiem, troche mnie ten temat krępował.

- No dobra, ale od prawdy nie uciekniesz- Powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem.

Dochodziłyśmy właśnie do ulicy, na której mieszkam( miałam najbliżej:)) ale dziewczyny mieszkały koło siebie na następnej ulicy.

- Hej, mam pomysł. Może przyjdziecie do mnie wieczorem???- Zaproponowała Emily.

- Ja jestem za.- Odparła Rose. Jeśli chodziło o spotkania z przyjaciółkami, żadko odmawiała.

- Co ty na to Lucy??- Spytała Rose, poprawiając torbę.

- Ja dzisiaj nie moge....- Wiedziałam , że to pytanie nastąpi.

- Znowu??!- Jękneły równocześnie. Gdyby nie powaga tej sytuacji, tarzałabym się ze śmiechu.- Ostatnio wogule się z nami nie spotykasz..- Powiedziała załamana Rose.

- Przepraszam, ale dzisiaj miałam pomuc tacie. Obiecuje , że w weekend się spotkamy..- Musiałam coś wymyślić, bo inaczej nie dałyby mi spokoju.

-  Obiecujesz?

- Oczywiście. -Odparłam, choć wiedziałam że nie dotrzymam słowa.

- No dobra.- Odparł Emily.

- Sorka, ale musze już lecieć.- Wiedziałm, że jeśli się spóżnie , będe tego żałować.

- Pa.

- Buziaczki.

Pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam w stronę drzwi. Wiedziałam, że znów jak co dzień, czeka mnie piekło.

Weszłam powoli do domu, gdzie niemal od razu zdjełam buty. Ruszyłam niepewnie w stronę kuchni. 

- Co tak póżno, smarkulo??!!!!!- Czyli tak się wita swoją córkę??

- Przepraszam, ale pani nas dłużej przetrzymała.

- Nie kłam !!! -Krzyknął waląc ręką w stół.- Proszę tylko o posłuszeństwo!!

- Ale ja nie kłamię.

- Nie pyskuj, gówniaro!! Na góre i nie pokazuj mi się na oczy!!- Powiedział pokazując ręką schody.

- Nie.

- Co ty powiedziałaś??- Wiedziałam że tego pożałuje.I wtedy stało się coś, co zdarzało się coraz częściej. Zamochnął się i mnie uderzył. Uderzył... Własną córke. - Wynocha na góre!!!

Co miałam zrobić?? Uciekłam na góre do swojego pokoju, gdzie się popłakałam. Chociarz w szkole jestem silna, w domu czuje się jak pies.


To się porobiło. Nasza Lucy jest bita przez własnego ojca. Planuję jeszcze jutro wrzucić następny, ale nie jestem pewna czy uda mi się go napisać. Ciesze się że moją książkę czyta  około 20 osób , ale martwie się brakiem komentarzy i gwiazdek. Mam nadzieje , że to się zmieni. Fajnie by było przeczytać waszą opinie na temat moich wypocin. To na tyle.Do następnego:)

Ja, wilczyca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz