Czasami nagle w naszym nudnym życiu dzieje sie coś, co zaskakuje samego Boga.
I coś, czego nawet on nie może przewidzieć.
Pojawia się gwiazda, taka prosto z nieba, która zabiera cię gdzieś daleko.
Sam nie jesteś pewny, gdzie i jak.
Ale niczego sie nie obawiasz, bo dopóki czuwa nad tobą gwiazda, nic ci nie grozi.
Jungkook znalazł gwiazdę, którą okazał się Taehyung. I Taehyung nie wiedział, że był gwiazdą, bo dla niego każdy ten dotyk był naturalny i zwykły.
Nie wiedział, że wyniósł Jungkooka tak daleko, że wszyscy już dawno przestali go szukać.
Jungkook myślał o tym, piorąc tetrowe pieluchy i karmiąc po kolei Bambusa, Marchewkę i Żyto.
Co by było, gdyby nie zgodził się na spotkanie z Tae? Albo gdyby nagle oprzytomniał i zgłosił go na policję?
Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, na co usmiechnął się pod nosem. Uwielbiał opieprzać swojego męża za spóźnialstwo.
- DO JASNEJ CIASNEJ(starał sie nie przeklinać przy dzieciach) POWIEDZ MI DLACZEGO - przystanął wpół kroku widząc torbę z zakupami w rękach blondyna. Podszedł do niego, wyrwał mu ją, po czym ruszył szybkim krokiem w stronę kuchni. - TYM RAZEM CI WYBACZAM, ALE NIE MYŚL SOBIE, ŻE ZA KAŻDYM RAZEM, KIEDY SIĘ SPÓŹNISZ, MOŻESZ MNIE PRZEKUPIĆ SAŁATĄ. A- I MASZ WYRZUCIĆ TĘ KOZĘ Z PODWÓRKA, BO MUSIAŁEM DWA RAZY PRZEBIERAĆ ŻYTO, BO TAK JEJ SIĘ BAŁ.
i mniej więcej tak żyli długo, i szczęśliwie
(omg nie pytajcie o te imiona, po prostu miały być tak pojebane, jak cała ta książka)
CZYTASZ
dear bunny ※ kth.jjk✅
Fanfiction"- Powiedz coś jak królik. - W momencie, kiedy usłyszał jego głos, zmarszczył brwi. - Dlaczego miałbym udawać królika? Nieznajomy na chwilę zaprzestał swoich działań i podniósł głowę do góry, napotykając spojrzenie Jungkooka. - Inaczej mi nie stani...