1.

537 18 4
                                    

Monika:

Był piątkowy wieczór. Na dworze zapadał już zmrok. Wraz z rodziną, siedziałam przy stole, grając w grę planszową, tak jak co tydzień - Jest to nasza rodzinna tradycja.

-Monika! - z mych rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy - twój ruch.

-Przepraszam - powiedziałam, przemieszczając pionek po planszy - zamyśliłam się.

-Nic się nie stało, to tylko gra - mama posłała mi uśmiech. - Idź się połóż, wyglądasz na zmęczoną.

I to jest właśnie moja mama - Zawsze się o mnie troszczy, dlatego ją kocham. Posłałam jej uśmiech, i wstałam zasówając za sobą krzesło, po czym weszłam na górę, do swego pokoju. Położyłam się na łóżku, Chwilę korzystając z telefonu. Po pewnym czasie, zrobiłam się senna. Odłożyłam urządzenie, oparłam głowę o poduszkę. Zamknęłam powieki, i zasnęłam.

Biegłam leśną ściezką, Nie mając pojęcia, dokąd. Wiedziałam tylko, że muszę uciekać.Słyszałam go. Był coraz bliżej. Chcąc przyśpieszyć, potnkęłam się o gałęzie, Przez co prawie wpadłam do jeziora. Od cieczy dzieliło mnie może 5 cm, nie więcej. Słyszałam jego śmiech. Był blisko, jednak nie widziałam jego twarzy. Już miał mnie dotknąć, ale...

Obudziłam się zalana potem. Zaczęłam skanować każdy najmiejszy szczegół miejsca, w którym się znajduję. Gdy kończę, moge z pewnością stwierdzić - Jestem w sowim pokoju, Czyli to był tylko sen.

Spojrzałam na zegarek, Była 9:30 - No to ładnie se pospałam - Pomyślałam.

Pognałam do łazięki, aby zrobić "Poranną toaletę". Gdy skończyłam, zeszłam do kuchni, Czując zapach smażonych naleśników.

- Cześć - rzekłam do mamy, siadając przy stole, obok mojego starszego o 2 lata brata - Carla.

Carl ma 19 lat, jest wysokim blądynem o zielonych oczach, na którego leci większość lasek ze szkoły, Jednak on się tym nie przejmóje, ma swoją miłość - Zuzanne. Całkiem fajna z niej dziewczyna, Słodko razem wyglądają. Ona taka niska, on taki wysoki, urocze.

-Cześć kochanie - odpowiedziała mi mama - jak się spało?

-Bardzo dobrze, Dziękuję - posłałam jej uśmiech. Postanowiłam, że nikomu nie będę mówiła narazie o tym dziwnym snie.

Po zjedzonym śniadaniu, postanowiłam iść tam, gdzie się wyciszę. Spakowałam do mojego małego plecaczka szkicownik, i kilka ołówków. Kocham rysować, to mnie wycisza.

będąc spakowana, Udałam się do wyjścia.Szłam leśną ścieżką, ciesząc się pięknym dniem.

Kilka minut później, znalazłam się w środku lasu, a dokładniej - na polanie. Oparłam się plecami o jasną korę drzewa, Skupiając się na rysowaniu.

YOU ARE MY MATE [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz