1. Kot

3.4K 273 164
                                    

Ostatni raz pogłaskał białego kociaka i odstawił go do klatki. To nie tak, że chciał go zagłaskać na śmierć. Kim Taehyung po prostu kochał zwierzaki.

Zaczęło się to w dalekim dzieciństwie, kiedy małego Tae prawie zgwałcił pies jego sąsiadki. Byli wtedy tych samych rozmiarów i kiedy dog niemiecki położył swoje łapki na ledwo widocznych bioderkach ośmiolatka, ten natychmiast poczuł w sobie jakieś dziwne i nieznane dotąd uczucie.

Była to miłość w sensie romantycznym.

I tak mniej więcej wykopano go z licznych schronisk i klinik, w których dostał pracę- z powodu całowania i przytulania zwierząt jak psychopata. Nawet rodzina patrzyła na niego krzywo od dnia, gdy na wakacjach na farmie oświadczył się kaczce Doris.

To były piękne czasy i, gdyby tylko do Taehyunga nie zadzwonił telefon, wspominałby nadal huczne wesele, na jakie zaprosił wszystkie znane mu osoby i pościg za uciekającą panną młodą.

Dłońmi, które miał teraz całe w sierści, odebrał telefon. Przyłożył słuchawkę do ucha, ruszając się, aby posprzątać za sobą kilka szczotek, igieł i saszetek z karmą.

- Halo, Yoongi? - zapytał, krzątając się po pustym sklepie zoologicznym.

- Musimy pogadać - usłyszał po drugiej stronie. - Teraz - ponaglił go głos.

Jaka sprawa może być teraz tak ważna, że musi opuścić tak wspaniałą pracę dla przyjaciela?

- Nie możesz tego tutaj powiedzieć? Mam jeszcze godzinę do zakończenia...

- Tam, gdzie zawsze - mruknął, po czym rozłączył się.

Taehyung rozglądnął się wokół, niepewny co robić. Przeczesał dłonią niedbale grzywkę, zostawiając na niej trochę siwych włosków.

W końcu jednak poddał się i po prostu sprzątnął wszystko do swojej szafki, uprzednio karmiąc jeszcze odrobinę świnki morskie i welonki. Zostawił kartkę z napisem, że sklep już dzisiaj nieczynny i ruszył w kierunku autobusu, zakładając przezornie szalik. Niby była dopiero wczesna jesień, ale nigdy nic nie wiadomo.

Jadąc w tamtym kierunku zawsze czekał na moment, kiedy będzie mijać wielką reklamę Zoo na billboardzie. Przedstawiała ona dwie kolorowe papużki, mówiące do siebie o tym, jakie mają dobre warunki i opiekę. Taehyung zawsze o takich marzył- były to te z gatunku, które papugowały za ludźmi. Ilu rzeczy mógłby ich wtedy nauczyć!

Niestety, chłopak nie mógł w swoim mieszkaniu trzymać zwierząt. Był to straszny minus, ale, dopóki rodzice opłacali mu wszystkie opłaty, nie mógł tak po prostu wyprowadzić się do innego. Obawiał się, że nie byliby zadowoleni, gdyby zrezygnował z tak bliskiego miejsca do pracy i, oczywiście, do domu rodzinnego.

Wysiadł na przystanku blisko dużego centrum, a nogi jak najszybciej pokierowały go do punktu ulubionej kawiarni Yoongiego, ponieważ tuż obok niej mieściła się najlepsza restauracja w mieście z kuchnią koreańską. Przy takich spotkaniach zawsze najpierw pili gorącą czekoladę, a potem jedli ramen.

Tym razem jednak coś się zmieniło. I to coś sprawiło, że Taehyung gwałtownie zatrzymał się i nabrał powietrza w płuca. Do jego serca zapukał dzięcioł, a do brzucha magicznym trafem dostały się motylki.

To był najpiękniejszy dzień jego życia.

kolejny spontan; wpadłam na ten pomysł półprzytomna

będzie mieć mniej rozdziałów, niż Deep In The Darkness.

mam nadzieję, że wam się spodoba :D

dear bunny ※ kth.jjk✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz