💎 Urodziny

900 81 2
                                    

- Lo... - słyszę cichy głosik Camili przy swoim uchu. Delikatnie potrząsa moim ramieniem, a ja obejmuję ją mocniej i przyciągam do siebie. Mamroczę coś niezrozumiale pod nosem, słysząc śmiech dziewczyny. - Kochanie, wstawaj - czuję delikatne pocałunki na swojej szyi, a następnie na ustach. Natychmiast oddaję muśnięcia, przytulając brunetkę. - Najlepszego, skarbie.
Otwieram oczy i przyglądam się dziewczynie, na której twarzy widnieje promienny uśmiech.
- Skąd wiedziałaś? - pytam zaskoczona, ale zamyka mi usta pocałunkiem. Uśmiecham się i wychodzę jej naprzeciw. Obejmuję ją ramionami i ciągnę do dołu, by położyła się na mnie. Zaskoczona, opiera się na rękach, ułożonych obok mojej głowy, a kurtyna jej włosów spada na moją twarz. Jej zapach i bliskość bardzo mnie nakręcają. Szybko przełykam jad, aby nie zrobić Camili krzywdy i głaszczę ją spokojnie po policzku.
- Katarzyna mi powiedziała - uśmiecha się szeroko. - A raczej cały zamek trąbi o tym od rana.
- Więc która jest godzina? - spoglądam na nią, a ona przesuwa palcem po linii mojej szczęki.
- Dwunasta - mruczy, jeszcze szerzej się uśmiechając. - Wyglądałaś tak słodko, gdy spałaś, że nie miałam serca cię budzić - na jej policzki wpływa głęboki rumieniec, a ja śmieję się głośno.
- Ładnie ci w czerwonym, buraczku - dziewczyna gromi mnie wzrokiem, a ja cmokam ją w środek nosa.
- Wybaczę ci, ale tylko dlatego, że dziś są twoje urodziny - uśmiecha się słodko. Pochyla się i składa czuły pocałunek na moich wargach, a następnie wstaje. Dopiero teraz dostrzegam, że jest w pełni ubrana, mając na sobie jedną z moich czarnych koszulek. Nigdy nie pozwalałam, aby jakakolwiek dziewczyna nosiła moje ubrania, ale Camila to co innego. Wiem, że w zamku jest masa zapasowych, a mimo to dałam jej swoje. Być może nawet i bez tej całej sytuacji, która się wydarzyła, gdy tu jechała, dawałabym jej swoje t-shirty.
Podchodzi do szafki i bierze z niej małe zawiniątko, które obraca ostrożnie. Nie spodziewałam się dzisiaj żadnych prezentów, tym bardziej, że Michael z Clarą nie organizowali mi nigdy urodzin. Jedynie wujek dawał mi jakiś upominek, kupując tort i świeczki.
Potem z uśmiechem wraca na łóżko i podaje mi pakunek. Potrząsam nim delikatnie, aż w końcu ściągam wstążkę. Moim oczom ukazuje się naszyjnik w kształcie księżyca, a na odwrocie są nasze inicjały.
- "LMJ & KCC" - czytam na głos. Spoglądam na brunetkę, która zagryza wargę z niewinnym uśmiechem. Kręcę głową i przyciągam ją do siebie za biodra, a następnie całuję ją czule. - Dziękuję, skarbie.
- Drobiazg - głaszcze mój policzek i linię szczęki. Uśmiech wciąż nie schodzi z jej twarzy i wygląda naprawdę beztrosko. - Pamiętasz, jak pierwszy raz spacerowałyśmy po zamku? Opowiadałaś mi wtedy historię o księżycu i słońcu, zanim nie przerwał nami Michael. Byłaś w tamtym momencie taka wciągnięta w tę opowieść... - kręci delikatnie głową i całuje mnie. - Dostrzegłam, że jesteś moim księżycem, Lo - wskazuje na mój naszyjnik. - A ja twoim słońcem - wtedy do góry podnosi zawieszkę ze swojego łańcuszka. Dopiero teraz orientuję się, że cokolwiek założyła na szyję.
- Kocham cię, Camz - przytulam ją mocno do siebie i wzdycham jej wspaniały kwiatowy zapach.

