Obudziłam się jeszcze przed budzikiem. Do wyjścia również przygotowałam się dużo szybciej niż zawsze. Byłam w świetnym humorze, miałam wrażenie, że będzie to dobry dzień.
Czułam się, jakbym odzyskiwała coś, co dawno utraciłam, jakbym odnalazła część siebie, której nawet nie wiedziałam, że brakowało. To uczucie było wspaniałe. I chociaż tęskniłam za mamą, miałam nadzieję, że taka sytuacja nie potrwa długo.
Wiedziałam, że się zmieniam, choć część mnie się przed tym broniła. Ciągle czułam, że pali się w moim umyśle lampka ostrzegawcza, lecz nie mogłam zrozumieć przed czym miałaby mnie ostrzegać. Przecież chyba nie przed Mią bądź Hanem, prawda? Przed Neelą lub Shaunem też raczej nie.
- Bu! - krzyknął ktoś, łapiąc mnie jednocześnie za ramiona.
Krzyknęłam. Wyrywając mnie z zamyślenia nawet kot łaszący się o moją nogę potrafiłby mnie przestraszyć, a co dopiero ktoś, kogo się kompletnie nie spodziewałam.
- Cornelia! Od kiedy ty taka strachliwa jesteś? - Mia zaczęła się śmiać, co momentalnie udzieliło się również mi.
- Co ty tutaj robisz? - zdziwiłam się.
- Myślałaś, że będziesz jeździć autobusem, kiedy tu jestem? Nie ma mowy, wsiadaj.
- Nie musiałaś – powiedziałam szczerze, chociaż cieszyłam się, że przyjechała.
- Nie wygłupiaj się, pewnie, że musiałam. Poza tym – dodała, spoglądając w okno, gdzie zarejestrowałam lekkie poruszenie. To była mama czy Rebecca? - niech Esmeralda wie, że są jeszcze ludzie, którzy się o ciebie troszczą. Wsiadaj, bo się spóźnisz.
Posłusznie wsiadłam do samochodu. Początkowo kuzynka próbowała zacząć lekką rozmowę, lecz po chwili stwierdziła, że powinna się wytłumaczyć.
- Słuchaj, ja nie mówię, że jeżdżenie autobusem jest złe, a Esmeralda się o ciebie nie troszczyła, po prostu skoro już tu jestem, chciałam cię zawieźć i przy okazji spędzić z tobą więcej czasu. Wiem, że ciotka na swój dziwny sposób...
- Mia – przerwałam jej. - Nie musisz mi się tłumaczyć, zrozumiałam jeszcze pod domem. Cieszę się, że przyjechałaś, zwyczajnie mnie zaskoczyłaś.
- Czyli nie masz do mnie żalu, o to, co powiedziałam?
- Oczywiście, że nie – zapewniłam ją.
Mia uśmiechnęła się w odpowiedzi, co całkowicie oczyściło atmosferę. Zaczęła opowiadać zabawne historie ze swojego życia, przez co nawet nie zauważyłyśmy, kiedy znalazłyśmy się na miejscu.
Dzień minął spokojnie, przerwy spędziłam z Shaunem, chwilami dołączał do nas Twinkie. Chłopak był pozytywnie zakręcony i próbował namówić nas na różne wyjścia, lecz Shaun za każdym razem wymigiwał się za siebie i za mnie, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Twinkie chwilami patrzył na nas podejrzliwym wzrokiem, sugerując, że w sekrecie jesteśmy parą, na co reagowaliśmy śmiechem i prostowaliśmy sprawę. Tylko jedna kwestia dzieliła mnie od niczym niezmąconego dobrego humoru.
- Co się dzieje z Neelą? - nie wytrzymałam w końcu i zapytałam Shuana, gdy nie było Twinkiego w pobliżu.
- A co się ma z nią dziać? - odpowiedział pytaniem.
Próbował udać zdziwienie, lecz błysk w jego oku podpowiedział mi, że zna odpowiedź.
- Wczoraj była jakaś dziwna, dzisiaj jej nie ma w szkole. Wiesz coś może?
CZYTASZ
Tokio Drift - Inna Historia
FanfictionA co by było, gdyby losy bohaterów filmu „Szybcy i Wściekli - Tokio Drift" potoczyły się całkowicie inaczej? Czy jedna osoba mogłaby sprawić, że wszystko się zmieni? Cornelia Walker po śmierci ojca, przeprowadziła się do Tokio razem z matką, a przez...