14

3.8K 143 8
                                    

Jest godzina 18:20. Właśnie wracam z Aną z galerii. Chciało nam się coś słodkiego, więc postanowiłyśmy wstąpić do naszej ulubionej cukierni. Zamówiłam nam jakieś smakołyki, po czym zaczęłam się rozglądać gdzie możemy usiąść. Nie no. Własnym oczom nie wierzę. Zobaczyłam siedzącego Marcela z jakąś panienką. Oboje jedli szarlotkę i popijali ją kawą. Od razu odechciało mi się jeść. Postanowiłam szybko wyjść z lokalu. Oczywiście nic nie powiedziałam Anastazji. Po prostu stamtąd wybiegłam. Ruszyłam w stronę jakiegoś baru. Gdy Ana mnie dogoniła wszystko jej wyjaśniłam. Gdy już znajdowałam się na miejscu zobaczyłam, że w barze znajduje się Luck ze swoją paczką. Mój brat mnie zauważył. Podszedł do mnie i zapytał:

- Ej młoda! Gdzie chłopaka zgubiłaś? Nie miałaś być teraz z Marcelem?
- Daruj sobie - powiedziałam z ironią.
- A Ciebie co ugryzło? - zdziwił się.
- Nie twoja sprawa. - krzyknęłam
- Może i nie moja, ale powinnaś mi powiedzieć- uniósł brew.
- Daj mi spokój - odwróciłam się i poszłam w stronę baru.

Ana cały czas znajdowała się obok mnie. Podeszłyśmy do barmana i poprosiłyśmy, aby przygotował nam jakieś drinki. Nie zgodził się. Przecież nie jesteśmy pełnoletnie. Moją kłótnię z barmanem przerwał głos zza moich pleców:

- Mi też nie sprzedasz? - zapytał Luck.
- A co sobie życzysz?- zapytał facet zza baru.
- To co zamówiły te dziewczyny - pokazał palcem na nas.
- Już się robi. - westchnął barman.
- Dzięki - przytuliłam się do Lucka.
- Nie ma sprawy, ale w domu czeka nas powazna rozmowa, a Marcelem się nie przejmuj - chyba się domyślił.

Chwilę później nasze drinki były gotowe. Luck za nas zapłacił, a my siedziałyśmy i piłyśmy nasze napoje z alkoholem. 

- Znowu się spotykamy - powiedział znany mi głos. Odwróciłam sie by sprawdzić kto to. Okazało się że to nasz nowy kolega, a dokładniej to był Kuba - to pewnie przeznaczenie.
- Być może - zaśmiałam się. - nie wierzę w przypadki.
- No widzisz żabko. To tak jak ja. - uśmiechnął się. - Ładnie to tak pić w waszym wieku?
- Czasami można sobie pozwolić. - westchnęłam.
- Nie mam nic przeciwko. - puścił mi oczko. - Mogę napić się z wami?
- Jeśli chcesz - wtrąciła pośpiesznie Ana, a nam automatycznie zachciało się śmiać.
- No to daj łyka - poprosił Anę.
- Kup sobie. Jeśli Ci sprzedadzą - dodała drwiącym głosem.
- Ale ja chciałem spróbować twojego - uśmiechnął się.
- Masz. Tylko mi wszystkiego nie wypij. - powiedziała podając szklankę Kubie.
- Mmm. Ale pyszny. To pewnie smak twoich ust. - zaczął podrywać Anę.
- Napewno - oblizała je.

- Zatańczymy? - zapytał Luck.
- Jasne. - nawet nie zauważyłam kiedy do nas podszedł.

Poszłam z Luckiem na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Prztańczyliśmy chyba z pięć piosenek i oboje stwierdziliśmy, że przydał by się nam odpoczynek. Wróciłam do miejsca gdzie znajdowała się Ana z Kubą.

- Zabrał byś Anę do tańca, a nie tak stoisz. - zwróciłam się do Kuby.
- Mówiłem, ale ona powiedziała, że musi pilnować miejsca. - uśmiechnął się.
- Hahahha - wybuchłam śmiechem. - Ty to masz pomysły. Idź tańczyć ja popilnuję. - Ana też zaczęła się śmiać.

Oboje wstali i poszli na parkiet. Chciałam sprawdzić która jest godzina, więc wyciągnęłam telefon z torebki. Na wyświetlaczu widniało 9 nieodebranych połączeń od Marcela i 3 wiadomości. Postanowiłam je przeczytać;

Marcel: Przyjadę do Ciebie o 20:00. 

Marcel: Twój dom jest zamknięty. Pukam, ale nikt nie otwiera. Gdzie jesteś i dlaczego nie odbierasz telefonu?

Marcel: Zaczynam się martwić. Nie wiem gdzie jesteś i co się z Tobą dzieje. Luck też powiedział, że nie wie gdzie jesteś. Przecież byliśmy umówieni. Oddzwoń. Kocham Cię

Co za dupek najpierw siedzi sobie z jakąś kobietą w cukierni, a teraz przypomniał sobie, że mnie kocha. Nigdy nie zrozumiem facetów. Postanowiłam mu nie odpisywać. Niech się jeszcze trochę pomartwi.

- Teraz Ty ze mną idziesz - powiedział Kuba.
- A pewnie, że idę. - podałam mu rękę. Odeszliśmy od krzeseł i zaczęliśmy tańczyć.

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz