Parkuję na podjeździe przy domu rodziców Alvaro. Gaszę samochód i nachylam się po moje sandałki, leżące w nogach przy fotelu pasażera, na co muzyk reaguje śmiechem, jednocześnie cmokając mnie w policzek.
- Proszę, bez komentarza. - rzucam, otwierając drzwi po mojej stronie. Wystawiam nogi na zewnątrz i szybko zmieniam mocno zużyte trampki na trochę bardziej eleganckie buty. Tenisówki rzucam na ich miejsce, żeby czekały na moment, w którym znów usiądę za kierownicą. Soler po chwili pojawia się po mojej stronie samochodu i w doskonałym humorze, obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie.
- Pięknie wyglądasz. - mówi, całując mnie krótko.
- Dziękuję, ale chodź już, bo i tak jesteśmy spóźnieni. - Wyplątuję się z jego uścisku i otwieram tylne drzwi, wypuszczając Olivera. Labrador od razu biegnie w kierunku wejścia, a ja staję przed muzykiem i poprawiam kołnierzyk jego koszuli, za co dostaję całusa w nos. Alvin łączy nasze dłonie i powoli zmierzamy do wejścia, gdzie już czeka na nas psiak. Tauchert bez płukania wchodzi do środka, ciągnąc mnie za sobą.
- Jesteśmy!- krzyczy, jakby tego było mało. Docieramy do salonu, gdzie na fotelu siedzi Marten. - Cześć, tato .- Chłopak nachyla się i wita z nim, a zaraz potem ja robię to samo.
- No, Martie, dawno cię nie widziałem. - odzywa się, gdy stoję już wyprostowana.
- No wiem, tato, ale obiecuję poprawę. - Uśmiecham się lekko. Już dawno przeszłam do nazywania jego rodziców "tato" i "mamo". - Jeszcze będziesz miał mnie dosyć.
- Ciebie nigdy, kwiatuszku .- Puszcza mi oczko.
- Tato, co ja ci mówiłeś o podrywaniu Martiny, co? - Upomina go Alv, obejmując mnie ramieniem. - To moja dziewczyna, ty masz mamę. Zresztą gdzie ona jest? W kuchni? - Mężczyzna potwierdza ruchem głowy, a chłopak ciągnie mnie do wspomnianego pomieszczenia .- Cześć, mamuś. Wybacz za spóźnienie, ale Martie się wlokła. - Puszcza mnie, na rzecz przytulenia swojej rodzicielki, a ja robię oburzoną minę, gdy docierają do mnie jego słowa.
- Sam się wlokłeś. - fuczę, a kobieta puszcza swojego syna i sięga po mnie.- Cześć, mamo. - cmokam ją w policzek. - Pomóc Ci coś?
***
Siedzimy przy stole i powoli żujemy nasze posiłki, słuchając opowieści Pauli o nowym chłopaku na jej roku, który zaprosił ją na randkę, a potem wystawił. Dziewczyna kończy historię i nagle przy stole zapada cisza, co jest wprost niesamowite w tej rodzinie.
- No dobra, Alvi, a kiedy będzie wasz ślub? Nie mam zamiaru czekać wiecznie. - wzdycha Marten, wpatrując się w nas, podobnie jak wszyscy obecni przy stole.
- Myślę, że to jeszcze za wcześnie. - odzywam się niepewnie.
- Za wcześnie? Jesteście razem jedenaście lat. - dziwi się Leticia. - Ja za ojca wyszłam po roku. - Spuszczam wzrok na talerz, a przy stole znów panuje milczenie.
- Synek, pomyśl o tym, bo ci jeszcze Martie ucieknie. - Spoglądam na najstarszego z rodu, który chyba próbował rozładować napięcie. Moją uwagę jednak zwraca odgłos odsuwanego krzesła obok mnie. Przyglądam się jak muzyk podnosi się i po prostu wychodzi z jadalni, a zaraz potem i z domu, wnioskując po odgłosie zamykanych drzwi. Wracam spojrzeniem do rodziny, która wpatruje się we mnie ze skruchą. - Jeśli powiedziałem coś złego, to przepraszam.
- Nic się nie stało, tato. Pójdę do niego. - Uśmiecham się lekko, podnosząc się, podobnie jak moment wcześniej Alvaro. Wychodzę przed dom i rozglądam się dookoła. Soler stoi oparty o samochód, więc ruszam w jego stronę, czego nie zauważa, bo idę po trawie, a ten ma zamknięte oczy. - Co się stało?- pytam cicho, a ten wolniutko podnosi powieki.
CZYTASZ
Eterno agosto | Alvaro Soler
FanficETERNO AGOSTO z hiszpańskiego wieczny sierpień. Martina Castillo studiuje w Rzymie, zdala od swojego chłopaka, a jedyny miesiąc, który cały z nim spędza to właśnie sierpień. Co prawda to może się wkrótce zmienić, ale sierpień nadal pozostanie ich mi...