- Króliczku? - Taehyung zwrócił się do swojego męża, stając w progu salonu z zawinątkiem pieluch na rękach. - Potrzymałbyś go na chwilę? Muszę wnieść choinkę do domu.
- Wybacz, ale aktualnie muszę uspokajać Marchewkę, bo dostała kolki - odpowiedział, próbując ją uspokoić.
- Dlaczego nie wiem, że Marchewka umie chodzić? A tymbardziej biegać? - zapytał się Tae, wyraźnie zdziwiony.
Jungkook zwiesił głowę, myśląc, jakim musi być przegrywem, żeby mieć takiego tępego męża. Naprawdę kochał go całym sercem, ale zachowywał się, jak analfabeta, nawet nie próbując dowiedzieć się czegoś więcej o dzieciach, niż to, że trzeba je karmić i przebierać.
- Słońce - zaczął, wciągając powietrze do płuc i odliczając od dziesięciu w dół. - Twoje dziecko nadal nie umie nic więcej, niż robić do pieluchy. Niczego nie ominąłeś. A teraz- kupiłeś galbi i sushi w tej restauracji przy rogu?
- Nie, ale mam pizzę. - Wyszczerzył się w kwadratowym uśmiechu. - Wegetariańską only.
⛄⛄⛄
*któreś tam święta*
Starannie przygotowali cały pokój, jednocześnie odciągając niesforne dzieci od dekoracji i śpiewając pod nosem piosenki świąteczne, jak zwykle zastępując "Holy night" "Holy shit".
Nawet okrągły stół wydał im się trochę bardziej odświętny, niż zwykle. Położyli na niego obrus w małe króliczki i postawili na środku świeczki w kształcie owcy, wyciągającej za ucho Jezuska z kołyski.
No cóż, nikt nigdy nie mógł zgadnąć, co dostanie z corocznej podróży ciotki Kim do Ziemii Świętej.
- Taehyung, gdzie jest Bambus? - zapytał w pewnym momencie Kookie. Przez te całe szybkie przygotowania kompletnie zapomniał przeliczać co jakiś czas dzieci(a robił to po incydencie, gdzie jedno z nich odkryło ich sekretny pokoik, gdzie Tae zazwyczaj kazał mu wkładać ten debilny strój królika, siadać mu na kolana i podgryzać skórę nad jego obojczykami, drapiąc tym samym w drapaczkę).
- Nie bawi się z rodzeństwem? - mruknął, nie odwracając oczu od gazety.
Jungkook przewrócił oczami, przestając na chwilę sprzątać blaty w kuchni. Wciągnął głęboko powietrze, gdy po kilku minutach poszukiwań terenu widział tylko Marchewkę i Żyto.
- TY IDIOTO--- POWIEDZ MI JAK MOŻESZ ZGUBIĆ JEDNO NA TRÓJKĘ DZIECI WE WŁASNYM DOMU, CZYTAJĄC DWA METRY DALEJ?
☃☃☃
- Bambus!? BAAAAM! - wołał, odganiając tym samym jakieś małe ptaszki, które uchowały się na zimę i aktualnie okupowały chodniki dzielnic Seulu.
Myślał, gdzie chłopak mógł się schować w Wigilijną noc. Nigdy nie puszczał mu Kevina Samego W Nowym Jorku, więc od razu wykreślił z listy miejsca z filmu.
Bam był zbyt... wyjątkowym dzieckiem, żeby kręcić się gdzieś, gdzie jest dużo ludzi.
Skręcił w wąską ścieżkę, prowadzącą do ich ulubionego parku. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył na obdrapanej ławce małą kulkę, owiniętą w błękitny szalik Tae.
Zanim jednak chłopczyk zdążył się choćby odwrócić, został zamknięty w szczelnym uścisku swojego taty.
- Tak się o ciebie martwiłem... - zaczął Jungkook, gdy odsunął się od syna. Zmarszczył brwi, gdy zauważył na policzku Bama samotną łzę, zjeżdżającą powoli w kierunku szyi. - Co się stało? Czemu tu jesteś?
Długo czekał na jakąkolwiek reakcję.
- Moglibyśmy... gdzieś pójść? - zapytał nieśmiało jego syn.
☃☃☃
Stanęli u bram cmentarza. Znaczy tak wydawało się Jungkookowi, bo zbiorowisko nagrobków w samym sercu miasta było conajmniej dziwne.
Dziwne było też to, że to właśnie tam zaprowadziła go malutka rączka siedmiolatka, który, jak myślał dotąd Jungkook, znał jedynie drogę do parku i wesołego miasteczka.
Stanęli przed jednym z najmniejszych wapiennych skał, przedstawiających zmarłych.
- To Bo Ra - odezwał się Bambus. - Pamiętasz ją, tato?
- Chodziła z tobą do klasy, tak? - przypomniał sobie. - Ale nigdy nie mówiłeś, że ją lubisz.
- Bo nie lubiłem - przyznał, spoglądając na swoje buty. - Ale ostatnio był jej pogrzeb, wiesz tato? I kazali przyjść całej szkole, bo Bo Ra była drugą przewodniczącą - wyjaśnił, a Jongkooka przeszły niewyjaśnione dreszcze. Jak mogli kazać przyjść dzieciom oglądać swoją martwą koleżankę?
- I wiesz co? - kontynuował siedmiolatek. - To nie było zuuupełnie jak w dramach, które oglądasz z tatą. Byliśmy wszyscy tutaj i jakiś wysoki pan opowiadał o tym, że Bo Ra będzie teraz nas chronić razem z aniołkami. Ale ja wiem, że to nie prawda, bo Bo Ra była bardzo niegrzeczna i nie zasłużyła na to, żeby być tam na górze. - Wskazał swoim paluszkiem na chmury, kłębiące się nad nimi.
- Ale co to ma wszystko wspólnego? - zapytał, coraz bardziej zaniepokojony chłopak. Kucnął przed synem, kładąc mu dłoń na policzku i powoli ją głaszcząc, aby dodać mu otuchy.
Brunecik popatrzył smutno na biały nagrobek.
- Była dużo ładniejsza, kiedy leżała tam przy kwiatach. Ale teraz jest pod ziemią i nie mogę na nią patrzeć.
Jungkook zaśmiał się wesoło, wywołując zdziwienie na twarzy chłopca.
Wdał się w Taehyunga, pomyślał.
KONIEC
.
.
.
I'm sorry, i'm late but spóźnione merry christmas 🎄⛄
To brak weny i czasu, wybaczcie
Zabawne, ale moja sis dała mi kapcie z królikami pod choinkę.GAYS EDIT.
Czy ktoś by chciał sequel?
CZYTASZ
dear bunny ※ kth.jjk✅
Fanfiction"- Powiedz coś jak królik. - W momencie, kiedy usłyszał jego głos, zmarszczył brwi. - Dlaczego miałbym udawać królika? Nieznajomy na chwilę zaprzestał swoich działań i podniósł głowę do góry, napotykając spojrzenie Jungkooka. - Inaczej mi nie stani...