Obudziłam się około 10 i poleżałam chwilę w łóżku bo nie chciało mi się wstawać. No przepraszam bardzo, ale łóżko jest najlepszym co może być na świecie! Aczkolwiek poszłabym jeszcze spać. Te cholerne łóżka szpitalne są tak nie wygodne, że mnie kręgosłup dalej boli. No nic wstałam, ogarnęłam się i ruszyłam zjeść śniadanie. Weszłam do kuchni a tam był już Harry i Louis. Nie uwierzycie. Oni gotowali! Wyobrażacie to sobie?
- Hej chłopaki. - powiedziałam cicho i dałam im buziaka w policzek. Robili gofry. Mniam. Gofry to najlepsze co może być. - Mam nadzieję, że mi też zrobicie. - zaśmiałam się pod nosem. No nie powiem jestem ciekawa jak im to wyszło.
- Hejka. No pewnie, ale ty sprzątasz. - powiedział Tomlinson. Nie był już na mnie zły z czego byłam zadowolona bo obrażony Tomlinson to gorzej niż ja z okresem. Naprawdę.
- Okej. A tak wogóle to jak tam Tomlinson no wiesz z czym? - zapytałam robiąc zboczoną minę. Mam nadzieje, że będę razem. Ba, ja to wiem, że będą razem. A jak nie to ja ich już zeswatam. Harry się na nas popatrzył, ale nic nie mówił. Odwrócił od nad wzrok i wrócił do mycia i krojenia owoców. Kiedy zrobili już ten przysmak bogów wzięłam je sobie i ruszyłam na kanapę. Rozwaliłam się na niej i włączyłam sobie jakiś denny serial. Po chwili dosiadł się do mnie Styles, ale nadal się do mnie nie odzywał tylko wpatrywał się w telewizor. Ta cisza mnie dobijała wieco postanowiłam ją przerwać.
- Jak tam Harry? Tak wogóle to jeszcze raz dziękuję za to... - powiedziałam. Wow jedne z nielicznych moich podziękowań. Trzeba to normalnie w kalendarzu zapisać!
- Nie dziękuj już. Już podziękowałaś, wystarczy. - zaśmiał się gardłowo. Matko jak ja ko... znaczy się lubię jego śmiech. Mogę słyszeć go codziennie. Stop. Czy ja o tym pomyślałam? Nie. Nie ma takiej opcji.
- Będę dziękować do tąd aż uznam, że starczy. - również się delikatnie zaśmiałam. Jestem mu wdzięczna i to bardzo. Dzięki niemu tu jeszcze jestem. Dzięki niemu żyje... będę mu dziękować do końca życia.
- Dobra, dobra nie przesadzaj. Zbieraj się. Zabieram cię gdzieś. - powiedział i zaczął wstawać z kanapy. Czekaj, co?
- Harry, czekaj. Co ja mam ubrać? Gdzie jedziemy?
- Niespodzianka, ale ubierz się tak żeby było ci wygodnie. - mrugnął i odszedł. Ja stałam tam jeszcze przez chwilę i zastanawiałam się co się właśnie przed chwilą stałam. Po ogarnięciu tego ruszyłam do swojego pokoju. Dalej czułam się trochę osłabiona, ale zdecydowanie jest już trochę lepiej.
Zdecydowałam się na czarne rurki z dziurami, blado niebieską koszulkę oraz ramoneske. Do tego dobrałam czarne trampki i byłam gotowa do wyjścia. Nie przejmowałan się makijażem bo Harry już widział mnie bez makijażu więc raczej problemu nie będzie, a nie uważam, że moja cera jest jakoś bardzo zła. Wręcz przeciwnie uważam, że ładnie wyglądam bez makijażu. I do tego moja skromność. Wyszłam z mojego pokoju i udałam się na dół gdzie przed drzwiami wyjściowym czekał już na mnie mój dzisiejszy towarzysz. Cieszyłam się, że gdzieś z nim wyjdę bo to jest taka miła odskocznia od tego wszystkiego. Ale wszystko co dobre kiedyś się skończyć musi, a ja już jutro będę musiała wrócić do moich obowiązków które i tak bardzo mocno zaniedbałam. No cóż, czasami tak musi być. Ale koniec Już o gangu wróćmy do tego co się dzieje teraz. Aktualnie siedzimy razem z Harry'm w aucie i gdzieś jedziemy. Niestety nie chciał mi powiedzieć gdzie więc nic nie wiem. Ciekawość zżera każdą komórkę mojego ciała, ale co zrobię? No nic właśnie nie zrobię. Jedziemy już jakieś pół godzimy, jestem bardzo zmęczona więc po prostu nie wiem kiedy udaje się w objęcia Morfeusza.
Budzi mnie lekkie szturchanie w ramię. Chcąc nie chcąc wstaje i wychodzę z auta. Przeciągam się.- O matko. Harry, tu jest pięknie! - piszczę i przytulam się do jego klatki piersiowej. Tkwimy tak w uścisku kilka minut aż nie odsuwamy się od siebie.
- Cieszę się, że ci się tutaj podoba. - podrapał się po karku. Wyciągnął z bagażnika koc oraz wino i ruszyliśmy brzegiem plaży szukając miejsca żeby móc usiąść. Po kilku lub kilkunastu minutach marszu gdzie cały czas rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się, usiedliśmy na wcześniej rozłożonym kocu.
- Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko piciu z gwinta bo kieliszków nie mam. - o matko. Znowu ten śmiech. Mogłabym go serio słuchać godzinami.
- A co z autem? Prowadzisz przecież. - zauważyłam.
- Nie martw się. To wino jest naprawdę słabe i nic się nie stanie. - po tych słowach otworzył butelkę i zaczęliśmy ją po mału opróżniać. Jest tutaj pięknie. Tylko my i zachodzące słońce w oddali. Mam nadzieję, że jeszcze się tutaj wybierzemy bo już czuję, że to będzie jedno z moich ulubionych miejsc. To będzie nasze miejsce...
CZYTASZ
Bad sister|1D ||W TRAKCIE CZĘŚCIOWEJ POPRAWY
FanfictionKSIĄŻKA JEST W TRAKCIE "CZĘŚCIOWEJ" POPRAWY MOGĄ ZMIENIĆ SIĘ IMIONA ORAZ WĄTKI. JEŚLI NIE CZYTALIŚCIE TO POLECAM PRZECZYTAĆ TYLKO TE ROZDZIAŁY OZNACZONE "✔" BO MOGĄ WYDARZYĆ SIĘ ZNACZNE ROZBIEŻNOŚCU. JEŚLI CZYTALIŚCIE ALE CZEKACIE NA NASTĘPNE ROZDZ...