Najgorszy koszmar

630 30 49
                                    

Chyba straciłam przytomność.

Leżałam na łóżku polowym w infirmerii obozowej. Nie wiedziałam co się stało, jak długo tam przebywałam. W głowie dudniły niczym bębny słowa Chejrona. "Córka Hefajstosa". Siostra Leo Valdeza. Ale to nie może być prawda, to bogowie żartują sobie ze mnie. A może nie jest tak źle jak to wygląda?, pomyślałam.  Przecież są w obozie pary, które byłyby swoim kuzynostwem czy wujostwem. Może z rodzeństwem jest podobnie. Postanowiłam się nie stresować.
 
 Moim pierwszym zadaniem było znalezienie Williama Solace'a. Przez kilka dni pobytu w obozie nauczyłam się odróżniać ważnych ludzi. Szef obozu jest półkoniem. Śmieci (łącznie z przebywającymi w nocy na zewnątrz obozowiczami) zbierają brzydkie kobieto-ptaki. Lekarz jest blondynem z ładnymi oczami. Tyle powinno się wiedzieć jak mieszka się w obozie dla półbogów.

 Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł wyżej wymieniony. Próbowałam udać, że śpię, ponieważ usłyszałam obcy głos.

 - Biedaczka pewnie nie pamięta co się wczoraj wydarzyło - usłyszałam głos lekarza.
 
- Może to dla niej lepiej, Will. Teraz śpi? - drugi głos był ochrypły, ale ewidentnie należał do najwyżej piętnastolatka.
 
- Po takiej dawce leków uspokajających? Powinna spać do jutra.
 
Leków uspokajających? Coraz bardziej pragnęłam dowiedzieć się co miało wczoraj miejsce.

Drugi chłopak zamiast odpowiedzieć Willowi nachylił się, aby sprawdzić czy śpię. Na szczęście w porę zamknęłam oczy. Zdążyłam zauważyć jedynie ciemne włosy chudego chłopca z kontrastującą, białą skórą.

Usłyszałam dźwięk podobny do przepychacza do kibla. Trochę zajęło mi przyswojenie, że ktoś w pokoju się z kimś całował.
 
Wbrew woli usiadłam z rozpędu, przez co zakręciło mi się w głowie.

 Chłopcy odsunęli się od siebie, obaj z rumieńcami na twarzach. Ten czarnowłosy wyglądał jakby chciał mnie zabić wzrokiem.

 - Przepraszam, że przerywam - Prawie nie rozpoznałam własnego głosu. Był żałosny i suchy, jakbym płakała całą noc. - Chciałabym się dowiedzieć co się wczoraj stało. Nie pamiętam prawie nic.

 Spojrzeli na siebie. Wampiropodobny podszedł do mojego łóżka.

 - Po kolei. My się jeszcze nie znamy, tak? Jestem Nico di Angelo, syn Hadesa...

 - ... Chłopak Willa - dodałam przerywając mu, przez co na jego twarzy pojawił się nowy odcień czerwieni.

- Wracając - udawał, że nie usłyszał mojej uwagi. Typowe. - Już ci wszystko mówię. Gdy tylko zostałaś uznana, zaczęłaś krzyczeć. Że to jest blef, że ktoś musi to sprawdzić. Leo starał się uspokoić twoje wybuchy, ale bezskutecznie. Musiałem przenieść się cieniem na górę i zabrać cię tutaj, bo jeszcze byś skoczyła. - Mówił bez emocji, więc sama ich nie odczuwałam. Nie pamiętałam nic z tego co powiedział, ale zdawało mi się, że nie mówił wszystkiego.

 Postanowiłam odpuścić, i tak dużo już się dowiedziałam.
 
- Możesz wyjść na zewnątrz jeśli chcesz - rzucił Will, gdy wychodzili z Nikiem (oczywiście trzymając się za ręce).

 Skinęłam głową i powoli wstałam.
 
Na zewnątrz było dość ciepło jak na październik, nawet nie narzekałam na brak bluzy. Miałam na sobie jedynie obozową koszulkę, dresy do ćwiczeń i trampki (bieliznę zostawiam w domyśle), więc nie było najgorzej. Włosy nie były w najlepszym stanie, ale miałam to gdzieś. Pobiegłam prosto pod domek dzieci Hefajstosa, starając się nie myśleć, że to również mój domek.
 
Otworzyła mi wysoka, ciemnowłosa dziewczyna. Udało mi się przypomnieć, że ma na imię Nyssa.

 - Zmiana domku, co? - nie mogłam odczytać jej emocji. Uśmiechała się lekko, ale głos miała zmęczony, jakby nie mogła zmrużyć oka od wielu dni.

Od rozwalonego stołu do miłości | Leo x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz