Powiedzieć.Nie powiedzieć.Powiedzieć.Nie powiedzieć.Powiedzieć.Nie powiedzieć.Powiedzieć.
-Nad czym tak myślisz kotku? - głos Nico przywraca mnie do rzeczywistości. Wolałbyś nie wiedzieć - myślę sobie patrząc na niego tępym wzrokiem.
-Nad niczym ważnym - rzucam zbyt szybko. Stwierdzam, że ławka przed szkołą to chyba nie jest dobre miejsce na takie rozmowy. Każda wymówka jest dobra.
Wiem, że to okropne, że ciągle go okłamuję. Jestem cholernym tchórzem, ale po prostu nie umiem powiedzieć mu prawdy. Nie cierpię kogoś zawodzić, chociaż robię to nieustannie. Cóż za ironia.
Od piątku nie potrafię normalnie funkcjonować. Balsano zostawiając mnie wtedy nie powiedział nic więcej. Pozostawił mnie z tymi idiotycznymi myślami, których nie umiem poskładać. Dlaczego znów go do siebie dopuściłam!? Dlaczego w ogóle na to pozwoliłam!? Co dokładnie miał na myśli mówiąc, że chce mnie? To kompletnie bez sensu. Chłopak taki jak on, nie umawia się z dziewczyną taką jak ja. Muszę się przyzwyczaić, że on po prostu taki jest. Uwielbia się zgrywać.
-Ostatnio wyglądasz na przemęczoną - odzywa się nagle blondyn. Patrzy na mnie lekko zmartwionym wzrokiem. -Może poszłabyś dziś ze mną na imprezę do Javiera? - w jego głosie słyszę cichą nadzieję. Cholera. Impreza to ostatnia rzecz, na którą mam teraz ochotę. Nie cierpię zawodzić ludzi.-No dalej Luna, należy ci się odrobina rozrywki - zawzięcie próbuje mnie przekonać. -Poza tym, ostatnio w ogóle nie spędzamy ze sobą czasu - i tu mnie ma. Przez ostatnie dwa tygodnie miałam mnóstwo nauki, a Nico większość czasu spędzał na motorze.
-Okej - zgadzam się w końcu. Czasem wolałabym być bardziej asertywna. Na twarzy Nico pojawia się szeroki uśmiech.
-Wpadnę po ciebie około dwudziestej - mówi.
-Ale nie będziemy tam długo? - pytam. - Nie mogę znów opuścić jutro matmy, jak dziś - tłumaczę. Navarro marszczy brwi.
-Czemu dziś cię nie było? - cholera. - Z tego, co wiem matma była dziś na czwartej lekcji, a przecież widzieliśmy się już na pierwszej przerwie rano - jest zdezorientowany.
-Postanowiłam sobie dziś odpuścić tych tortur - zmuszam się do uśmiechu znów kłamiąc. Prawda jest taka, że od rana staram się unikać Balsano jak ognia, a matematyka była dziś jedyną lekcją, którą mieliśmy wspólnie. Wiem, że nasze spotkanie jest nieuniknione, ale to nie znaczy, że muszę pchać się w miejsce, w którym będzie miał mnie przez czterdzieści pięć minut w zasięgu wzroku. Boże. W co ja się wplątałam?
***
Impreza trwa w najlepsze. Nico świetnie się bawi. Wszyscy świetnie się bawią. Tylko nie ja. Nic nowego.
Chodząc ciągle za trochę wstawionym blondynem pilnuję, aby nie zrobił niczego głupiego. W ogóle nie powinnam tu przychodzić. Czuję się cholernie źle. Żałuję, że nie ma tutaj Simona. Dzwoniłam do niego kilka razy, ale nie odbiera. Nie mam pojęcia, jak dostarczyć Nico do domu. Pomimo, iż wiele razy powtarzał mi, że nie jest aż tak pijany i tak zabrałam mu kluczyki do motoru.
Spoglądam na zegarek wiszący na ścianie w salonie, w którym aktualnie się znajdujemy. 2:46. Świetnie. Jutro będę chodzącym trupem. Kto robi imprezy w poniedziałki?
-Jeśli chcesz możesz zaprowadzić go na górę do pokoju gościnnego. Na końcu korytarza po prawej stronie - odzywa się nagle Javier, który siedzi obok mnie i Navarro. -Wyśpi się, a rano go odwiozę - mówi nalewając do szklanki coli. Posyłam mu wdzięczny uśmiech. Jestem jego dłużniczką.
-Dzięki - rzucam z ulgą.
Zablokowana przez rękę Nico, która zaciśnięta jest na mojej talii, próbuję się podnieść. Kiedy jestem już na nogach biorę jego dłoń, tym samym skłaniając go do pójścia ze mną. O dziwo, blondyn wcale nie protestuje. Pomijając potknięcie przy wychodzeniu po schodach, cali docieramy do pokoju gościnnego Javiera. Zamykam za nami drzwi. I kiedy tylko się odwracam, chłopak przyciska swoje wargi do moich. Jest tak zachłanny, tak łapczywy. Próbuję protestować, ale on nie reaguje. Mocno przypiera mnie do drzwi. Przywiera do mnie swoim ciałem, blokując mnie na wszelkie możliwe sposoby.
CZYTASZ
I will always love you ✓
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY Ona próbuje uciec od swojej przeszłości. On sprawi, że znów będzie musiała do niej powrócić. Jeśli powinienem zostać, Byłbym jedyną przeszkodą na twojej drodze. Więc odejdę, ale wiem Będę myślał o tobie na każdym kroku mojej drogi...