Dedykacja dla 1siostra-salazara1
Krople deszczu stukały o szybę w opuszczonym domku rodziny Selwin- moich dalekich krewnych. Zatrzymaliśmy się tutaj, bo to było jedyne miejsce dla naszej rodziny. Wygnano mnie z mojego wcześniejszego domu. Jak się czuję? Źle. Bardzo źle. Rzuciłam Crucio na mojego byłego narzeczonego, którego kochałam. Nie wiem jak wybrnę z tej sytuacji. Zapewne tatuś coś wymyśli. Jeszcze wrócę do Hogwartu. Obiecuję. Muszę wrócić. Ucieczka chyba nie trwa wieki.
Bella siedziała obok mnie i patrzyła na szybę z kroplami wody. Od godziny starała się mnie pocieszyć, ale ja na to nie miałam humoru. Na nic nie miałam ochoty.
Do pokoju wszedł Salazar uśmiechnięty.
- Dzień dobry, dziewczynki! Mam wiadomość. Od dzisiaj będziemy mugolami!- powiedział uradowany.
Ja nie wiedziałam, dlaczego to taka dobra wiadomość. Przez całe życie nimi gardziłam. Nie szanowałam nawet dzieciaków półkrwi. Jak więc miałam stać się jedną z nich? Bella od razu zaczęła protestować, ale Salazar uciszył ją ruchem ręki. Tłumaczył jej, że to nie potrwa długo. Tylko parę godzin. Moja siostra stwierdziła, że nawet sekunda bycia mugolem jest dla niej hańbą. Kłótnia pomiędzy ojcem a Bellą trwała jeszcze kilka minut aż w końcu wygrał Salazar. Ja się nie wtrącałam do sporu. Wiedziałam, że albo ojciec będzie na mnie obrażony, albo siostra.
Po pewnym czasie Bella dała sobie spokój. Zgodziła się. Ojciec posłał nam uśmiech i rzucił w naszą stronę dwie stare, śmierdzące, mugolskie szaty oraz eliksir wielosokowy. Z niechęcią włożyłam strój i wypiłam wywar. Bella uczyniła to samo tylko ona nie ukrywała irytacji. Komentowała beznadziejność ubrań mugoli oraz zapachu szat. Udawałam, że ją słucham, ale po kilku minutach po prostu wyłączyłam się. Salazar omówił z nami szczegóły planu. Jako mugolki miałyśmy wejść do wioski i znaleźć, w opisanym przez ojca budynku, złotą klepsydrę. Zadanie z pozoru proste.
Razem z Bellą poszłyśmy do wioski wskazanej przez ojca. Nikt na nas nie zwracał uwagi, co było dosyć dziwne. W Hogwarcie byłam przyzwyczajona, że każdy szeptał, gdy widział mnie i moją siostrę na korytarzu. To było nawet przyjemne. A tutaj? Strażnicy wioski nawet na nas nie spojrzeli. Zwyczajni mugole.
Bez problemu przemknęłyśmy koło nich. Odnalazłyśmy budynek nazwany przez ojca ,,dworem kasztelana". Kiedy go zobaczyłam, zrozumiałam dlaczego jestem przebrana za mugolkę. Domek był strzeżony przez czarodziei. Jako mugolki nawet na nas nie zwrócili uwagi. Za to jako czarodziejki, miałybyśmy kłopoty. Jak gdyby nigdy nic, weszłyśmy do budynku. W gablocie leżała złota klepsydra.
Była ona przepiękna. Chciałam ją od razu chwycić i uciec z nią do domu. Bella powstrzymała mnie.
- Uważaj, to może być pułapka.- ostrzegła.
Nie zwróciłam zbytniej uwagi na jej słowa. Po prostu chwyciłam złotą klepsydrę. Wtedy rozległ się dźwięk dzwonu. Bella miała rację. To była pułapka. Ruszyłyśmy biegiem w kierunku wyjścia. Otworzyłam szybko drzwi. Za nimi było jeszcze gorzej. Dzwon obudził wilkołaki, wampiry i zombie. Potwory kroczyły w naszym kierunku.
- Złota klepsydro, złota klepsydro, zamień się w mydło, zamień się w mydło!- mówiły upiory.
Byłam przerażona. Bella w sumie też. Nie miałyśmy ze sobą różdżek ani mieczy. Byłyśmy bezbronne. Nie miałyśmy szans przeżyć. Zaczęłam płakać. Moja siostra starała się mnie uspokoić, ale jak zwykle to nie pomagało. Wkrótce dała sobie spokój.
- Jak sobie damy rady?- zapytałam.
- Nie wiem.- przyznała Bella.
Stwory były coraz bliżej.
- Mamy jedno wyjście.- stwierdziłam.
- Jakie?- spytała Bella.
- Musimy przesypać piasek klepsydry.- powiedziałam. Moja siostra spojrzała na mnie jak na głupca.- To chyba zmieniasz czasu. Nic nie stracimy, jeśli spróbujemy.
Przesypałam piasek klepsydry. Miałam rację. To był zmieniasz czasu. Przeniosłyśmy się w czasie o godzinę. Zaczęłyśmy biec w kierunku wyjścia z miasta. Po godzinie dotarłyśmy do domku Selwinów. Tata na nas czekał.
- No nareszcie! Nie było was godzinę. Aż tak długo. Wyjaśnijcie, młode damy.- rozkazał ojciec.
Opowiedziałam mu naszą przygodę ze szczegółami. Salazar słuchał jej bardzo uważnie. Co pewien czas kiwał głową na znak, że rozumie.
- Dobrze, że już wiecie co to jest.- powiedział Salazar.- Moja siostra zostawiła tę klepsydrę w dworze kasztelana, aby żaden czarodziej jej nie zdobył. Zdolna była z waszej ciotki czarownica.
- Po co nam klepsydra ciotki?- zapytała Bella.
- Po ostatnich zdarzeniach stwierdziłem, że gdziekolwiek się udamy, będą nas ścigać. Znalazłem tylko jedno miejsce, które nie odnajdzie ani Godryk, ani całe ministerstwo.- rzekł Salazar.
- Jakie?- spytałam.
- Przyszłość.- odpowiedział tajemniczo i rzucił zmieniaczem o ziemię. Piasek z klepsydry zaniósł nas do obcego miejsca.Dziękuję za ponad 250 wyświetleń!
Alissandryna
CZYTASZ
Dawno, dawno temu w Hogwarcie...
FanfictionArya jest córką legendarnej założycielki Hogwartu Roweny Ravenclaw. Posiada, jednak zdolności różniące się od normalnych umiejętności czarodzieja- potrafi rozmawiać z osobami z przyszłości. Coraz to dziwniejsze rzeczy dzieją się wokół Aryi. Najgorsz...