Chapter 21

402 30 21
                                    

*Na odległość
Mogę usłyszeć Twój płacz
Nie smuć się, kochanie
Nie mów, że to kłamstwo
Ponieważ, mogę Ci obiecać
Tak, mogę zagwarantować
Że na końcu tej drogi
Widzę Ciebie ze mną  

***

Luna

Ciepłe krople wody spływają po moim nagim ciele. Wstrzymuję oddech przez dłuższą chwilę, aż do momentu, w którym zaczyna brakować mi powietrza i znów biorę gwałtowny wdech. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przynosi mi to pewnego rodzaju ulgę. Nie mam pojęcia jak długo znajduję się już pod prysznicem. W pewnym momencie przestaję nawet odróżniać wodę od łez spływających po moich policzkach. 

Nie jestem w stanie określić tego, co czuję. Wszystkie emocje i uczucia kumulują się we mnie, a ja nie potrafię określić, które z nich zdecydowanie przeważa. To dla mnie za dużo. W mojej głowie panuję kompletny chaos.

Nina i Simon próbują spędzać ze mną każdą wolną chwilę, żeby zająć mnie czymkolwiek innym niż myśleniem o nim.

To nie działa.

Moment, w którym opowiedziałam im o wszystkim był jednym z najtrudniejszych w całym moim życiu. Nie chciałam tego, ale zrozumiałam, że jako moi przyjaciele zasługują na prawdę. Wydawało mi się, że zaczną wtedy być zbyt opiekuńczy w stosunku do mnie i wcale się nie myliłam. Wiele razy próbowałam dać im do zrozumienia, że potrzebuję czasu, ale najwyraźniej mnie nie rozumieją. Albo po prostu myślą, że robią dobrze. Doskonale wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej, ale ja sama muszę sobie z tym poradzić. Przemyśleć wszystko i podjąć decyzję, której nie będę musiała później żałować.

Po skończonym prysznicu, osuszam swoje ciało ręcznikiem i zakładam wygodne ciuchy. Ręką przecieram lusterko, które pokryło się parą wodną. Patrzę na swoje odbicie w lustrze i nie potrafię określić, co dokładnie widzę. Lekko czerwone, opuchnięte od płaczu oczy. Całkowicie blada twarz. Przez ostatnie dwa tygodnie nie wychodziłam z domu. Nie mam pojęcia czy chcę wracać do tej szkoły. Nie mam pojęcia czy w ogóle chcę gdziekolwiek być.

Wzdrygam się na dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie znowu Simonetti albo Alvarez. Biorę głęboki wdech i wychodzę z łazienki. Kieruję się w stronę drzwi. Otwieram je i czuję się lekko zdezorientowana, kiedy dostrzegam za nimi nieznajomą kobietę w średnim wieku. Poprawia kosmyk ciasno upiętych włosów ciemnego koloru. Patrzy na mnie wnikliwie. Lustruje mnie dokładnie, jednak przez dłuższy czas zupełnie nic nie mówi.

-Dobry wieczór - przerywam ciszę. -Mogę w czymś pomóc? 

Kobieta spogląda w dół. Zaciska usta w wąską linię i kręci przecząco głową. 

-Jak to jest? - pyta chwilę później. -Musieć codziennie znosić swoje odbicie w lustrze, mając świadomość, że zniszczyło się komuś życie?

-Nie rozu

-Ty pieprzona dziwko! - krzyczy, popychając mnie z całej siły do tyłu. Upadam na podłogę. Co tutaj się do cholery dzieję!? Kobieta zamyka drzwi i znów przenosi na mnie  pełne nienawiści spojrzenie-Carlos Balsano, mówi ci to coś!? Był moim mężem, którego tak łatwo mi odebrałaś! Zabrałaś mi wszystko! - jej głos roznosi się po całym domu. 

Wciąż leżąc na podłodze, patrzę na nią pustym wzrokiem. Czuję jak moje oczy wypełniają się łzami. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę.

-On był potworem - mówię cicho. -Nigdy nie dostrzegłam w nim nic ludzkiego. Był nikim i

-Był dla mnie wszystkim! - przerywa mi. -Moja rodzina była dla mnie wszystkim!

I will always love you ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz