3

96 25 7
                                    

Poniedziałek był najbardziej znienawidzonym przez Łukasza dniem. Świadomość tego, że przez kolejne pięć dni musiał znosić zaczepki i kpiny rówieśników, narzekania nauczycieli, prace domowe i wstawanie przed szóstą rano, była dla niego czymś okropnym.

Łukasz jest typem samotnika, przez co jeszcze bardziej nienawidził szkoły. Nawet w gimnazjum, kiedy nie był wyśmiewany, wolał mieć niewielką grupę przyjaciół, z którymi zresztą i tak nie spędzał jakoś wiele czasu. Wychodził z nimi średnio raz na tydzień, więc rozmawiali ze sobą głównie w szkole.

Nigdy w życiu się w nikim nie zakochał, gdyż liczyła się dla niego głównie rodzina. Nie oznacza to, że chłopiec nie był nigdy obiektem westchnień jakiejś dziewczyny. Wręcz przeciwnie, gdyż trzeba przyznać, że Łukasz to dość przystojny chłopak. Jest średniego wzrostu, wynoszącego około 1,75m, ma głębokie, ciemnobrązowe oczy, lekko zadarty nos, wyraziste usta i delikatnie potocznie mówiąc „pućne" policzki, w których podczas uśmiechu robią się niewielkie dołeczki i które niejedna ciotka by złapała i wymacała. Włosy ma jasnobrązowe, wygolone po bokach i gęste na górze. Jego uszy są lekko odstające. Oprócz tego Bóg obdarował Łukasza jeszcze czymś, co niejeden nastolatek chciałby posiadać. Mowa tu o gładkiej cerze. Chłopiec nigdy nie miał trądziku, a pojedyncze pryszcze, które pojawiały się na jego twarzy bardzo rzadko, dosyć szybko znikały. Na dodatek wygląd chłopca nie był jedynym powodem tego, że podobał się dziewczynom. Płeć piękną intrygowało w Łukaszu również to, że przez jego charakter samotnika, wydawał się bardzo tajemniczy. Oczywiście dziewczyny sądziły, że zgrywa on niedostępnego i wcale nie miały pojęcia o tym, że nastolatkowi po prostu nie była potrzebna dziewczyna do szczęścia.

Po 40-minutowym spacerze Łukasz dotarł do szkoły. Do dzwonka została minuta, a on musiał jeszcze zejść do szatni, aby zdjąć kurtkę i zmienić buty. Wiedział, że jak zwykle spóźni się na lekcje, zwłaszcza, że pierwszą lekcją była matematyka, na którą musiał iść aż na drugie piętro. W szatni na szczęście nikogo nie było, więc chłopiec mógł spokojnie się przebrać. Gdy już to zrobił wychodząc z szatni wpadł na niego chłopak z równoległej klasy- Sebastian, który często dokucza Łukaszowi.

-Ja rozumiem, że ty nie możesz już patrzeć na te swoje dziadowe tenisówki, ale kurwa patrz pod nogi, bo w ryj możesz dostać- powiedział zdenerwowany Sebastian i poszedł na lekcje. Łukasz zrobił dokładnie to samo. 

Wszedł do sali lekcyjnej spóźniony o dwie minuty, przez co bardzo wymagająca nauczycielka upomniała chłopaka przy całej klasie i kazała mu usiąść. Siedział on w ostatniej ławce przy oknie, więc musiał przejść przez całą długość klasy. W tym czasie usłyszał ciche naśmiewanie się uczniów, aczkolwiek był do tego już przyzwyczajony, więc za bardzo się tym nie przejmował. Matematyczka wypisała na tablicy zadania, które klasa miała rozwiązać na lekcji. Oczywiście prosiła uczniów do tablicy, aby rozwiązywali poszczególne zadania. Do pierwszych, jednocześnie najłatwiejszych zadań, brała mniej zdolne z tego przedmiotu osoby, które miały trochę problemów z rozwiązaniem ich. Pod koniec lekcji zostało już tylko jedno najtrudniejsze zadanie.

-To zadanie jest dość trudne dzieci, może ktoś chce je rozwiązać na ocenę?- zapytała nauczycielka.

Chętnych widać nie było, więc kobieta zaczęła rozglądać się po klasie, aby wyznaczyć ucznia do rozwiązania zadania. Miała już wybrać jednego z klasowego śmieszka- Krystiana, który z matmy to prawdopodobnie miał być zagrożony, aczkolwiek Łukasz zdecydował się zgłosić do zadania.

Oczywiście rozwiązał je szybko i bezbłędnie, dzięki czemu do jego ocen z matematyki trafiła kolejna szóstka. Jak zwykle chłopiec słyszał wyzwiska innych od kujonów, mimo że był taki dobry jedynie z matematyki i fizyki, a z innych przedmiotów był raczej trójkowy. Mimo wszystko Łukasz bardziej skupił się na tym, że dostał dobrą ocenę, niż na rutynowych wyzwiskach i można powiedzieć zazdrości rówieśników.

***

Przez kolejne trzy lekcje uczniowie byli dość łaskawi dla Łukasza i nie odzywali się w ogóle do niego. Przed czwartą lekcją zaś trwała przerwa dwudziestominutowa, na której chłopiec postanowił spędzić czas w bibliotece szkolnej. Spędzał tam każdą dłuższą przerwę, gdyż uwielbiał usiąść sobie na wygodnej kanapie i przeglądać różne czasopisma, czy atlasy. Poza matematyką i fizyką, chłopiec interesował się również geografią, jednakże nie miał z tego przedmiotu zbytnio zadowalających ocen, gdyż jego zainteresowanie tym przedmiotem skupia się głównie na astronomii oraz państwach, a nie na dajmy na to glebach, chmurach, klimacie, współrzędnych geograficznych czy skali. Dlatego Łukasz zaczął przeglądać atlas geograficzny. Nagle do biblioteki wszedł Sebastian.

Podszedł on do zajętego przeglądaniem atlasu Łukasza i wyrwał mu go z ręki.

-Co cioto myślałeś, że zapomniałem jak na mnie wpadłeś rano?- mówił poirytowany, czego Łukasz nie rozumiał, gdyż prawda była taka, że to Sebastian na niego wpadł. Jednak Łukasz bał się mu to powiedzieć, więc siedział cicho i patrzył osłupiały na towarzysza.

-Gęby nie masz? Język ci ucięło?- coraz bardziej rozzłoszczony Sebastian zaczynał powoli krzyczeć- Takie cioty jak ty to powinny harować w oborze, a nie po szkole się szwędać

Łukasz wciąż milczał, a rozgniewany nastolatek już zacisnął pięść i zamierzał uderzyć go w szczękę. Na szczęście bibliotekarka postanowiła zareagować i krzyknęła do Sebastiana, że jeżeli uderzy Łukasza, to wezwie jego rodziców. Mimo, że jej obowiązkiem było rozdzielenie chłopaków, to jednak udało jej się nastraszyć Sebastiana, który pokazał tylko środkowy palec i Łukaszowi i bibliotekarce, a następnie wyszedł z biblioteki. Łukasz oczywiście podziękował kobiecie.

***

Nastolatek skończył już zajęcia i postanowił, że uda się do kościoła. Kościół ten znajdował się na półmetku drogi powrotnej chłopca ze szkoły do domu, co było mu bardzo na rękę. Wszedł do świątyni, uklęknął w pierwszej ławce i zaczął się modlić. W kościele jak zwykle, kiedy Łukasz go odwiedzał nie było nikogo poza nim, dzięki czemu mógł w spokoju i ciszy sobie pomyśleć. W pewnym momencie z zakrystii wyszedł ksiądz, który uklęknął przed ołtarzem i podobnie jak chłopiec pogrążył się w modlitwie. Kiedy skończył się modlić, ksiądz podszedł do miejsc siedzących i usiadł obok Łukasza.

-To bardzo imponujące, że ktoś, reprezentujący współczesną młodzież odwiedza świątynie, na dodatek nie w niedziele- zachwycił się ksiądz, a nastolatek uśmiechnął się.

-Często tu przychodzę po szkole. Tu jest tak cicho i nie ma tu w ogóle ludzi, dzięki czemu mogę pomyśleć sobie, pomodlić się- oznajmił.

-Naprawdę imponujące, naprawdę- uśmiechał się duchowny- A to w domu nie możesz sobie tak pomyśleć?- zapytał zaciekawiony.

-No właśnie nie- westchnął chłopiec- W domu jest... trudna sytuacja, ale przepraszam, nie chcę o tym w tej chwili rozmawiać- rzekł stanowczo.

-Rozumiem, rozumiem- powiedział lekko zrezygnowany- To się ceni naprawdę, pierwsze widzę, żeby w tych czasach... ile masz lat?- przerwał pytaniem

- Szesnaście- odpowiedział

-No, szesnastolatek żeby w tych czasach tak często świątynie odwiedzał- uśmiechnął się po raz kolejny- Wiem, że się powtarzam, ale to imponujące

-Miło, że ksiądz tak uważa- powiedział radośnie

Ksiądz z uśmiechem poklepał Łukasza po ramieniu, a potem opuścił kościół.

***

Łukasz wrócił do domu i ruszył od razu do swojego pokoju. Tradycyjnie nałożył na uszy słuchawki i słuchał muzyki. Usiadł przy biurku, aby napisać kolejny wpis do swojego pamiętnika.

„Dziś w szkole nie było aż tak źle, jak się spodziewałem. Mimo, że mało brakowało, abym dostał w ryj od Mazura, to cieszę się, że dostałem kolejną szósteczkę z matmy :D W kościele podszedł do mnie dość spoko ksiądz, który strasznie wychwalał mnie za to, że często odwiedzam kościół. Z jednej strony byłem zaskoczony, bo inni księża zwykle nie zwracali na mnie uwagi, a z drugiej strony poprawiło mi to humor jeszcze bardziej. Ernest właśnie jest pierwszy dzień w swojej nowej pracy i mam nadzieje, że sobie świetnie radzi. Ba! W sumie ja to wiem, że tak jest. Matki nie ma teraz w domu i nie było jak wróciłem. Pewnie siedzi z Mietkiem tym razem u niego... A niech robi co chce, sama będzie tego żałowała"  

When I met youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz