7

169 10 2
                                    

Uśmiecham się do chłopaka, stojącego w tłumie ludzi. Podchodzę do niego, ciągnąc za sobą dwie walizki. Stawiam je obok siebie, uważając, żeby nie upadły i zarzucam mu ręce na szyję.

- Cześć. - Stykam się z nim nosem, choć mam wielką ochotę go pocałować. - Jesteś gotowy zamieszkać z najgorszą dziewczyną na świecie?

- Chyba najcudowniejszą. - poprawia, obejmując mnie w talii. - Co prawda raz mi już uciekłaś. - wzdycha, a ja podnoszę się lekko na palcach i cmokam go w nos.

- Ale nie z mojej winy. - Opadam na stopy i chwytam za rączki walizek.

- Wiem, wiem. - mruczy, odbierając ode mnie jeden z bagaży i łączy nasze wolne dłonie, ciągnąc w kierunku wyjścia. Przez drogę całą drogę do windy już na parkingu milczy, ale gdy tylko metalowe drzwi zamykają się za nami, przyciska swoje usta do moich. - Tak bardzo za tobą tęskniłem. - mruczy, a ja śmieję się cicho, opierając czoło o jego ramię.

- Przecież to tylko tydzień. A zresztą teraz się mnie tak łatwo nie pozbędziesz. - Muzyk przytula mnie mocno, jakby naprawdę bał się, że mogę zniknąć i trwa tak dopóki nie docieramy na odpowiednie piętro.

- Juan do mnie dzwonił. - zaczyna, a ja marszczę brwi.

- Czego chciał? - zatrzymuję się koło samochodu mężczyzny.

- Porozmawiać jak facet z facetem. - wzrusza ramionami, otwierając bagażnik.

Wpatruję się w niego z uwagą, czekając na ciąg dalszy. Mojemu bratu jakoś nie zdarza się dzwonić do Solera tak pogadać. Nie to, że się nie lubią, po prostu jeden drugiego tolerują, a gdy spotykamy się wszyscy w czasie świąt, to na te kilka dni stają się nawet najlepszymi przyjaciółmi.

- To powiesz mi, o co dokładnie chodziło? Czy będziemy tak stali do rana? - dopytuję, gdy bagażnik jest już zamknięty.

- Doradził mi kupić albo wynająć większe mieszkanie. - Przygląda mi się z uwagą, jednocześnie zagryzając wargę. - Pomyślałem, że porozmawiam o tym z tobą zanim zaczną czegoś szukać. - dodaje.

- Ale ja nie rozumiem po co nam większe mieszkanie. Myślę, że mój tyłek przez te kilka lat nie urósł na tyle, żeby nie zmieścić się w twojej klitce.

- W naszej, jak już coś. - poprawia, uśmiechając się lekko. - Czyli zostajemy?

- Zostajemy. Zresztą tam mieszka moje serce. - Podchodzę do niego i całuję lekko.

- Moje od dzisiaj też, bo wcześniej pomieszkiwało w różnych częściach Europy. - obejmuje mnie w pasie i chowa twarz w moje włosy.

- Doceniam twoje czułości, ale myślę, że musimy już jechać, żeby nie wydać majątku za parking.- Chłopak śmieje się cicho, puszczając mnie. Oboje ładujemy się do samochodu, a gdy ten już wyjeżdża z budynku, ja ustawiam jakąś stację radiową.

- Jak było w Rzymie? Wszystko załatwiałaś? - pyta, rzucając mi krótkie spojrzenie.

- Tak mi się wydaję, ale pewnie o czymś zapomniałam. Najwyżej po prostu wyślę Juana, żebym sama nie musiała wracać. - Zatrzymujemy się na światłach, a Soler kładzie dłoń na moim kolanie.

- Najwyżej polecimy razem, bo najbliższe koncerty mam dopiero w listopadzie, chyba, że będę musiał wybrać się do Berlina. - cmoka cicho. - Ale w każdym razie przez najbliższy czas będę miał dużo czasu dla ciebie.

- Tak teraz się zastanawiam czy po tych kilku miesiącach nie będę cię miała dość. jakoś przyzwyczaiłam się, że widuję cię raz na jakiś czas.

- W sumie ja też będę cię musiał codziennie łapać, żebyś nie spadła z materacu, a to po tygodniu mi się pewnie znudzi. - marszczy nos, zabierając rękę i ruszając. - Chociaż z drugiej strony, uwielbiam twoje śniadanka. - Opieram się o drzwi, śmiejąc się jednocześnie.

- Śniadania za śpiewanie. - stawiam warunek.

- Co tylko zechcesz. - uśmiecha się lekko, ale jednocześnie widzę w jego twarzy wdzięczność, zresztą tak jak zawsze, gdy rozmawiamy o jego karierze i ogólnie o śpiewaniu. Jeszcze w Japonii, gdy przychodził do mnie przed szkołą, śpiewał mi różne piosenki, żeby umilić mi zbieranie się, potem robił to samo w Barcelonie, a gdy wyjechałam zdarzało się, że dzwonił, żeby zaśpiewać mi coś na pobudkę. I właśnie dzięki tym mini koncertom dla mnie założył zespół i zaczął żyć muzyką.

***

Kładę się na sofię, jednocześnie odpisując dziewczynom, że przyjadę po nie jutro wieczorem na lotnisko, tak jak obiecałam. Odkładam telefon na brzuchu i przymykam oczy, ale po chwili znów je otwieram, słysząc kroki. Nade mną pojawia się uśmiechnięty muzyk z talerzem w ręce.

- Co masz dobrego? - pytam, unosząc się na rękach. Ten odkłada naczynie na moich udach, a ja dostrzegam, że pokroił melona, którego kupiliśmy ostatnio na ryneczku niedaleko. Alvaro okrąża kanapę i opada koło moich stóp. Po chwili jednak unosi je wyżej i przesuwa się bliżej odkładając nogi na swoje uda. - Wiesz, że ostatnio byłam w kinie z dziewczynami. - uśmiecham się, wkłądając kawałek owoca do ust.

- Ooo... Grają coś ciekawego? - kiwam energicznie głową w górę i dół. - A jakiś tytuł mi podasz, czy raczej nie bardzo? - Przekręcam się, tak, żeby oprzeć się o jego klatkę piersiową.

- "Gru, Dru i minionki". - Uśmiecham się szeroko, a ten kręci głową z politowaniem. - No wiesz, tak to jest jak studentki wybierają film.

- Mam wrażenie, że ty najbardziej się kłóciłaś. - wywracam oczami.

- A to źle? Ty sobie mogłeś oglądnąć wcześniej.

- Nie mówię, że to źle, tylko, że się tego spodziewałem. Czy miałem jakiś związek z twoim wyborem? - cmoka mnie delikatnie w skroń, podczas gdy ja mam pełne usta. Przez moment gryzę melona, a gdy już wszystko połykam, odzywam się.

- I tak kłóciłabym się o minionki, ale dzięki tobie Alizee mnie poparła. W ogóle mam wrażenie, że powinnam być zazdrosna. Ma cię na tapecie!

- A ty nie masz? - oburza się, sięgając po mój telefon. Włącza ekran blokady i wyświetla się moja tapeta, czyli śpiący Alvaro, wtulony w poduszkę, w taki sposób, że nie da się go rozpoznać. - No, już myślałem, że się mnie pozbyłaś. - wzdycha z ulgą.

- Od jedenastu lat nieprzerwanie oglądam cię, jak tylko chcę odblokować telefon, z tym że zdjęcia zmieniam. No i kiedyś dzieliłeś tapetę z Oliverem. - Chłopak spogląda na labradora, leżącego na dywanie.

- Słyszysz, Ollie? Byliśmy razem na tapecie. To chyba znaczy, że oboje mamy jakieś tam miejsce w jej serduszku. - Uśmiecham się lekko.

- No, jakieś tam macie.

Siento, siento, siento
Que te conozco de antes, de hace tiempo
Que el destino cumplió su misión*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Czuję, czuję, czuję,
Że znam cię od dawna, od wielu lat,
Że przeznaczenie wypełniło swoją misję

Cześć! Tłumaczenie z tekstowo, więc wiadomo.
Ja jak zwykle spóźniona z rozdziałem, ale mam nadzieję, że mi wybaczcie.
Rozdział był już napisany koło trzynastej, ale tak wyszło, że zasnęłam i przespałam pół dnia, bo ostatnio coś się źle czuję i dlatego dopiero teraz dodaję.
Proszę was serdecznie o wyłapanie błędów, jeśli takie się pojawiły.
Do zobaczenia w przyszłym tygodniu
Buziaki 😘😘😘

Eterno agosto | Alvaro SolerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz