6 - Our farewell

4.9K 376 1.7K
                                    

Długiii rozdział. Jak Was 7500 słów nie zadowoli, to IDK! :P

~~~~~~~~~~~~




Jungkook:

Przez pół drogi do mojego mieszkania, zastanawiałem się, czy Jimin w ogóle zasłużył, aby poznać mój adres i znaleźć się w moim pokoju. Wiedziałem, że teraz będę męczony przez mamę, która i tak była dla mojej bratniej duszy naprawdę łagodna. Spodziewałem się wytknięcia mu jakichś wad, nawet w wyglądzie, skoro mnie oszpecał od urodzenia. I nawet jeśli nie było to czymś niezwykłym, w rodzinie, która nie musiała się martwić o cały system dopóki nie pojawił się mały Jeongguk i mały Jeonghyun, nawet te czarne oczy potrafiły wpłynąć na późniejszą relację mojej rodzicielki z moją bratnią duszą. Dlatego już na wstępie chciałem go przed tym uchronić. Ale najwyraźniej się nie dało.

I teraz, parkując już przed odpowiednim blokiem, zastanawiałem się, czy Jimin specjalnie się tak zachowuje, prosząc o kary, których jeszcze nie powinienem mu dawać. Zresztą, nigdy nie powinienem, skoro ciągle się waham nad naszą relacją. A upływające dni nijak mi w tym nie pomagają. Im dłużej się z nim spotykam i dalej udajemy przyjaciół z dziwnymi upodobaniami do prowadzenia niegrzecznych rozmów, tym trudniej jest mi przyswoić myśl, że muszę to zakończyć.

Wchodząc już po schodach na górę, opowiadałem trochę Jiminowi o moich współlokatorach. Dwójkę już znał, choć i tak zapewne ich nie zastaniemy o tej godzinie. Yu miał jakiś wypad, a Mingyu swoją bratnią duszę, którą namiętnie odwiedzał. A z samą Somi w mieszkaniu, która nie miała pokoju obok mnie, mogłem przejść do kary, która chodziła mi po głowie od wyjścia z restauracji mojej mamy. Nie chciałem, aby wymagało to całowania jego ust lub po prostu seksu, co na zerowym etapie, było raczej oczywiste. I miałem tylko nadzieję, że Jimin nie będzie chciał czegoś więcej.

Skończyłem mu właśnie opowiadać o mojej jedynej żeńskiej współlokatorce, gdy dotarliśmy w końcu pod drzwi mieszkania. I nie spodziewałem się, że kiedy go puszczę przodem, prawie natrafi wzrokiem na półnagą Somi.

No ładnie mi gości witasz!

Zasłoniłem mu natychmiast oczy, wiedząc, że nie jest gotowy na takie widoki. A dziewczynie posłałem karcące, choć zarazem zadowolone spojrzenie.

- Noonaaa, mówiłem ci, że będę miał gościa. Ja mogę patrzeć, ale nie on – zauważyłem, przez chwilę myśląc, że zrobiła to specjalnie. No, może gdybym jej nie znał, to mógłbym tak założyć.

Starsza roześmiała się przez moją reakcję i komentarz, nic sobie nie robiąc z tego, że stoi przed nami w samym ręczniku. Przedstawiła się Jiminowi, ściskając jego rękę, a kiedy on również to zrobił, poczekałem aż dziewczyna zniknie u siebie, a ja bezpiecznie przetransportuję moją bratnią duszę do pokoju.

- Somi chyba lubi paradować w ręczniku. Ogólnie to ma wyczucie dziewczyna – zauważyłem, mówiąc to bardziej do siebie. W końcu starszy nie wiedział o moim napotykaniu półnagiej noony po wejściu do mieszkania.

- Przez pół sekundy wyglądała na sympatyczną dziewczynę – stwierdził, stojąc na środku mojego niewielkiego pokoju i rozglądając się po nim. – Ładnie – dodał, odwracając się do mnie, by posłać ciepły uśmiech. – I czysto.

Czysto, bo siedziałem nad tym trzy, albo cztery godziny... zdrapując grzyba z podłogi koło kosza. Nawet nie wiem skąd on się tam wziął? I dlaczego? Eh, muszę tu częściej sprzątać.

Nie dzieliłem się z nim jednak swoimi myślami, woląc poruszyć temat, który obgadywałem z każdym moim gościem.

- Nie będziesz wykorzystywał poznania mojego adresu, no nie?

"Mure" - KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz