12

30 4 2
                                    

Jest środek nocy a ja nie mogę spać. Ciągle myślę o tym co się stało. Jak ja mogłam być tak ślepa? Jak mogłam nie zauważyć że moja własna kuzynka jest tak okrutna?

Przekręciłam się po raz kolejny na swoim łóżku gdy nagle usłyszałam huk przy oknie. Przestraszona zapaliłam światło i rzuciłam się w stronę hałasu.
To co zobaczyłam przeraziło mnie do tego stopnia że miałam ochotę krzyczeć na cały głos jednak stałam jak sparaliżowana. Postać w czarnym kapturze właśnie wspinała się po ścianach budynku by zaraz znaleźć się przy moim oknie. Odskoczyłam odruchowo gdy ten ktoś zaczął walić w szybę a ta mimo że jest gruba, z łatwością mu ustępowała.

Dobra Jane, myśl... myśl!
Podbiegłam do drzwi jednak te były zamknięte. Co jest?! Spojrzałam spowrotem na okno jednak postać która się za nim znajdowała była już w środku. Zaczęłam natarczliwie walić w drzwi by obudzić strażników ponieważ postać w kapturze nie zdawała się mieć dobrych zamiarów. Z sakwy wyjęła nóż co jeszcze bardziej spotęgowało mój lęk.
Nim się obejrzałam "to coś" znajdowało się już przy mnie i przyciskało mi szmatkę do twarzy.
Nie mając już dostępu do tlenu, zemdlałam...

***

Obudziłam się czując że zbiera mi się na wymioty. To tak jakbym miała w ustach jakąś pleśń.
— Halo!? — Krzyknęłam mimowolnie. Byłam osłabiona, ledwo widziałam w okropnych ciemnościach.
— Nie krzycz drogie dziecko — Usłyszałam obok siebie głos kobiety.
— Chyba nie chcesz żeby przyszli —
Nie rozumiałam o co chodzi, jej słowa ledwo co do mnie docierały.
Spróbowałam coś powiedzieć lecz mimo moich starań z mych ust nie wydobył się żaden dźwięk.
— Otwórz oczy dziecko — Dopiero po słowach kobiety zdałam sobie sprawę że to nie ciemności tylko moje zamknięte powieki.
Powoli zrobiłam to o co poprosiła mnie kobieta. Wszystko wtedy stało się jasne. Było nadal szaro, ponieważ znajdowaliśmy się w jakimś lochu, jednak jedna mała lampka oświetlała na tyle by rozpoznać niektóre rzeczy. Spojrzałam na moją towarzyszkę.

Była to kobieta w podeszłym wieku.
Na oko może z sześćdziesiąt-ileś.
Była ubrana w czarną suknie z lat 90, była ona potargana i brudna ale mimo to można było rozpoznać na niej lekkie lecz małe odbicia krwi.
— Jesteś spragniona — Stwierdziła — Nie możesz mówić bo masz sucho w gardle, ale spokojnie — Uśmiechnęła się, jak można być pełnym entuzjazmu gdy siedzi się w lochu bez wody i jedzienia!
— Oni zaraz przyjdą i przyniosą jedzienia — Powiedziała jakby czytając mi w myślach. — Tak — Zaśmiała się — Czytam w myślach — Wybauszyłam oczy — Jestem czarownicą — Wytłumaczyła — Przynajmniej mamy jak się kontaktować — Kobieta przysunęła się do mnie o tyle na ile pozwolił jej sznur który mocno obejmował jej nadgarstki i rurę.
— Wiem że masz dużo pytań wiem też kim jesteś —
Kim?— Pomyślałam.
— Saveną — Kiwnęła głową wypowiadając te imię.

Nie możesz nas z tą po prostu wyciągnąć? Masz przecież te swoje czary. —

Spojrzałam na kraty.
— Niestety, te kraty są również wykonane z magii, ale o wiele potężniejszej, myślę że gdybyś się ty bardziej skupiła, dałabyś radę nas wyciągnąć — Ostatnie cztery słowa wyszeptała.

Spojrzałam na nią zdziwiona.
Że niby ja?

Nagle kraty otworzyły się a do środka wszedł jeden ze strażników jak mnie mam.
— Ty — Pokazał na mnie palcem — Wychodzisz — Wzdrygnęłam się na mocny ton jego głosu, jednak posłusznie wstałam na nogi i lekko ukośnym krokiem skierowałam się do drzwi za którymi znikł mężczyzna.

Szliśmy przez labirynt wielkich korytarzy, które z resztą wyglądały tak samo, kiedy coś a raczej ktoś przykuł moją uwagą. Gdy mijaliśmy drzwi, zapewne od jakiegoś gabinetu, za nimi ujrzałam dziwną postać, były one szklane co tylko ułatwiało mi sprawę. Cokolwiek się tam znajdowało, jedno jest pewne, nie jest człowiekiem. Czerwone ślepia wpatrywały się we mnie niczym w amoku jednak nie był to oni wampir, ani inne ze stworzeń nadlucko-ziemskich. Wydawało się to nie z tego świata.

Zanim jednak zdążyłam zaobserwować coś jeszcze, strażnik popchnął mnie w kolejny korytarz wyglądający jak dziesięć poprzednich. Po jakichś dziesięciu minutach dotarliśmy pod duże metalowe drzwi. Nie wyglądały ono zbyt zachęcająco.

Gdy mężczyzna spojrzał mi w oczy dostrzegłam coś co mnie zaskoczyło, w jego niebieskich jak niebo oczach było coś jeszcze, coś jakby lekko odbijająca się tęcza. Człowiek. To nie było stworzenie nad ludzkie! To są normalni śmiertelnicy!
— Uważaj, tam w środku — Odezwał się po chwili. — Może nie należę do tych najmilszych ale ten tu — Skinął na drzwi — Przeraża nawet mnie

Po czym jego twarz znów stała się obojętna i z nie małą siłą wepchnął mnie za drzwi.

Pomieszczenie wyglądało jak biuro biznesmena. Wszystko było zrobione z jasnego i ciemnego drewna. Po środku stało wielkie świerkowe biurko, a za nim na wysokim krześle siedział mężczyzna potężnej budowy.
- No nareszcie jesteś - Zauważył

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dzikuska [ODWIESZAM]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz