Unoszę wzrok znad deski do krojenia i w ciszy przyglądam się jak Alvaro siada na wolnym stołku po drugiej stronie stolika, odkłada gitarę na kolanach i uśmiecha się szeroko do mnie. Unoszę prawą brew w górę, nie odrywając się od krojenia warzyw.
- Chcesz koncert? - pyta, unosząc kąciki ust jeszcze wyżej.
- Czy ja kiedykolwiek ci odmówiłam? - odzywam się, a ten śmieje się cicho, po czym zaczyna grać.
Tym razem nie są to jego piosenki, a jedne z tych, które ciągle puszczają w radiu i chociaż nigdy za tymi nie przepadam, w tym wypadku mogłabym słuchać ich do końca świata i o jeden dzień dłużej.
- Mam jechać z tobą po dziewczyny? - zaczyna, nie przerywając gry.
- Może lepiej będzie jak zostaniesz. Boję się, że Alizee może zemdleć jak cię zobaczy.
- Też o tym pomyślałem, więc zaprosiłem Grega na wieczór. - pokazuje ząbki. Stawia gitarę na kolanie i jedną ręką ją obejmuje, a drugą zabiera mi już pokrojoną marchewkę.
- Sio mi stąd. - fuczę, co tylko go rozbawia. Nie reaguje nawet na moje wymachiwanie nożem w jego kierunku. - Ty zaprosiłeś Grega, czy po prostu on stwierdził, że wpadnie? - muzyk kontynuuje kuchenny koncert.
- Daj chłopakowi spokój. Nie widzieliśmy się dawno.
- Rozumiem. Ze mną możesz się nie widzieć czasem miesiąc i jest w porządku, a bez niego nie wytrzymasz nawet dnia? - powstrzymuję śmiech, obserwując jak ponownie odkłada gitarę, tym razem jednak opiera ją o ścianę. Wzdycha cicho, podnosząc się, a po chwili nachyla się nade mną. Wyjmuje nóż z mojej dłoni i odkłada go obok deski.
- Martie, proszę cię. Ja bez ciebie zdycham. Gdyby nie Skype, to chyba bym umarł z tęsknoty. Jesteś dla mnie wszystkim i nigdy tego nie zapominaj. - kładzie dłonie na moich policzkach i cmoka mnie lekko w usta. - Jest jeszcze jedna rzecz, bez której nie mogę żyć. - W mojej głowie świta myśl, że pewnie powie o swojej rodzinie. - Tą rzeczą jest czekolada, a Greg był na wyjeździe z roboty i mi taką przywiózł ze Szwajcarii, ale zapomniał jej wczoraj wziąć do rodziców. - wybuchamy śmiechem.
- Byłam pewna, że powiesz o rodzinie. - przyznaję, a ten znów mnie cmoka, tylko teraz w nos i opada na krzesło obok.
- Rodzina jest na pierwszym miejscu, a że ty do jej należysz, to nie chciałem się powtarzać. - uśmiecha się szeroko.
***
Przyglądam się z uwagą pasażerom, wychodzącymi wielkimi drzwiami, aż w końcu dostrzegam dwie dziewczyny, po które tu przyjechałam. Obie rzucają mi się na szyję, a mi robi się cieplutko na serduszku, bo wiem, że nie tylko ja tęskniłam, chociaż widziałyśmy się dwa tygodnie temu, gdy byłam w Rzymie.
Dostaję kilka soczystych całusów w oba policzki i dopiero wtedy się ode mnie odgrywają, ale zaczynają rozglądać się dookoła, jakby czegoś szukały i nagle obie zaczynają mówić na raz, każda w innym języku.
- Dobra, dziewczyny, spokój! - wołam po włosku, chociaż mogłabym użyć też hiszpańskiego, francuskiego czy nawet włoskiego.
- Jak my się dawno nie widziały! - piszczy Ciara. - I wprost nie wierzę, że nas zostawiasz! - Tym razem wpatruję się we mnie z wyrzutem.
- Chia, zostaw ją. - upomina ją Alizee. - Jutro jej to zarzucimy. Dzisiaj może nas tu zostawić. - Śmieję się cicho, cmokając Zee w policzek.
- Za bardzo się za wami stęskniłam, więc o nic się nie martwcie. - chwytam po jednej walizce od każdej.
- Martie, a gdzie jest twój kochaś? - pyta blondynka, gdy już podążamy w kierunku parkingu.
- Pojechał do brata. - odpowiadam. - Albo to raczej Greg przyjechał po niego, bo Alvin mi samochód zostawił. - tłumaczę, bo od południa plany braci uległy lekkiej zmianie i zmienili miejsce spotkania. Pakujemy się do windy, która zawozi nas na odpowiednie piętro. - Odebrałam wasze klucze od właściciela, ale nie zdążyłam zrobić wam zakupów, więc po prostu pokażę wam gdzie mieszkam i wpadniecie rano na śniadanie do mnie, a potem wam pokażę okolice i zrobimy zakupy. - uśmiecham się lekko.
- Nie będziemy wam przeszkadzać. - zaczyna Włoszka.
- Myślę, że po tych kilku latach naszej przyjaźni, możecie w końcu poznać mojego chłopaka. Zresztą on tylko na to czeka. - docieramy do samochodu muzyka, a ja od razu otwieram bagażnik.
- Jesteś pewna? My jesteśmy dzielnymi dziewczynkami. Poradzimy sobie w nowym miejscu. - Alizee zagryza wargę, pomagając mi zapakować bagaże.
- W stu procentach. Przy każdej wymianie opiekowałyśmy się sobą, więc teraz was nie zostawię. - uśmiecham się lekko, a chwilę później wsiadamy do samochodu i ruszamy.
Chiara Valachi pochodzi z okolic Rzymu, w którym mieszkałyśmy przez ostatni rok, co naprawdę ułatwiło nam poruszanie się po mieście, chociaż w tym wypadku Juan też był pomocny. Panna Valachi jest naszym ciemnowłosym “karzełkiem” jak ją zdrobniale nazywamy. W każdym razie, Chia jest chyba najweselszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam. Zaraża swoją energią wszystkich wokół, nawet Alizee, która z kolei stara się zachować surowość jaką według niej powinna się cechować prawdziwa Paryżanka. Lacroix jest również najwyższa z nas i ma krótkie blond włosy, na których często pojawia się prosty, czarny berecik. Ma bardzo wyraźne rysy twarzy i czasem wygląda wręcz jak posąg. Jednak, gdy pozna się ją już bliżej, odkrywa też tą radosną stronę, którą jednak lubię najbardziej. No i uwielbia Alvaro!
Przez jakiś czas kieruję samochodem machając jednocześnie dłonią, próbując chociaż trochę pokazać im najbardziej znane miejsca. Mimo że słońce zaszło już dawno temu, wszystkie zabytki są pięknie oświetlone.
Y te quiero decir
Que no me siento solo
Tengo mi familia aquí *~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*I chcę ci powiedzieć,
Że nie czuję się samotny
Mam tutaj moją rodzinęTłumaczenie z tekstowo, więc mogą pojawić się w nim błędy podobnie jak w całym rozdziale, więc w miarę możliwości wpisujcie mi je w komentarzach.
Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu, ale nie wiem dokładnie którego, więc nic konkretnie nie obiecuję.
Życzę wszystkim spokojnego weekendu i buziaczki 😘😘😘
CZYTASZ
Eterno agosto | Alvaro Soler
FanfictionETERNO AGOSTO z hiszpańskiego wieczny sierpień. Martina Castillo studiuje w Rzymie, zdala od swojego chłopaka, a jedyny miesiąc, który cały z nim spędza to właśnie sierpień. Co prawda to może się wkrótce zmienić, ale sierpień nadal pozostanie ich mi...