Rozdział 3 ✔

11.6K 366 10
                                    

- Veronica? To naprawdę Ty? Zmieniłaś się. - ja pierdole jaki on jest śmieszny. Nie dawałam znaku życia od pięciu lat i miałam się nie zmienić?

- Możecie wziąć moje walizki z auta? Stoi na podjeździe. A Ty Niall pokażesz mi mój pokój? - banda dzieci naprawdę. Rzuciłam Harremu klucze bo stał najbliżej. Oni już poszli, a ja stałam chwilę w milczeniu obok brata. O kurwa. Mam tam walizkę z bronią! Niall chciał coś w tym momencie powiedzieć, ale ja pędem puściłam się w stronę mojego samochodu. Harry trzymał moją walizkę z bronią więc mu ją zabrałam.

- Pozwól, że ja ją wezmę. Resztę możecie zanieść do mojego pokoju. - powiedziałam i już spokojnym krokiem ruszyłam do domu. W progu stał Niall i mi się przyglądał.

- No to co pokażesz mi mój pokój braciszku? - zapytałam i uśmiechnęłam się tak ironicznie jak tylko potrafiłam.

- Tak. Jasne, chodź za mną. Veronica, ja naprawdę przepraszam. Nie chciałem naprawdę. - tak, pewnie. Wybacze ci i wskocze w jegi ramiona. Jego niedoczekanie. Mógł wcześniej myśleć. Jakoś wcześniej jego to nie interesowało.

- Tak, tak. Zostaw sobie tę gadkę na później. Trzeba było wcześniej myśleć, a nie  znęcać się nade mną  psychicznie i fizycznie. -  Zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju, wyszedł i zostawił mnie samą. Mój pokój wyglądał mimo wszystko bardzo ładnie. Był bardzo przestronny. Na przeciwko drzwi wejściowych stało dwuosobowe łóżko a nad nim wielkie okno. Obok łóżka stały jeszcze szafeczki nocne z lampkami na nim i jeszcze jakieś mniejsze półki w całym pokoju. Po prawej stronie były drzwi do garderoby. Nie była jakoś specjalnie duża, ale wystarczy mi. Na jej plus było w niej ogromne lustro.
Poewej były drzwi od łazienki. Była urządzona w biało czarnym stylu tak jak reszta pokoju. Bardziej na środku stała wanna a za nią tak samo duże okno jak w pokoju. Po lewej od wanny były dwie umywalki również w kolorze czarnym jak wanna, toaleta i jeszcze w rogu stał prysznic.

Gdy wyszłam z łazienki chłopcy przynieśli mi moje walizki. Już nic nie mówiłam na temat pukania, ale przynieśli moje walizki więc niech im będzie.

Przebrałam się w piżame która składała się z za dużej na mnie kiszulki Camerona i majtek. Położyłam się na łóżku, podłączyłam telefon do ładowarki i poszłam spać bo byłam zmęczona. Następnego dnia wstałam, aż o 2:00 p.m. Ubrałam zwykłe czarne dresy i luźną czarną koszulkę bo stwierdziłam że nie będę się stroić dzisiaj. Makijaż zrobiłam sobie delikatny no zrobiłam sobie brwi, kreski, pomalowana rzęsy i przejechałam po swoich ustach pomadką bezbarwną.

Po wykonanych czynnościach zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli w kuchni i rozmawiali, nie słyszeli mnie więc schowałam się za ścianą i podsłuchałam o czym rozmawiają.

- Ej Niall, Black Princess wróciła słyszeliście? - zapytał Harry.

- Tak. Podobno wczoraj przyjechała. Tylko czasami nie wygadajcie się mojej siostrze o gangu. - powiedział mój przygłupi brat. Jakbym tego już nie wiedziała. Coś słabe re zabezpieczenia mają, ale co się po nim spodziewać.

- Sprawdzałem bazę danych Veronici i nic tam nie było, tak jakby rozpłyneła się w powietrzu, ale ona jest z nami więc jest taka opcja, że ktoś musiał jej dane bardzo dobrze ukryć bo są tylko podstawowe informacje. - dalej nic już nie powiedzieli bo weszłam do kuchni. Od razu ucichli jak mnie zobaczyli.

- Yyy... Cześć Ver. - zająkał się mój jakże dobry braciszek.

- Cześć, cześć. - odpowiedziałam im i wzięłam jabłko z koszyka na owoce które stało na blacie.

- Obiad zrobiliśmy może chcesz z nami zjeść? - spytał Louis.

- Nie dzięki - odpowiedziałam niezbyt miło, ale hej nikt mi nie kazał być dla nich miłym.

- Czy Ty cokolwiek jadłaś od wczoraj oprócz tego jebanego jabłka?! - wydarł się Harry.

- Może i jadłam, a może nie! A tak wogóle to co Was to interesuje co?! - wydarłam się na nich. Chcieli coś jeszcze powiedzieć, ale zadzwonił tata więc odebrałam.

- Cześć skarbie. - przywitał się.

- Cześć tato. Co tam u Was? - spytałam się go i usiadłam na blacie dalej jedząc jabłko. Chłopcy patrzyli na mnie jak na kosmitkę, ale mniejsza. - Kiedy będziecie?

- Będziemy trochę wcześniej. Przyjedziemy za trzy dni. A tak apropo to jest dzisiaj wyścig o 11:00 p.m., motocyklowy. I uprzedzając Twoje pytanie wszystkie auta i motocykle masz w garażu ulicę dalej. Adres wyśle Ci esemesem. Muszę już kończyć. Pa. - pożegnał się i rozłączył.
- Pa. - odpowiedziałam, ale to już było bardziej do mnie.

- Kto to był? - Spytał od razu Niall.

- Nie słyszeliście? Mój tata. - odpowiedziałam z ironią w głosie.

- Przecież Ty z naszym ojcem nie utrzymujesz kontaktów. - zmarszczył brwi podobnie jak reszta tej bandy idiotów. Oprócz tego Logan'a ten siedział i nic się nie odzywał.

- Mój ojciec który mnie przygarnął głupku. - powiedziałam, a on już się nie odezwał. Wyszłam z kuchni, powiedziałam, że wychodzę do "koleżanki", a tak naprawdę poszłam do garażu po motocykl. Siedziałam trochę w garażu i dopracowywałam motocykl, żeby był sprawny. O 10:15 p.m. ruszyłam na tor. Organizator stał do mnie plecami więc do niego podeszłam z pistoletem i wycelowałam w niego bronią ( nie widzieli mojej twarzy bo miałam kominiarkę, ale było można mnie rozpoznać po niej). Kiedy przyłożyłam mu spluwę do głowy automatycznie spiął wszystkie mięśnie i pomału odwrócił się do mnie. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i odetchnął z ulgą.

- No Black Princess przyjechałaś do nas! - krzyknął.

- No jak widać. Trzeba pokazać tym debilom jak się jeździ. - zaśmiałam się, dałam mu pieniądze i poszłam do swojejego Kawasaki ninja. Na linii startu zobaczyłam Harrego i tych idiotów którzy mu coś mówili. Pojechałam na linię startu i przygotowałam się. Wyścig oczywiście ja wygrałam, a Styles był wściekły. Pojechałam po moją nagrodę i wróciłam do domu. Wzięłam prysznic i poszłam spać po wyścigu.




Rozdział po korekcie częściowej.
pozdrawiam
Anabelle

Bad sister|1D ||W TRAKCIE CZĘŚCIOWEJ POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz