Luna
Idąc przez szkolny korytarz wpatruję się w ekran telefonu. Nerwowo zaciskam w ręce małe urządzenie czekając na wiadomość od Simona. Kilkanaście minut temu napisał, że dziś go nie będzie. Spytałam dlaczego. Wciąż czekam na jego odpowiedź. Kiedy nie ma go w szkole, czuję się tutaj potwornie obco. Jest moim jedynym przyjacielem. Kimś kto samą swoją obecnością potrafi dodać mi otuchy, która jest mi niezbędna w ostatnich tygodniach. Tylko dzięki niej udało mi się jakoś uporać z całą tą sprawą z Navarro, którego jak na razie omijam szerokim łukiem.
Nagle czuję jak zderzam się z kimś z naprzeciwka. Komórka wypada mi z ręki i w ciągu kilku sekund ląduje na podłodze.
-Patrz jak chodzisz! - mówi zdenerwowana dziewczyna. Zniżam się, aby podnieść telefon. Dopiero teraz zauważam, że jej okulary też uległy wypadkowi. Podnoszę je wraz z telefonem i podaję jej.
-Przepraszam, zapatrzyłam się w telefon - tłumaczę się. Dziewczyna patrzy na mnie tępym wzrokiem. Pierwsze, co przykuwa moją uwagę to jej oczy. Ciemnozielone, skryte pod długimi, czarnymi rzęsami. Idealnie komponują się z jej włosami w kolorze zimnej czekolady. - Zapłacę za nie - mówię po chwili wpatrując się w jedno z pękniętych szkiełek.
-Nie ma sprawy - macha ręką. Ton jej głosu jest o wiele spokojniejszy. Posyłam jej pytające spojrzenie. -Noszę soczewki - wyjaśnia. -Po prostu musiałam wyglądać na mądrzejszą, żeby bez problemu mnie tu przyjęli. Kąciki moich ust unoszą się do góry.
-Jesteś nowa? - pytam ciekawa. Dziewczyna nie odpowiada. Rusza w stronę najbliższego kosza stojącego obok okna i wrzuca do niego okulary. Siada na ławce i skinieniem głowy zachęca mnie, abym zajęła miejsce obok niej.
-Jestem Nina - wyciąga do mnie dłoń.
-Luna.
***
-To najohydniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek jadłam - stwierdza Nina odsuwając od siebie talerz.-Witaj w naszej szkole - rzucam sarkastycznie dłubiąc widelcem w frytkach. Okazało się, że Nina została przydzielona do mojej klasy. Mamy razem prawie wszystkie lekcje, co bardzo mnie ucieszyło, bo w końcu mam wyjście alternatywne, kiedy nie ma Alvareza. Z resztą naprawdę przypadłyśmy sobie do gustu. Znam ją kilka godzin, a już mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest bardzo szczerą osobą. Mówi, co myśli. Robi, co chce. Naprawdę zazdroszczę jej pewności siebie.
-Co z twoją poprzednią szkołą? - pytam w końcu. -Coś przeskrobałaś? - rzucam żartobliwie. Dziewczyna cicho wzdycha.
-Moja mama bardzo szybko się zakochuje - mówi. - Jose na tyle ją oczarował, że była w stanie przeprowadzić się tutaj dla niego - w jej głosie wyczuwam lekkie zirytowanie.
-A twój tata? - zadaję kolejne pytanie.
-Ma inną rodzinę - odpowiada szybko po czym bierze łyk soku do ust. Cholera. Czasem naprawdę powinnam ugryźć się w język.
-Przepra
-Daj spokój - przerywa mi odstawiając szklankę na blat stołu. - Mam to gdzieś - wymusza uśmiech na swojej twarzy. Nie wierzę jej ani trochę, ale domyślam się, że nie chce o tym rozmawiać. -O mój boże - te trzy słowa wyrywają się z jej ust. Marszczę brwi. Wzrok Niny utkwiony jest gdzieś za mną. Odwracam się. I już wiem na kogo patrzy. Doskonale wiem. -On musi być mój - mówi. Wracam do swojej poprzedniej pozycji. Patrzę na dziewczynę. Ona jednak nie zwraca na mnie uwagi. Ciągle się w niego wpatruje. Wywracam oczami. Przyglądam się twarzy Simonetti. Jej usta są lekko otwarte z wrażenia. - Jest idealny.
CZYTASZ
I will always love you ✓
FanfictionW TRAKCIE KOREKTY Ona próbuje uciec od swojej przeszłości. On sprawi, że znów będzie musiała do niej powrócić. Jeśli powinienem zostać, Byłbym jedyną przeszkodą na twojej drodze. Więc odejdę, ale wiem Będę myślał o tobie na każdym kroku mojej drogi...