×××

- Wszystkiego najlepszego! - nagle do salonu wpadają wszyscy zgromadzeni w zamku. Marszczę brwi, ściskając dłoń brunetki i spoglądam na transparent, który trzyma Katarzyna. Jednogłośnie oznajmia on, że są dzisiaj moje urodziny, a ja wzdycham cicho. Nigdy nie było to dla mnie nic hucznego i spodziewałam się zwykłych życzeń, a nie tego całego zamieszania.
- Najlepszego, staruszko - Ally klepie mnie po ramieniu i przytula ostrożnie. Oddaję uścisk, cicho jej dziękując i całuję dziewczynę w policzek. Do życzeń dołącza się również Ruby, targając ze sobą ogromnego pluszaka. Tylko Allyson mgła wiedzieć, że uwielbiam szopy pracze. Ma on około 1,5 metra i jest niezwykle miękki. - Doceń starania Allysusa, bo nieźle się namęczyłam, żeby znaleźć ci zabawkę - dziewczyna śmieje się radośnie, posyłając mi kuksańca w bok, na co odpowiadam jej tym samym. Wszystkie wybuchamy śmiechem, zajmując miejsca przy stole.
- Pomyśl życzenie, córuś - Kasia stawia przede mną tort, masując delikatnie moje ramię. Uśmiecham się do niej wesoło i zdmuchuję świeczki. Myślę o tym, by być z Camilą aż po całą wieczność i mam nadzieję, że się spełni.
Wszyscy biją brawo i jeszcze raz składają mi życzenia. Jestem wdzięczna, że moja rodzicielka zorganizowała przyjęcie i ściągnęła osoby, które pracują na zamku, jak i moich przyjaciół.

×××

- Kasiu! - wołam za blondynką, gdy ta przechadza się po korytarzu. Przyjęcie skończyło się dwie godziny temu, a kobieta była zajęta pilnowaniem wszystkiego.
- Jest i nasza jubilatka - uśmiecha się wesoło i podchodzi do mnie. Jej oczy błyszczą w blasku słońca, a ja dostrzegam wiele detali jej twarzy, których wcześniej nie zauważyłam.
- Chciałam ci podziękować. To naprawdę wiele dla mnie znaczyło - mówię cicho i przytulam ją. Mama natychmiast oddaje uścisk, starając się nie naruszyć granicy dotyku.
- Dla mnie też kochanie. Od tak wielu lat mogłam w końcu uczestniczyć w twoich urodzinach - zielonooka po raz pierwszy wygląda na naprawdę szczęśliwą i bardzo się cieszę, że mogłam to sprawić.
- Jeszcze raz ci dzięku... - zanim zdążę dokończyć w holu rozbrzmiewa szczekanie psa. Szybko orientuję się, że znam je bardzo dobrze i rozpoznałabym je nawet na końcu świata. - Leo? - szepczę zaskoczona, a jasnobrązowa kulka zjawia się przy moich nogach, merdając radośnie ogonem. 
Szczeniak szczeka dopóki nie biorę go na ręce, a gdy znajduje się na wysokości mojej twarzy, zaczyna lizać mnie po policzku.
- Katarzyna? - z mroku wyłania się postać mężczyzny. Samą posturą przypomina mi Michael'a. Głos i rysy twarzy też ma podobne.
- Marcin? - mimika mojej rodzicielki zmienia się z zaniepokojonej na przerażoną, a zarazem uradowaną. I po tym jednym słowie domyślam się, o co w tym wszystkim chodzi. Wrócił mój prawdziwy ojciec.

_______________

Yep, yep, yep... Czyżby znowu jakaś drama? >.<

Wnuczka Elizabeth Bathory || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz