4

48 10 0
                                    

Przez kolejne dni coraz bardziej odsuwaliśmy się od siebie z Willem ale jakoś nie za bardzo mi to przeszkadzało po ostatnim wydarzeniu.
Zdążyłam już poznać trochę królestwo i zaprzyjaźnić się z paroma pracownikami.
Z rodzicami też nieco straciłam kontakt ale to tylko z powodu iż wciąż byłam na nich zła za to co mi zrobili.
No ale cóż. Żyje się dalej no nie?
Jedyne plusy są takie że dostałam garderobę wielkości salonu bogacza a co najlepsze/najgorsze te rzeczy ledwo co mi się tam mieszczą! Tak, możecie sobie wyobrazić ile mam ciuchów. Na samą myśl o tym pozwoliłam sobie na szeroki uśmiech.

Siedządz w swojej komnacie i czytając książkę zastanawiałam się nad sensem naszego "związku" z Willem.
Czy zostawi mnie przez mój nagły wybuch? A może jednak naprawdę mnie kocha i nie pozwoli bym odeszła?
Tyle mam pytań bez odpowiedzi które po prostu cisną się na usta.
- Jennifer?
Usłyszałam głos mojej "opiekunki" która była dla mnie wyjątkowo miła.
- Tutaj Sylwio.
Kobieta uchyliła drzwi po czym weszła do pomieszczenia.
- Jak się dziś czujemy?
- Wyśmienicie
Odpowiedziałam z wielkim bananem na twarzy. Nic nie zepsuje mi tego dnia, nic.
- A to bardzo dobrze bo za niedługo musi panienką być już w biurze. Niestety kolejne spotkania czekają.

Taaa, spotkania. Ostatnio jest ich bardzo dużo "bo każdy chce poznać nową następczyni tronu"
Westchnęłam
- Kiedy?
- Za godzinę ale najlepiej by była panienka już za pięć minut bo musicie z królem omówić kolejne spotkania.
- Wow, nie dadzą mi tu spokoju.
Sylwia uśmiechnięta wyszła z pokoju i wróciła po chwili z piękną beżową sukienką.
- Masz, przebierz się w to, to sukienka od księcia. Za chwilkę przyjdą kosmetyczki.
Po czym wyszła.
Wpatrywałam się w suknie jak zaczarowana gdy doszło do mnie że muszę się pospieszyć.
Gdy byłam już gotowa dobiegło mnie pukanie do drzwi.
To pewnie kosmetyczki
Pomyślałam
I nie myliłam się. Przyszły i od razu zrobiły mnie na bustwo. Jednak w przeciwieństwie do moich starych kosmetyczek te zrobiły super ultra mocny makijaż wodoodporny.
Super, po prostu sweet, teraz będę musiała się tak pokazać publicznie bo raczej nie raczą dać mi demakijażu.
Chyba nie muszę mówić co miałam na twarzy:
Czarna mocna maskara która za mocno przedłużała i zakręcała rzęsy, mocna czerwona szminka oraz cała masa pudru, oczywiście o cieniach i kresce nie wspomnę.
Mogę przyznać że nie wyglądałam źle ale strasznie mi było nie wygodnie.
No cóż, chyba będę musiała się przyzwyczaić.
Gdy wyszły dobiegł mnie dźwięk pukania do drzwi.
- Proszę!
Po chwili do pokoju wszedł nie kto inny jak Will.
- Gotowa?
Powiedział z obojętnością na twarzy.
- Tak, już prawie...
Urwałam i rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu czegoś czego mogłabym zapomnieć.
- To się pospiesz nie ma czasu.
Weszłam jeszcze raz do łazienek i żuciłam na siebie okiem po raz ostatni po czym wyszłam z Willem do biura króla.
Jakby ktoś pytał też dostałam swoje biuro ale nie przebywam tam tak długo jak Will lub Król.
Gdy doszliśmy z księciem do celu zapukałam a po chwili dostaliśmy pozwolenie na wejście.

Will pov

Zobaczyłem ojca siedzącego za biurkiem.
Gdy tylko stanęliśmy przed nim przemówił
- A więc, mamy mało czasu na omówienie pewnych spraw bo zaraz przyjdą kolejni ważni kandydaci na strażników księżniczki.

Tak strażnicy. Ojciec kazał zrobić to spotkanie by dostarczyć jej ochrony.
Owszem mieliśmy swoich strażników ale ci byli najlepsi, najlepiej wyszkoleni
Jeśli nam się nie uda to możliwe że nas nie lubią a my pokazaliśmy im nasze królestwo.
Ale no cóż, to wszystko zależy od Jane.
- Dzisiaj oprócz tego mamy dwa spotkania z królami z sąsiednich królestw we własnej osobie także byłoby miło gdybyś ty Jennifer siedziała w swoim biurze i czekała na nich cierpliwie.

Fioletowłosa kiwnęła głową.
- A ty Willu mam nadzieje że dopilnujesz porządku. Za parę dni mam abdykować ale muszę być pewny komu oddaje koronę.

- Tak ojcze.
Sposuściłem głowę w dół na znak szacunku co mi trochę nie wyszło bo wyglądałem jak zbity pies. Tęsknię za Jane, mimo że stoi tuż tuż to wiem że nie mogę jej dotknąć, i po co ja to niby mówiłem? Że należy do mnie? Will przecież ona cię nie chce przecież ona gardzi wampirami! Mimo wszystko nie zamierzam odpuścić.
- Willu słuchasz mnie?
Spojrzałem na Jane, patrzyła na mnie niepewnym wzrokiem, następnie na ojca
- Tak?
- Pytałem się czy nie dotrzymałbyś towarzystwa Jennifer by nie musiała siedzieć sama w biurze.
I tu znowu spojrzałem na dziewczynę
- T...tak tak, nie widzę problemu
Gdy mój wzrok znów pojawił się na ojcu ten cmoknął po czym szybko zapisał coś w papierach.
-Idździe już, za 10 minut widzę was tu spowrotem.
Jako pierwsza wyszła Jennifer a ja za nią. Dziewczyna skierowała się od razu do swojej sypialni ale jej nie pozwoliłem zagradzając jej drogę ręką
- Ej!
Pisnęła
- Musimy pogadać
- Nie ma o czym,puść mnie!
Zaczęła się wyrywać ale ja byłem silniejszy i przygwoździłem ją do ściany
- Jane... Czy ty coś do mnie czujesz?

Tak tak wiem, obiecałam dłuższe rozdziały ale po prostu nie miałam pomysłu na więcej a musiałam już wam to wstawić bo długo nic nie publikowałam xoxo
Wasza _Virtual_Girl_ <3

Dzikuska [ODWIESZAM]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz