Spóźnienie

1.4K 66 2
                                    

Biegłam przed siebie, nie patrząc pod nogi. Karenn mnie zabije! W biegu wpadłam na kogoś i przewróciłam się.
— Uważaj, jak idziesz.
Usłyszałam głos Ezarela. Świetnie. Lepiej trafić nie mogłam. Już miałam się podnieść, kiedy zauważyłam jego wyciągniętą rękę. Złapałam za nią, a elf pomógł mi się podnieść.
— Gdzie tak pędzisz?
— Na spotkanie z Karenn. Przepraszam cię, ale muszę już iść. I tak jestem już spóźniona.
— Nie tak szybko — zawołał, łapiąc mnie za nadgarstek. — Żądam rekompensaty, za potrącenie mnie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i powiedziałam.
— Nie żartuj sobie Ez. I puść mnie. — W międzyczasie starałam się uwolnić mój nadgarstek, z jego uścisku, ale bezskutecznie.
— Ale ja jestem śmiertelnie poważny. Wpadłaś na mnie i najprawdopodobniej będę miał siniaka. O tu — wskazał na swój tors — I dodatkowo zabierasz mi mój cenny czas.
Westchnęłam i jeszcze raz spróbowałam wyrwać nadgarstek z jego uścisku. Kiedy to nie pomogło, spojrzałam na niego złowrogo i powiedziałam.
— Przypominam ci, że to ty teraz marnujesz nasz cenny czas na jakieś głupoty, a co się tyczy twojego domniemanego siniaka, Ewe zapewne ma jakieś maści. Idź do niej i poproś o jedną.
— Jesteś nieczuła — powiedział. — Chcę rekompensaty od ciebie Gardienne.
— Mam cię pogłaskać po główce i pocałować w czółko? — zapytałam lekko kpiącym głosem.
— Mogłabyś, ale... Wolałbym jednak, byś zgodziła się na spotkanie ze mną. Wtedy wybaczę ci, nabicie mi siniaka i zmarnowanie mojego bezcennego czasu.
Westchnęłam męczeńsko i powiedziałam
— Przypomnij mi proszę, dlaczego jesteśmy przyjaciółmi.
Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i powiedział.
— To przecież oczywiste. Jestem najwspanialszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek miałaś okazję poznać. Rozśmieszam cię, troszczę się o ciebie, jestem twoim mentorem, możesz wypłakać się na moim ranieniu i jeszcze wiele, wiele więcej.
Jego poważna mina sprawiła, że miałam ochotę się z nim podroczyć.
— Ty jesteś pewien, że mówisz o sobie, a nie o Nevrze?
Mina mu zrzedła, a ja parsknęłam śmiechem. W jego oczach pojawiło się rozbawienie, ale powiedział karcącym głosem.
— Nie ładnie tak sobie żartować, Gardienne — powiedział głosem małego, urażonego dziecka, co wywołało moje kolejne parsknięcie.
— Wybacz mi, mój przyjacielu. W ramach przeprosiny zgodzę się na spotkanie z tobą.
— Teraz żądam dwóch spotkań — powiedział z szerokim uśmiechem.
— Najpierw niech odbędzie się jedno, a potem się zobaczy.
— Przyjdę po ciebie wieczorem. Do zobaczenia zatem. — Puścił mój nadgarstek i odszedł, a ja odwróciłam się i stanęłam tuż przed Karenn.
— A więc to tak... Spóźniasz się, bo flirtujesz z tym gburowatym, złośliwym elfem.
Otworzyłam usta, chcąc się jakoś wytłumaczyć, ale Karenn nie pozwoliła mi mówić.
— Nie chcę słuchać żadnych wymówek — obeszła mnie i zaczęła kierować się w stronę pokoi. Kiedy spostrzegła, że za nią nie idę, zatrzymała się i zapytała. — Czemu nie idziesz? Przecież musimy uszykować cię na randkę z Ezarelem.
Westchnęłam i ruszyłam za wampirzycą, zastanawiając się jak to możliwe, że została moją najlepszą przyjaciółką.

Takie tam o EzareluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz