Nazajutrz obudziłam około godziny 11. Przeciągając się leniwie, wzięłam do ręki telefon. Miałam kilka nowych powiadomień na moich social mediach. Nic ciekawego tam nie było, więc wstałam z łóżka.
Jeszcze w piżamie zeszłam na dół, kierując się w stronę kuchni.Podeszłam do szafki, wyjęłam z niej miskę, płatki a z lodówki mleko. Wsypałam płatki, polałam je i z pojemnika zabrałam łyżkę.Po zjedzeniu włożyłam miskę do zmywarki i udałam się na górę w celu przebrania się z piżamy na normalne ubrania.
Ubrałamsię w czarną, rozpinaną bluzę z kapturem, t-shirt i obcisłeciemne rurki. Poszłam do łazienki zrobić makijaż, włosyzwiązałam w wysoki kucyk.
Gdybyłam już gotowa, wzięłam małą torebkę do której zapakowałamnajpotrzebniejsze rzeczy tj. telefon, powerbank, portfel i wodęmineralną. Ubrałam moje czarne Conversy za kostkę, wyszłam z domui zakluczyłam. Pogoda dziś była bardzo ładna, błękitne niebo zniewielką ilością białych chmurek. Wprost idealna na spacer.
Myślałamnad tym aby przejść się na plażę. Nie zastanawiając się długo,poszłam tam. Kilka minut później byłam na miejscu. Nie było naniej dużo ludzi, może zaledwie kilkanaście, których możnazliczyć na 2 rękach. Podeszłam bliżej do wody, uklękłam isprawdziłam ręką temperaturę, była zimna ale nie lodowata.Podniosłam się i poszłam dalej.
Przechadzającsię wzdłuż plaży, patrząc jak promienie słońca odbijająsię od tafli lekko falującej wody, rozmyślając o różnychrzeczach.
Spojrzałam na godzinę w zegarku telefonu, było już po 12. Stwierdziłam że już czas wracać do domu i wymyślić co zrobić na obiad. Wahałam się pomiędzy spaghetti bolognese a lazanią. . Zdecydowałam że zrobię spaghetti bolognese. W drodze powrotnej wstąpiłam do sklepu. Koszyk w rękę i udałam się na właściwy dział. Po obleceniu odpowiednich działów, w koszyku wylądował: makaron spaghetti, siatka cebuli, przecier pomidorowy, mięso mielone i przyprawa do mięsa. W drodze do kasy wzięłam jeszcze opakowanie ciastek (bo czemu nie :p ). Zapłaciwszy za zakupy i zapakowaniu w siatkę, objęłam kierunek: dom.
15 minut później byłam już w domku. Otworzyłam drzwi kluczem, weszłam do środka. W korytarzu zdjęłam buty, zmieniając na papcie. W ręku trzymając zakupy zaniosłam je do kuchni. Zabrałam się do przygotowania obiadu: z szafki wyjęłam deskę do krojenia, nóż i przystąpiłam do krojenia cebuli w kosteczkę. Na rozgrzaną patelnię wrzuciłam pokrojoną cebulkę, aby się zeszkliła. W międzyczasie przyprawiłam mięso mielone solą, pieprzem i przyprawą do mięsa mielonego. Spojrzałam na patelnię, cebulka przybrała rumianego koloru, wrzuciłam mięso i smażyłam. Następnie dodałam przecieru pomidorowego i wymieszałam z mięsem oraz cebulką. Zapach unoszący się w kuchni był nieziemski, gdy sos bolognese był gotowy zabrałam się za ugotowanie makaronu. Do osolonej wrzącej wody wsypałam spaghetti, po 8 minutach był gotowy. Do zlewu położyłam durszlak aby go odcedzić.
Z kredensu wyciągnęłam płaski talerz, nakładając na niego makaron i polałam go sosem bolognese. Wzięłam widelec i udałam się do stołu. Obiad wyszedł znakomicie, po skończonym posiłku talerz i widelec powędrowały do zmywarki.
Spojrzałam na swój brzuch, wyglądał jakbym była w 6 miesiącu ciąży (spożywczej xDD). Poszłam do salonu, zobaczyć co fajnego leci w telewizji. Rozsiadłam się na wygodnej kanapie, pilot do ręki i skakałam po programach. Niestety nie znalazłam żadnego ciekawego programu, więc wyłączyłam tv.
Zegar na ścianie wskazywał godzinę 16, może na Facebooku lub Instagramie będzie coś ciekawego? Pierwszy cel to facebook, w powiadomieniach nic nie było, dobra to strona główna. Kilkoro znajomych dodało selfie, inni udostępniali śmieszne obrazki lub filmiki. NUDAAAAA... Natomiast na Instagramie było prawie że to samo, nowe selfie lub filmiki z Boomerangu dodane. Stwierdziłam że lepiej włączę jakąś fajną i zarazem skoczną muzykę i ogarnę nieco dom. Spotify zasugerował mi piosenki 5SOS, więc włączyłam je i zabrałam się do sprzątania.
Po godzinie miałam już wszystko posprzątane ^^. Zmęczona poszłam do mojej sypialni nieco odpocząć, położyłam się na łóżku i myślałam żeby napisać do mojej najlepszej przyjaciółki Weroniki. Wzięłam telefon do ręki i napisałam:
- Hej kochana, co tam u cb ? ♥ - zaczęłam rozmowę na Messengerze
Zobaczyłam że akurat jest dostępna, więc kilka sekund później dostałam odpowiedź.
- No hejka, jakoś leci a tam ? ♥
Odpisałam:
- U mnie to samo, byłam dziś na spacerze odetchnąć świeżym powietrzem, w drodze powrotnej zrobiłam zakupy; na obiad zrobiłam spaghetti bolognese, potem posprzątałam dom a teraz odpoczywam.
Weronika szybko przeczytała wiadomość i napisała:
- Aha, to fajnie. Ja spędziłam ten dzień na zakupach i wieczorem idę na randkę z chłopakiem którego niedawno poznałam. Jest mega hot !!! Potem ci go przedstawię, teraz idę się szykować, umówiliśmy się na 19 w restauracji. Papapapa, buziaczki ;*
Odczytałam wiadomość i Werci już nie było aktywnej. Fajnie że sobie znalazła kogoś, jest naprawdę ładną dziewczyną, niejednokrotnie jak szłyśmy razem przez miasto to sporo facetów się za nią oglądało. A ja byłam sama jak palec, po moich poprzednich związkach straciłam zaufanie do facetów, faceci to świnie...
Na zegarze było już po 18, w brzuchu zaczęło mi burczeć z głodu. Zeszłam na dół do kuchni, z lodówki wzięłam kawałek parówki oraz bułkę. Tak wyglądał mój podwieczorek. Weszłam na górę, włączyłam laptopa i obejrzę jakiś film. Wybór padł na horror "Anabelle: Narodziny Zła". Uwielbiam oglądać horrory, niektóre z filmów które oglądałam były naprawdę straszne a mniejsza część słabe że szkoda czasu na ich obejrzenie. Przy kilku scenach na filmie serce waliło mi jak szalone ale to chyba chodzi w horrorach aby człowieka postraszyć.
Po około 1,5h film się skończył, poczułam się zmęczona, wyłączyłam laptopa i poszłam spać w ciuchach i nawet zapomniałam zmyć makijażu. Nastał kolejny dzień,obudziłam ale nie wyspałam się... Spojrzałam na zegarek, dochodziła 9 rano. Przeciągnęłam się powoli, sięgnęłam do stolika gdzie leżał mój telefon. Odblokowałam i włączyłam WiFi, od razu zaczęły przychodzić mi powiadomienia. Kilka z Facebooka, Twittera oraz Snapa. Obejrzałam wszystko i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki by zmyć resztki makijażu, spojrzałam w lustro i wyglądałam jak panda. Zmyłam resztki i nałożyłam krem nawilżający na twarz.
Kiedy się ogarnęłam, zmieniłam ubrania na inne. Wtem przyszedł SMS do mnie. SMS pochodził od Deana.
Co za wiadomość dostała Evelyn od Deana ? Dowiecie się tego w kolejnym rozdziale :P
Witajcie kochani po 2 miesięcznej przerwie w dodawaniu rozdziałów :) W końcu znalazłam trochę czasu aby napisać ten rozdział, z czego bardzo się cieszę ^^ Jak mi się uda to nowe rozdziały będą dodawane raz w tygodniu :)
YOU ARE READING
Love Is An Island / Dean Lemon
FanfictionEvelyn - 23 letnia dziewczyna pochodząca z Polski, od kilku lat mieszkająca w UK gdzie studiowała fotografię na college'u w Dover. Kocha robić zdjęcia i poznawać nowe miejsca. Dean Lemon - 23 letni chłopak, pochodzi z północnego Londynu ale mieszka...