I

508 34 19
                                    

Do pokoju próbowały dostać się blade promienie wiosennego słońca.Zielone tęczówki ukryte pod lasem kruczoczarnych rzęs były wpatrzone w biały sufit.Blada twarz dziewczyny, zakryta pojedyńczymi była pasemkami metalicznie brązowych włosów.Nastolatka poruszała dłonią po etażerce nie odrywając wzroku od sufitu.W końcu poczuła coś zimnego i gładkiego.Szybko wzięła do ręki przedmiot i podniosła się do pozycji siedzącej.Włączyła pośpiesznie telefon.Na ekranie wyświetliła się godzina.Była 7.00.
Brunetka zeszła powoli z łóżka przeczesując włosy ręką.

Podeszła do okna i delikatnie odsłoniła zasłony.Uchyliła lekko okno, wpuszczając tym samym do pomieszczenia świeże powietrze i promienie słońca.

Gdy do jej uszu dobiegł radosny trel ptaków, kąciki jej ust mimowolnie się uniosły.

Powoli podeszła do wielkiego lustra znajdującego się w jej pokoju.Przyglądnęła się uważnie dziewczynie, którą zobaczyła w jego odbiciu.

Wpatrywała się w soczystozielone tęczówki ukryte pod lasem długich, czarnych rzęs.Brązowe włosy, sięgające do połowy pleców, które opadały jej na twarz razem z grzywką.Blada twarz, z lekko rumianymi policzkami z malującym się na niej spokojem patrzyła na dziewczynę delikatnie się uśmiechając.

Zauważyła też inne szczegóły takie jak np.koszulka odwrócona na lewą stronę z metką na przodzie, kolejny siniak na nodze po ostatniej grze w piłkę itp.

Następnie podeszła do swojej szafy.Wyjęła z niej mundurek swojej nowej szkoły Liceum Raimona.Ubrała białą koszulkę z krótkim rękawem.Na jej twarzy pojawił się mały grymas, gdy miała założyć spódniczkę, ale pomyślała, że musi to jakoś wytrzymać.Na nogi naciągnęła czarne podkolanówki i szare buty.Na ramiona nałożyła czarny sweterek, a niebieską kokardę zamieniła na zielono czarny krawat.Gdy przeczesywała włosy, po jej pokoju rozległo się pukanie do drzwi.

— Proszę? — powiedziała spokojnie nie zaprzestając wykonywanej przez siebie czynności.

Do pokoju weszła młoda kobieta.Miała na oko 20 lat.Blond włosy miała związane w luźnego koka, a czekoladowe, śmiejące się oczy patrzyły na dziewczynę z entuzjazmem.

— Dzień, dobry panienko Susanne. — przywitała się ciepło.
— Chciałam powiadomić panienkę, że śniadanie za chwile.

— Dobrze Juliet, dziękuję za powiadomienie mnie.Za chwilę przyjdę. — odpowiedziała zielonooka uśmiechając się lekko.

Po pięciu minutach była w drodze do jadalni.Dom, w którym mieszkała był okropnie duży i mimo, że mieszkała w nim przez całe swoje życie wiele pokoi pozostawało dla niej tajemnicą.Nie mogła do nich wchodzić, bo po pierwsze: większość z nich była zamknięta na klucze, które znajdowały się w szufladzie, która była w biurku w gabinecie jej ojca, a wstęp tam był surowo zabroniony,  po drugie: gdyby nawet zdobyła klucz do jednego z pokoi, to prędzej czy później by się o tym dowiedzieli, a co za tym szło?Nieziemski opierdol.

— Już jestem. — powiedziała cicho wchodząc do jadalni.

— No nareszcie!Ile można na ciebie czekać? — dogryzła jej Lorianne - młodsza od niej o ponad sześć lat siostra.

— Parszywa gówniara z niewyparzonym jęzorem. — pomyślała Susanne i zajęła miejsce obok Lorianne.

Po skończonym posiłku obydwie dziewczyny odeszły od stołu i powoli poszły w stronę drzwi wyjściowych.Na dworze przed bramą wejściową do rezydencji czekały na nie dwa samochody.

Lorianne wsiadła do jednego z nich i zapięła pasy.Chwilę potem samochód ruszył i zniknął za zakrętem.

Brunetka podeszła do swojego ochroniarza, który otworzył jej drzwi do samochodu.

— Dziękuję, Michael. — powiedziała cicho wchodząc do pojazdu.

Czarnowłosy również wsiadł do samochodu i zapiął pasy, po czym ruszył.

— O, której kończy panienka lekcje?Mógłbym po panienkę przyjechać. — zaproponował nie odrywając wzroku od drogi.

— Nie widzę takiej potrzeby. — odrzekła zielonooka. — Znam miasto na pamięć.Sama trafię do domu. — A poza tym nie chcę, żeby dzieciaki ze szkoły zaczęły uważać mnie za snobkę.

— Oczywiście.Jak sobie panienka życzy.Czyli mam nie przyjeżdżać? — zapytał dla upewnienia się.

— Tak.

Resztę drogi do szkoły spędzili w milczeniu.Gdy dotarli pod bramę szkoły, mężczyzna wyszedł z pojazdu i otworzył dziewczynie drzwi.Wyciągnął w jej stronę rękę, którą ona złapała.Szarpnął lekko dłonią pomagając tym samym dziewczynie wyjść z samochodu.

— Miłego dnia życzę. — powiedział z uśmiechem na pożegnanie, po czym wsiadł do pojazdu i pojechał w stronę rezydencji.

Susanne poszła powoli w stronę bram szkoły.Przekroczyła je z gracją i w taki sposób znalazła się na dziedzińcu.Nagle potknęła się o własne nogi.Zamknęła oczy i czekała na spotkanie z twardym chodnikiem, jednak nic takiego nie nastąpiło.Poczuła za to ciepłą dłoń, która trzymała jej nadgarstek, oraz drugą obejmującą ją w pasie.Otworzyła niepewnie oczy i popatrzyła na swojego wybawcę.

— Nic ci nie jest? — zapytał z przejęciem w głosie patrząc na dziewczynę.Brunetka poczuła, że policzki zaczynają ją piec.Zapomniała jak się mówi.

~※~※~※~※~※~※~※~※~※~※~※~※~※~

A/N:Tak.Zaczynam pisać swoją pierwszą książkę na wtt.Nie wiem co z tego wyjdzie, ale na pewno nic dobrego XP

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 12, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mała Księżniczka || Inazuma ElevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz