TW na wszystkie części: w serii występują sceny tortur, śmierci, drastyczne opisy, cierpienie psychiczne i fizyczne, wspominki o gwałcie (bez opisu), szantaż, przemoc. Nie ma dodatkowych ostrzeżeń przed rozdziałami, nie licząc jednej części w "Obowiązkach".
_________________________
Rzuć się, ostatni kainie, na ostatniego abla,
dław!
¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯Chmury wyglądały jak pieniąca się w ranie krew. Białe i podłużne, zdawały się przecinać ociężałe brzuszysko niebios, jakby szramy utworzone pazurami jakiegoś wielkiego zwierza.
W tym momencie to ludzie byli zwierzętami. Krzyczeli, wrzeszczeli i wołali się nawzajem schrypiałymi, nienawistnymi głosami, ociekającymi jadem i zieloną posoką śmierci. Ciskali gromami z oczu i szkarłatnymi jak krew zaklęciami, byle stłamsić, byle zadać ból, byle zabić. Odór agonii unosił się po całych błoniach, a każdy ruch, każde słowo i każde spojrzenie przepełnione było szaleńczym, fanatycznym ogniem.
Jedynymi ludźmi, którzy rzeczywiście zasługiwali na miano ludzi, byli oni — martwi. Niewidzącymi, drętwymi oczyma patrzyli na niebo, na to rozerwane, stłamszone, brudne niebo nad zniszczonymi murami niegdyś pięknego Hogwartu.
I gdyby mogli, to by zapłakali.
Byli nieustannie poniewierani — ścierwa moralne deptały po ścierwach fizycznych, stając na zdrętwiałe nogi, oderwane ręce, kopiąc odcięte głowy i miażdżąc czaszki jak skorupki jajek, a potem biegli, uwalani krwią, błotem, pyłem i resztkami mózgów swoich towarzyszy i wrogów. Biegli, by znów zabijać.
Moralność upadła wraz z pierwszym okrzykiem "za Hogwart". Moralność umarła wraz z pierwszym zaklęciem niewybaczalnym rzuconym przez tych, którzy nigdy nie powinni byli tych czarów używać.
Myślisz o niewinności? Tam nie było niewinności. Były przerażone oczy tych, którzy umarli za młodo. Były usta nienawykłe do gwałtownej wrogości, zamarłe w ostatnim bojowym okrzyku, który gotów był zabić najbliższą osobę. Były serca, które zbyt mocno kochały wolność, a zastygły, trawione nienawiścią.
I myślisz pewnie, że kłamię, prawda? Uczono cię, że bitwy są wzniosłe i piękne. Że króluje szlachetność, poświęcenie i bohaterstwo.
Ty żałosny śmiertelniku.
Bitwa — oto synonim chaosu. Bitwa — istota szaleństwa.
Tu nikt nie patrzy, czy depcze jasną główkę dziecka, czy tors dorosłego mężczyzny. Nikt nie widzi błagalnych spojrzeń dogorywających — prędzej stanie na ich ciałach, by dalej walczyć, by dalej zabijać. Po trupach do celu, pamiętasz? To nic, że on jeszcze żyje. Nienawiść jest ważniejsza. Najważniejsza.
Walczący to posłańcy śmierci.
Upodlą się. Odczłowieczą. Stoczą na dno.
Ale wygrają.
Moralność? Honor? Przebaczenie?
Wszystko zniknęło, gdy zobaczyli martwe oczy przyjaciół. Wszystko zniknęło, gdy brutalna prawda uderzyła ich w twarz oderwaną ręką rozczłonkowanego, rozerwanego przez zaklęcie brata. Półnagie cało siostry nabite na gałąź? Ma szczęście, że jest w jednym kawałku.
Nienawiść jątrzyła się w ich sercach, dopóki wszyscy nie stali się zwierzętami. A gdy już nimi byli, rzucili się sobie do gardeł jak wygłodniałe psy, skowycząc, jęcząc i wrzeszcząc. Deptali wartości, deptali moralność, deptali właśną godność i wszystko to deptali w poszukiwaniu człowieczeństwa.
Wygrać, przegrać... a kogo to obchodzi? Trzeba zabić. Trzeba zmieść wroga z powierzchni ziemi.
Bijmy się na grobach. Bijmy się na grobie ostatniego człowieka. Kainie, rzuć się na Abla! Ablu, rzuć się na Kaina!
Matko, ojcze, siostro — zabijcie brata! Matko, ojcze — wykłujcie oczy swej córce! Ojcze, zaduś swą żonę, jak przystało na wyrodnego męża!
Węże, rzućcie się na pelikany! Ugodźcie samych siebie kolcami jadowymi, skorpiony!
Podpalcie samych siebie, żałośni czarodzieje!
Później będziecie skamleć nad masowymi grobami i szlochać po kątach, wspominając najbliższych. Będziecie mówić, jak okropni byli wasi wrogowie i przez lata próbowali zwalczać traumę. Nie zapamiętacie, że sami byliście ledwie hienami, miotającymi się po truchłach towarzyszy. Zapomnicie o własnym bestwialstwie i będziecie trwać, dumnie zwąc się tymi, którzy przetrwali te straszne czasy.
A ci wszyscy polegli będą tylko statystyką wydrukowaną na pierwszej stronie co podlejszego szmatławca i nikt nawet nie zapłacze nad nimi za kilka lat.
I gdyby jeszcze ta wasza walka przyniosła coś dobrego, coś wzniosłego, to te wszystkie śmierci miałyby jakikolwiek sens.
A wy, którzy dumnie zwiecie się nadzieją dla świata, wy, którzy przez tyle lat przygotowywaliście się do walki, wy którzy mówiliście, którzy głosiliście, że miłość zwycięży, wy...
Wy przegraliście.
___________
U góry: fragment "Miserere" K. K. Baczyńskiego
CZYTASZ
Ślizgońskie Prawa || Drarry
Fanfiction"Byłem nikim, zanim go przygarnąłem. Później stałem się kłamcą." Dla Dracona sprawa na początku wyglądała prosto: ukryć przed światem fakt, że Harry Potter żyje i sprawić, by Wybraniec zgładził tryumfującego po wojnie Czarnego Pana. Jaka szkoda, że...