8

6.2K 192 38
                                    

Z Marcelem układa mi się bardzo dobrze. Ciągle kupuje mi prezenty, a to jakieś kwiatki, a to czekoladki. Przytyłam przez niego może z 10 kg. Dzisiaj mam z nim randkę w pobliskiej restauracji. Wzięłam gorący prysznic, a następnie wyjęłam ubrania z szafy (zdj w mediach) które założyłam. Wyprostowałam włosy i się pomalowałam dopełniając wszystko bordową szminką. Zeszłam na dół i wyjęłam z lodówki serek, który zjadłam. Wróciłam do mojego pokoju i wzięłam do ręki telefon. Miałam 2 nie odebrane połączenia od Marcela, oraz jedną wiadomość.

M: Hej księżniczko. Mógłbym do Ciebie przyjechać? Bardzo się za Tobą stęskniłem.
J: Hej. No jasne że możesz. Ja też się za Tobą stęskniłam.

Odłożyłam telefon i zaczęłam sprzątać kosmetyki z mojej toaletki. Mój telefon wydał dźwięk oznajmiajacy, że dostałam wiadomość. Po krótkiej chwili ją przeczytałam.

M: Ooo. To dobrze. Będę za pół godziny.
J: Czekam.

Zeszłam na dół do salonu i włączyłam telewizor, w którym leciał jakiś film. Do salonu przyszedł Luck i zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się tak że chyba słyszało mnie całe miasto.

- Luck. Błagam - wycedziłam przez śmiech, a on przestał.
- Co oglądasz?
- Nawet nie wiem. - odparłam
- Mogę się przyłączyć?- zapytał i puścił mi oczko.
- Tylko się nie rozpychaj. - spojrzałam na niego groźnym wzrokiem, a ten jak zwykle rozwalił się na całej kanapie.
- Nie będę - odparł z uśmiechem, a ja przewróciłam oczami.

Gadałam z Luckiem jeszcze przez chwilę.

Tak bardzo się cieszę, że jestem z Marcelem nawet tak "nie oficjalnie". Przecież zawsze to się może zmienić. Jestem z nim już trzy miesiące. On chyba traktuje mnie poważnie, bardzo się o mnie troszczy. Może i to trochę dziwne, że jestem z facetem, który ma 19 lat, a ja mam prawie 15. To jest cztery lata różnicy, ale mi to nie przeszkadza. O naszym związku nie wie nikt oprócz Anastazji i Lucka, który się na mnie złości, że niby to przeze mnie Marcel spędza z nim mniej czasu.

Do drzwi zadzwonił dzwonek, które poszłam otworzyć.

- No cześć piękna- przywitał mnie brązowooki
- Hej. Wejdź- zaprosiłam go do salonu, gdzie przywitał się z moim bratem.
- To jak spadamy? - zapytał
- Już?
- No tak. Na co mamy czekać? - uśmiechnął się.
- To ja idę do pokoju po torebkę. Poczekaj na mnie chwilę - powiedziałam, na co Marcel kiwnął głową.

Poszłam do pokoju. Wszystkie potrzebne mi rzeczy włożyłam do torebki, która chwyciłam i z którą schodziłam na dół. Znowu podsłuchałam rozmowę chłopców. Wiem że nie powinnam, ale co tam.

- Jeżeli tylko ją skrzywdzisz - powiedział ostro Luck.
- Luck. Wiesz, że nic jej nie zrobię, przecież ją kocham. - przerwał mu brązowooki.
- Mam taką nadzieję. - odparł odpuszczając.

Och ten mój brat. Martwił się o mnie, aż przesadnie. Wiem, że mama kazała mu się mną opiekować, ale przecież nie jestem małą dziewczynką.
Nie chciałam tego więcej słychać, dlatego postanowiłam wejść do salonu.

- Coś się stało? - zapytałam ze zdziwieniem. - Macie grobowe miny.
- Nie. Nic - uśmiechnął się do mnie Luck, a ja to odwzajemniłam.
- To jak? Gotowa? - dodał Marcel.
- Tak. Możemy jechać.

Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę samochodu Marcela, którym pojechaliśmy do restauracji Brązowooki powiedział, żebym weszła do środka, a tam kelnerzy zaprowadzą mnie do naszego stolika, a on zaraz do mnie dołączy. Tak też zrobiłam. Podeszłam do drzwi lokalu, które otworzyłam. Tam przywitała mnie przemiła kelnerka i zaprowadziła do naszego stolika, na którym stała moja ulubiona sałatka i dobre białe wino. Usiadłam na krzesełku i czekałam na brązowookiego. Minęły może trzy minuty, a w drzwiach zjawił się Marcel. W rękach trzymał wielki bukiet przepięknych, czerwonych róż i jakąś torebeczkę. Podszedł do mnie i wręczył mi róże.

Przyjaciel Mojego BrataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz