23 - Eternity

2.7K 215 1.4K
                                    

A czo te chłopaki na tym gifie? :)))

6800 słów :D

~~~~~~~~~~





Jimin:

Przepiękny dzień, na który tyle z Jeonggukiem czekaliśmy, w końcu nadszedł. Nasz ślub. Dzień, w którym dwie bratnie dusze obiecują sobie być razem już na zawsze. Teoretycznie nie jest nam to potrzebne. Sam fakt połączenia nas na początku istnienia wystarczy, byśmy byli razem do śmierci. Ceremonia po prostu pozwalała nam na późniejsze kroki związane z adopcją dzieci. No i jest tradycją, która oczywiście z biegiem czasu nabierała nowego charakteru. Moi rodzice upierali się przy ceremonii w stylu zachodnim, a rodzice Jeongguka nie mieli nic przeciwko. Więc razem z moim ukochanym kupiliśmy garnitury, w których obaj wyglądaliśmy naprawdę dobrze, a wynajęta sala w hotelu, przyozdobiona została w ogromne ilości róż. Oczywiście to Jeonggukie zażądał, by tylko i wyłącznie te kwiaty znalazły się na naszej uroczystości. I walczył o to jak lew, dopóki nie wyjaśniłem mojej mamie dlaczego nam na tym zależy. Wtedy odpuściła sobie mieszaninę roślinności i pozwoliła pozostać przy tym wyjątkowym dla nas symbolu.

Gości nie było zbyt dużo. Nie chcieliśmy hucznej imprezy, więc zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół, którzy razem z nami szczerze się cieszyli tą wyjątkową uroczystością. Choć nawet przed tak małą publicznością, stresowałem się okropnie, gdy szedłem ramię w ramię przy Jeongguku, prosto do urzędnika, który miał nas połączyć tym wyjątkowym węzłem, sprawiając tym samym, że na naszych palcach pojawi się biżuteria dająca świadectwo naszej miłości.

Nic już nie było ważne. Ani to, że jeszcze cztery godziny temu płakałem przerażony, bo garnitur Jeongguka prawie nie dojechał. Ani to, że musiałem biegać, by znaleźć babcię, która ma problemy z pamięcią i przeszukaliśmy cały hotel. Żadna drobna wpadka się nie liczyła, bo teraz była ważna tylko nasza przysięga, którą składaliśmy, patrząc sobie głęboko w oczy, pewni tego, iż ta druga osoba jest największym szczęściem jakie nas spotkało w życiu.

Gdy już złote obrączki ozdabiały nasze palce, mogliśmy przejść do uczty, na którą wszyscy chętnie się udali, zajmując miejsca przy stołach. Od tygodnia mało co jadłem z nerwów, więc czując te wszystkie zapachy i mogąc już odetchnąć z ulgą, bo wszystko się udało, zabrałem się za pałaszowanie, oczywiście starając się przy tym nie opychać za bardzo. Tylko Jeonggukie mi to utrudniał, bo widząc mój apetyt, śmiał się i dokładał mi coraz więcej na talerz, dopóki go nie upomniałem, że jak tak dalej pójdzie, to na naszą noc poślubną nie da rady mnie zanieść, tylko będzie musiał toczyć. No właśnie. Noc poślubna. Niby już tyle razy mieliśmy okazję do pieszczot i pokazywania sobie, jak bardzo się kochamy, ale ten czas miał być inny. Pierwszy raz zrobimy to jako małżeństwo. I choć od strony fizycznej nie miało to dużego znaczenia, o tyle sama świadomość tego wystarczyła, abym czuł się zupełnie inaczej. Oto Jeongguk, mój mąż, będzie kochał się ze mną przez całą noc, dopóki obaj nie opadniemy z sił, ciesząc się sobą i mając w ramionach cały świat. Specjalnie przygotowałem się na ten wieczór. Pamiętałem, jak jeszcze kilka miesięcy temu Jeonggukie powiedział, że chciałby mnie w czasie nocy poślubnej zobaczyć w welonie i wianku. Dopytałem w międzyczasie, oczywiście nie wprost, czy na pewno jest to jego życzenie, czy jedynie żart. Ale po upewnieniu się, iż jednak to kolejna fantazja, którą chciałem dla niego spełnić, dokonałem zakupu tychże rzeczy. Wianek oczywiście składał się z białych róż, ładnie uzupełniających długi welon.

Gdy już pożegnaliśmy się z rodziną po przyjęciu, Jeonggukie wziął mnie na ręce i zaniósł do wynajętego specjalnie na tę okazję pokoju. To było trochę stresujące, że cała rodzina wiedziała po co poszliśmy zostać sam na sam, no ale przecież nikt mi nie będzie teraz wytykał, że chcę się popieścić z moim mężem...

"Mure" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz