💎 Wspomnienia Draculi

804 91 6
                                    

Stukam w ciężkie drzwi, które dopiero po jakimś czasie raczą się otworzyć. Przez niewielką dziurkę wygląda pewien mężczyzn, z wyglądu na około pięćdziesiąt lat. Już jest gotów zamknąć nam drzwi przed nosem, ale jestem szybsza i silniejsza.
- Stój! Nie zamierzam zrobić ci krzywdy, jestem tu z misją pokojową - zielonooki patrzy na mnie dość podejrzanie, ale otwiera szerzej drzwi, robiąc nam przejście i szybko je zamyka na wszystkie zamki.
- Kim jesteś? - pyta niemiło, sprawiając wrażenie gbura. Mam nadzieję, że potem okaże się być trochę bardziej przyjazny. 
- Lauren... Lauren Jauregui. Jestem wnuczką Elżbiety Batory, a to moja dziewczyna Camila Cabello - twarz mężczyzny wyraźnie się rozjaśnia i gestem dłoni pokazuje, aby iść za nim.
- Nie sądziłem, że mnie odwiedzisz - mruczy nagle. - Twoja babka nie mówiła o mnie nikomu, więc nie rozumiem skąd ty się dowiedziałaś... - odwraca się do nas przodem, gdy wchodzimy do ogromnego salonu z kominkiem. Pokazuje nam, abyśmy zajęły miejsca, a sam zasiada w dużym fotelu.
- Znalazłam wasz listy - tłumaczę. - I wszystkie pozostałe dokumenty, których moja matka nie była w posiadaniu. 
- To niemożliwe - prostuje plecy i spogląda na mnie zainteresowany. - Elżbieta dobrze je ukryła, nie miałaś nawet szans na znalezienie ich...
- Widocznie mamy pomysły na te same kryjówki - mówię z uśmiechem. Łapię Camilę za dłoń i opieram się wygodniej o kanapę. 
- Jesteś dziedzicem - stwierdza szybko. - Już wcześniej wokół mojego zamku wyczuwałem ogromną moc, która bije właśnie od ciebie.
- Taa... Wszyscy mi to mówią, ale dalej nie rozumiem o co wam chodzi - marszczę brwi, spoglądając na niego z ukosa. Mężczyzna również mi się przygląda, opierając brodę na ręku.
- Elżbieta dość często mówiła o małej dziewczynce, która miała odmienić los rodu Bathory... Zawsze uważałem to za głupie zabobony i jej dziwny tok myślenia, ale teraz... - podnosi się gwałtownie i znika. Wygląda to tak jakby rozpłynął się w powietrzu, ale dobrze wiem, że użył teleportacji. 
I nie mylę się. Kilka sekund później ponownie pojawia się w salonie, trzymając w dłoniach jakieś kartki i swój dziennik. W jednej z kopert znajduje się medalion, który mam wrażenie, że już gdzieś kiedyś widziałam. 
- Należał do twojej babci - wyjaśnia, widząc na co aktualnie patrzę. - Miała go na sobie w dzień śmierci i ogólnie przez większość czasu się z nim nie rozstawała... Otwórz go, znajdziesz tam jej ulubioną modlitwę, którą często odmawiała.

"Pomóż mi o Isten i ty także wszechmocna chmuro.
Strzeż mnie Elżbietę i daj mi długie życie.
O obłoku - jestem w niebezpieczeństwie.
Ześlij mi dziewięćdziesiąt kotów, które są twoją domeną.
Rozkaż im przybyć z ich wszystkich legowisk
Z gór, z wody, z rzek, z rynsztoków i oceanów.
Powiedz im, aby przybyły szybko.
I niech wyszarpią i rozerwą serce Megyery.
Strzeż Elżbietę od wszystkiego, co złe."

Patrzę na Camilę, która wygląda na jeszcze bardziej przerażoną niż wcześniej, a potem na Count'a, który jest niezwykle opanowany. Mam teraz w głowie taki mętlik, że nie potrafię odróżnić faktów od fanaberii Elżbiety. W wszystko ma swoje granice. Byłam przekonana, że Dracula powie mi tylko coś więcej na temat mojej babci, a nie jeszcze bardziej zagłębi się w poznawanie jej historii...
- Była mądrą kobietą - mówi wyrywając mnie z chwilowego transu. - Poznaliśmy się na jednym z bali, organizowanym przez ciotkę Elżbiety. Już wtedy mnie zauroczyła. Usiedliśmy przy lampce wina i wsłuchiwaliśmy się w odgłosy muzyki oraz tańczących par. Czas płynął, a my znajdowaliśmy coraz to nowe tematy do rozmów. Zaprosiłem ją wtedy do swojego zamku, była tym wręcz zachwycona. Podczas drugiego spotkania zjedliśmy razem obiad, a ona zaczęła smętną gadkę o swoim mężu. W dużej mierze narzekała na niego, nie będąc do końca szczęśliwą małżonką. Ale to sprawiało, że oczarowałem się jeszcze bardziej jej osobą. Spotykaliśmy się zawsze, gdy tylko Franciszek wyjeżdżał na walki przeciwko Turkom, a ona zostawała sama w ogromnym zamczysku. Wtedy nudziliśmy się razem... Pewnej nocy nastąpił jednak przełom. Przyjechała do mnie cała zapłakana, że nie układają się jej relacje z mężem i dla pocieszenia przyniosłem wino. Krwiście czerwone... Oniemiała z zachwytu, a nasza noc zakończyła się finałem w mojej sypialni. Od tamtej pory wyznawaliśmy sobie miłość i pokazywaliśmy jak bardzo zależy nam na tej drugiej osobie. Sam miałem trzy małżonki, ale nie przeszkadzało mi to w pokochaniu Elżbiety taką prawdziwą i szczerą miłością. Lecz pewnego dnia nasz "związek", który kształtowaliśmy i kreowaliśmy według własnego uznania, rozpadł się. Zaszła w ciążę. Ze mną... Zapewne wiecie to już z listów. Niestety nie mogłem ułożyć sobie z nią życia, bo w dalszym ciągu na przeszkodzie stał jej mąż i moje żony. Dlatego Elżbieta udawała, że to dziecko Franciszka, a ja do dnia dzisiejszego żyłem z poczuciem winy. Gdy zmarła, wtedy moje wyrzuty sumienia jeszcze bardziej się nasiliły. A teraz siedzę tutaj z wami i opowiadam wam tę smętną historyjkę, fragment mojego długiego i wiecznego życia.
Wtedy zrozumiałam... To nie była tylko historia. To były wspomnienia Draculi, który również miał uczucia i został zraniony tak samo jak Elizabeth. To była historia prawdziwej miłości, która nie powinna się w ogóle wydarzyć.

Wnuczka Elizabeth Bathory || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz