21

31 14 6
                                    

 - Wstawaj! - głośny krzyk babci obudził czerwonowłosą. 

 - Nie chcę. - protestowała zaspana dziewczyna. 

 - Bez dyskusji! Co Ty jakiś pogan? Wstawaj i do kościoła. - odparła stanowczo kobieta i wyszła z pokoju nastolatki. 

Maja bardzo nie lubiła, kiedy ktoś jej coś zarzucał. Często mówiła swojej babci, że chodzi na mszę wieczorną do kościoła, chociaż doskonale wiedziała, że to nie prawda. To wcale nie tak, że dziewczyna jest niewierząca, tylko po prostu nie czuje częstej potrzeby odwiedzania świątyni. Nacisk babci na chodzenie do kościoła jeszcze bardziej ją do tego zniechęcał. 

Tego dnia jednak szesnastolatka nie miała siły na buntowanie się, gdyż w jej głowie i tak działo się już bardzo dużo, a nie chciała do tego dodawać jeszcze marudzeń i kazań swojej babci. 

Wstała z łóżka, wyjęła z szafy czyste ubrania i poszła do łazienki przebrać się oraz umyć.  Następnie udała się do kuchni, gdzie przygotowała sobie chleb w jajku, który potem zjadła ze smakiem. 

Za dwadzieścia dziewiąta, więc czas wychodzić. Maja naprawdę nie rozumiała, czemu babcia nie może jej budzić na trochę późniejsze nabożeństwa, na przykład na dziesiątą trzydzieści lub dwunastą. Chociaż z drugiej strony lepsze to, niż gdyby miała wstawać na siódmą.  To by była dopiero dla niej masakra. 

Dziewczyna wyszła z mieszkania, założyła słuchawki na uszy, włączyła piosenkę swojego ulubionego wokalisty i ruszyła w drogę do świątyni. 


***

Agata bardzo zaniepokojona stała przed blokiem i czekała na wynajętego detektywa, który niezwłocznie chciał się z nią spotkać. Po kilkunastu minutach mężczyzna dotarł na spotkanie. 

 - O co chodzi? Czemu tak nagle chciał się pan spotkać? - dopytywała zaciekawiona. 

 - Wspominała pani coś o tym, że porywacz kontaktował się z panią telefonicznie prawda? - upewniał się detektyw. 

 - Tak, dzwoni praktycznie codziennie i dopytuje, czy mam już pieniądze. A co to ma do rzeczy? 

 - Dlaczego pani nie pójdzie po prostu na policję, aby namierzyli telefon tego mężczyzny? - zdziwił się. 

 - Nie mogę iść na policję. On ma swoich ludzi, którzy obserwują praktycznie każdy mój ruch. Jakby dowiedział się, że przekroczyłam próg komisariatu to pewnie stało by się najgorsze. - wytłumaczyła Agata. 

 - W takim razie proszę. - mężczyzna wyjął z kieszeni czarny telefon z klawiszami. - To będzie pani zastępczy telefon, a swój proszę mi oddać. Jeżeli pani nie może pójść na komisariat, to ja to zrobię. - uśmiechnął się. 

 - A co jeśli pana też teraz obserwują, bo wiedzą, że mamy ze sobą jakiś kontakt? - odparła. 

 - Spokojnie, ja wiem co robić. Nie z takimi przypadkami sobie radę dawałem. - powiedział z dumą. - To jak? - dodał przysuwając czarny telefon w stronę dziewczyny. 

 - No zgoda. Liczę, że się panu uda. - rzekła i wymieniła się telefonem z detektywem. 

 - Będę się z panią kontaktował na ten telefon. Proszę być spokojnym, bo czuję, że pani chłopak już niedługo się odnajdzie. - pocieszał. 

 - Mam taką nadzieje. - uśmiechnęła się.

 - Do usłyszenia. - pożegnał się mężczyzna i odszedł.  

When I met youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz