Rozdział 2 ✔

12.5K 395 48
                                    

Spałam sobie spokojnie aż nie zadzwonił mój budzik. Nienawidzę go. Nie otwierając oczu wyciągnęłam pistolet spod poduszki i strzeliłam w to ustrojstwo. Jak na zawołanie do mojego pokoju wbiegli tata i Cameron z wyciągniętymi przed siebie pistoletami.

- Kurwa Veronica nic Ci nie jest? - zapytał trochę wystraszony Cam.

- Nie, wszystko w porządku. Tylko budzik mnie troszkę wkurwił. - zachichotałam i pokazałam na resztki budzika.

- Nie strasz nas tak nigdy. - odpowiedzieli równo na co się zaśmialiśmy. Wyszli z mojego pokoju, a ja zaczęłam się szykować.
Nałożyłam na siebie czystą czarną koronkową bieliznę na to jeansowe spodenki, zwykłą białą koszulkę na ramiączkach i białe trampki. Stwierdziłam, że zrobię sobie dzisiaj tylko brwi.

Wyszykowana zeszłam na dół i posiedziałam z chłopakami z gangu (oczywiście byli tam też Tom i Cameron).

- Ej... ale odwiedzicie mnie prawda? - zapytałam z nadzieją.

- No oczywiście, że tak siostra. Za tydzień przyjedziemy z tatą. - powiedział Cam.

- Okej. - uśmiechnęłam się smutno. - Cześć chłopaki. - powiedziałam i przytuliłam każdego z nich. Kiedy przyjechałam na lotnisko była 5.30 p.m.  Dobra to teraz czeka mnie długi lot do Kanady. Przespałam prawie  cały lot bo przez jakieś dwie godziny czytałam akta o moim bracie i jego przyjaciołach. Tylko jednego chłopaka nie znałam a mianowicie Logana. Widocznie musiał jakoś się z niki zaprzyjaźnić po mojej ucieczce. Właśnie czekałam na moją walizkę kiedy zadzwonił mój telefon.
- No hej Ver, zapomniałem Ci wysłać adres jego domu.

- Okej. To wyślij mi esemesem bo właśnie biorę swoją walizkę i idę. A i jeszcze jedno. Na parkingu stoi moje lamborghini?

- Okej. Tak. To pa Verka. Kocham cię siostrzyczko. -

- Ja Ciebie też, pa. - poszłam do mojego auta, spakowałam walizki i odjechałam z piskiem opon.

Zadzwoniłam jeszcze do Niall'a powiedzieć mu, że za pół godziny jestem, ale to zupełnie nie prawda bo będę za jakieś dziesięć minut. Wyprzedzałam wszystkie auta i dojechałam do domu niestety mojego brata. Powiem, że całkiem niezła wille sobie kupił. Była duża. Z tego co mi wiadomo to za domem też jest basen i cały tył jest w większości oszklony.

Zaparkowałam na posesji i wychodząc z auta rozmyślałam czy aby na pewno stąd nie uciec bo jednak to przez nich miałam zrytą psychikę. Po długich, a raczej krótkich namysłach podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a tam stał Liam.

- Jeżeli Harry Ci coś obiecywał po pijaku to żegnam! - uniósł głos, a ja przecisnęłam się koło niego i poszłam do jak mniemam salonu bo stamtąd dało się słyszeć rozmowy. Siedzieli tam wszyscy, a że oni nie wiedzą jak wyglądam to się trochę pobawimy. Harry siedział na kanapie z resztą jak wszyscy. Liam akurat wszedł do salonu, a kiedy miał coś powiedzieć ja wskoczyłam Harremu na kolana.

- No hej misiu pamiętasz mnie? - spytałam. Będę smażyć się w piekle za to wszystko.

- Spierdalaj i nie, nie pamiętam Cię.

- A-ale ja jestem z Tobą w ciąży. Będziemy mieli dziecko. - udawałam, że zaraz się rozpłacze.

- Co?! - wykrzyknęli wszyscy razem. Jak się zsynchronizowali. Ich miny są bezcenne, serio. Szkoda, że tego nie nagrałam.

- Żartowałam, a wasze miny po prostu bezcenne. - zaśmiałam się z ich głupich min.

- To kim Ty jesteś do cholery co? - zadał pytanie mój głupi braciszek.

- Serio nie poznałeś mnie braciszku? - spytałam.

Rozdział po częściowej korekcie.
pozdrawiam
Anabelle

Bad sister|1D ||W TRAKCIE CZĘŚCIOWEJ POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz