Rozdział 5

1K 54 12
                                    



- Cornelia? - usłyszałam cichy głos, jakby dochodził zza mgły.

- C-co? - wyszeptałam, po czym otuliłam się ciaśniej kocem i obróciłam na drugi bok.

- Wszystko dobrze? Dlaczego śpisz w salonie? - zapytał zatroskany głos.

- Spałam? - zdziwiłam się i szybko wstałam, co było poważnym błędem, bo zakręciło mi się w głowie i znowu opadłam na miejsce. - Mamo, co ty tu już robisz?

- Już? Jest przecież po jedenastej. Pouczyłaś się?

- Nieee – jęknęłam. - Nie mam sił.

- Źle się czujesz? Gdzieś były jeszcze jakieś tabletki...

- Nieee, mamo – ziewnęłam. - Po prostu ciężki dzień. Dobrze, że nie mam nic na jutro. Jak było w pracy?

- Dobrze – odpowiedziała po krótkim wahaniu. - Dlaczego pytasz? - dodała nerwowo.

- Przecież zawsze pytam.

- A no tak – roześmiała się. Nie był to jednak szczery śmiech, ale wymuszony.

- Coś się stało? - pytając, uniosłam brwi. - Dziwnie się zachowujesz.

- Wydaje ci się, nie obudziłaś się jeszcze.

- Mamo?

- Chcesz herbaty? - zapytała idąc, a raczej praktycznie biegnąc do kuchni.

- Chcę – westchnęłam.

Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Powiedzieć o odwiedzinach tajemniczego mężczyzny – o ile można było go tak nazwać – czy raczej zachować to dla siebie? I jeszcze słowa Neeli, kiedy myślała, że nie słyszę... To wszystko jest bardzo dziwne. A do tego zachowanie mamy. A może nie zachowuje się inaczej niż zwykle i to ja dostałam po ostatnich wydarzeniach jakiejś paranoi? Chociaż z drugiej strony okazało się, że mnie okłamuje. Czyżby już wiedziała o nieoczekiwanych odwiedzinach? Albo nie były one nieoczekiwane, a po prostu mama nie wiedziała, że akurat wrócę do domu? Zbyt dużo pytań bez odpowiedzi. Ale czy powinnam o nie prosić?

- Nie, powiedziałam, że zrobię, co w mojej mocy, ale proszę jeszcze raz, nie nachodźcie mojego domu. Nie chcę w to mieszać mojej córki... Dobrze. Będę. Do zobaczenia.

Słowa rodzicielki wyrwały mnie z zamyślenia. Mówiła szeptem, żebym nie usłyszała, ale się nie jej nie udało. Z drugiej strony, mi również się nie udało, bo była to już końcówka rozmowy. Za to miałam już pewność, co do niektórych pytań. Ale dlaczego mnie okłamuje?

- Proszę, skarbie – powiedziała mama, wręczając mi gorący kubek.

- Dziękuję – odparłam, dmuchając w powierzchnię napoju, by para otuliła mi twarz.

- No, więc – zaczęła niepewnie. Otworzyła usta, jakby miała dokończyć myśl, lecz się rozmyśliła i je zamknęła. - Co sprawiło dzień takim ciężkim? - podjęła po chwili, mówiąc widocznie coś innego, niż miała wcześniej na myśli.

- Zgubiłam bransoletkę od taty, ale już się znalazła – odparłam beznamiętnie, szykując się na pytanie, którego żadna z nas nie chciała. - No i dowiedziałam się, że mnie okłamujesz i chciałabym wiedzieć, dlaczego?

- Słucham?

- Nie udawaj – prychnęłam.

- Od kiedy to używasz wobec mnie takiego tonu?

- Od kiedy to mnie okłamujesz? - odparowałam.

Stawałam się coraz śmielsza. Szczerze mówiąc, sama nie wiem, co się ze mną działo. Wcześniej darłam się na nieznajomego, teraz rozmawiam z mamą tonem, którego u mnie nigdy nie było. Nie mówiąc już o fakcie, że cała wymiana zdań prowadziła do dość poważnej kłótni.

Tokio Drift - Inna HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz