Ruszyłam biegiem w stronę pokoju Ezarela. Ewelein prosiła, żebym to zawołała. Wbiegłam do pomieszczenia bez pukania i zamarłam. Wszystko trwało kilka sekund, zanim jak opatrzona wyskoczyłam z pomieszczenia. Widziałam go nago! Wdech i wydech. Wdech i wydech. To tylko zły sen i zaraz się obudzę.
— Przepraszam, Ezarel.
Odpowiedziała mi głucha cisza. To źle wróży. Nie mogłam przestać, myśleć o tym co zobaczyłam. Po kilku minutach drzwi otworzyły. Stał w nich w pełni ubrany elf. Był czerwony na twarzy, ale nie miałam pojęcia, czy to z zawstydzenia, czy ze wściekłości.
— Przepraszam! — zawołałam natychmiast, jak go zobaczyłam. — Nie chciałam. Powinnam zapukać.
— Ty... Ty... To ma się nigdy więcej nie powtórzyć.
Pokiwałam głową, ciągle mając przed oczami jego nagie ciało. Był całkiem nieźle umięśniony, mimo że na takiego nie wygląda.0
— Z jakiego powodu naruszyłaś moją prywatność?
Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.
— Ewelein kazała cię zawołać — gdy tylko to powiedziałam, odszedł w stronę przychodni, a ja ukryłam twarz w dłoniach. On nigdy mi tego nie zapomni.