Rozdział 11: Telmarowie są blisko

1.7K 127 39
                                    

Hermiona

Po całym incydencie wszyscy rozeszli się w swoje strony. Kiedy Zuzanna opatrzyła jej rękę, postanowiła wyjść na dwór, żeby odetchnąć świeżym powietrzem. Lewą rękę miała zawiniętą w temblak i nie mogła nią ruszać. Łucja chciała uleczyć ją za pomocą swojego magicznego leku, ale odmówiła. Równie dobrze mogła zrobić to zaklęciem. Źle się czuła po kłótni z Draconem. Chłopak miał rację. Naskoczyła na niego, chociaż ani razu nie powiedział tego obraźliwego słowa. Może sama w głębi duszy czekała, aż to się stanie? Westchnęła cicho. Przechadzała się wolnym krokiem po placu przed Kopcem Aslana. Stanęła w miejscu, przodem do lasu, pozwalając, żeby wiatr rozwiał jej włosy. Łzy znów napłynęły Gryfonce do oczu, ale szybko je starła. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak bardzo płakała. Zawsze powodem był Malfoy! Owszem, odkąd trafili we dwójkę do Narnii, ich relacje jakby uległy zmianie.

Poczuła, jak ktoś kładzie jej ręce na ramionach. Uśmiechnęła się smutno, kiedy Edmund przyciągnął ją do siebie.

- Płakałaś?

- Nie - pokręciła głową.

- Przecież widzę.

Milczała. Brunet wziął to za potwierdzenie.

— To przez niego, tak?

— Edmund... — westchnęła. Naprawdę nie miała ochoty ciągnąć tego tematu.

— Wiedziałem. — mruknął, jakby do siebie. Zauważyła, że zacisnął pięści.

— Daj spokój — poprosiła.

Zignorował ją.

— Co was łączy? — zapytał wprost.

Hermiona zdębiała. Popatrzyła na swojego przyjaciela z niedowierzaniem. A więc o to chodziło? Uśmiechnęła się.

— Zazdrosny? — zapytała zaczepnie.

— Może.

Obrócił ją do siebie i pocałował w czoło. Zrobiło jej się ciepło na sercu. Patrzył na nią wyczekująco.

— Między nami nic nie ma — powiedziała w końcu.

— Jesteś pewna?

— Oczywiście. Ja i Malfoy? Proszę cię, przecież to niemożliwe.

— Okej, wierzę ci. — westchnął.

Zapadła pomiędzy nimi cisza. Nagle chłopak poruszył się niespokojnie.

— Co się stało?

— Sama zobacz.

Odwróciła się i zmarszczyła brwi. Kiedy na skraju lasu zobaczyła wychodzącą armię żołnierzy, zamarła. Wymienili spojrzenia i szybko pobiegli do Kopca, ostrzec resztę. Rozdzielili się.

***

Stała na skalnej półce, obok Edmunda. Całą siódemką obserwowali marsz żołnierzy. Przeraziła się, kiedy zobaczyła że mają kilka katapult. Chcą ich zaatakować? Wszystko na to wskazywało. Wśród Telmarów wyraźnie wyróżniał się jeden; miał złotą zbroję i białego konia. Miraz.

Hermione Granger in Narnia 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz