Po wyjściu z domu wyłączyłam funkcję dyktafonu w telefonie.
Odsłuchałam nagranie, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko dobrze słychać.
Na szczęście mój plan się powiódł.Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z nie planowanym piskiem opon.
Dowiedziałam się, że Justin nocuje w naszym hotelu, więc od razu skierowałam się w tamtą stronę.
Chciałam, żeby w końcu zrozumiał, że go nie zdradziłam i to wszystko było zaplanowane przez jego ojca.Zaparkowałam na tylnim parkingu, który należy do personelu i wysiadłam z auta.
Nagle zaczęłam myśleć, jak mam mu o tym powiedzieć i czy w ogóle mam to zrobić.
Zawsze byłam szczera z Justinem. Chociaż mnie zranił, to i tak mu wybaczyłam, dałam szansę na wyjaśnienia.
Może nie warto ratować te małżeństwo?Teraz, dzięki tej całej sytuacji, poznałam inne oblicze Justina. Jest strasznie naiwny, agresywny i mnie osądza. Wyzywa od najgorszych i traktuje o wiele inaczej.
Chciałam już wsiąść spowrotem do samochodu, ale ktoś mnie powstrzymał.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytał oschłym głosem.
- Już nie ważne. - wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi.
- Jak to? - zdziwił się.
- Zrozumiałam, że nie ma już sensu walczyć. Mam dowód, na to że Cię nie zdradziłam, ale nagle mi nie zależy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jaki dowód? - zapytał.
- Rozmawiałam dzisiaj z twoim tatą. Do wszystkiego się przyznał. - powiedziałam obojętnie.
- Nagrałaś rozmowę z nim? - zamknął mi drzwi.
- Tak. - pokiwałam głową.
- Mogę odsłuchać? - zapytał niepewnie.
- Jasne. - włączyłam mu nagranie.Kiedy się skończyło, schowałam telefon do kieszeni kurtki i spojrzałam na Justina. Miał wytrzeszczone oczy i był zdziwiony.
- Chanlie, ja... - zaczął smutno.
- Nie chcę tego słuchać. - powiedziałam stanowczo.
- Przepraszam. - szepnął.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny. - prychnęłam.
- Przepraszam, że tak wyszło. Zaufałem nie tej osobie. - westchnął.
- To już mnie nie obchodzi, Justin. Zdałam sobie sprawę jaki jesteś na prawdę. Doszłam do wniosku, że nie chcę z Tobą być. - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Wybacz mi. - klęknął.
- Drugiej szansy nie dostaniesz. Ja nie miałam ani jednej, więc ciesz się, że Ty ją miałeś. Niestety ją zmarnowałeś, ale to już nie moja wina - spojrzałam w dół, żeby utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
- Kocham Cię. - szepnął, a po jego policzku spłynęła łza.
- Kochasz dziwkę, która rzekomo Cię zdradziła? - prychnęłam.
- Kocham moją Chanlie, która nigdy by mi tego nie zrobiła. - westchnął.
- To kiedy przyjdzie ten list od twojego prawnika? - zapytałam poważnie.
- Na prawdę chcesz rozwodu? - zapytał.
- Tak. - odsunęłam się od niego.
- Nie dam Ci go. - powiedział zrozpaczony.
- Jeszcze zobaczymy. - puściłam mu oczko.
- A co z dziećmi? - zapytał patrząc na mój odstający brzuch.
- Teraz się nimi martwisz? Wcześniej chciałeś je rozdzielić. - powiedziałam z żalem. - Dzieci zostaną ze mną. - dodałam i wsiadłam do swojego samochodu.***
Wróciłam do apartamentu i od razu dałam upust swoim emocjom. Zaczęłam płakać. Tylko przy Justinie starałam się być twarda. Cieszę się, że się przy nim nie rozkleiłam i byłam silna.Nie jestem w stu procentach pewna, czy chcę tego rozwodu, bo przecież nadal go kocham.
Wiem, że mnie zranił.
Chciał rozdzielić dzieci,
zaufał swojemu ojcu,
oskarżył mnie o zdradę i traktował jak szmatę, ale nie potrafię od tak przestać go kochać.W końcu to mój mąż. Jest to mężczyzna, dzięki któremu byłam na prawdę szczęśliwa. Niestety nie potrwało to za długo przez jego ojca.
Była to nie pierwsza z przeszkód na naszej drodze, którą musieliśmy pokonać, żeby być razem.
Jednak teraz nam się nie udało jej pokonać.
Nasze małżeństwo zniszczył jego ojciec i mój były.Nie zdążyłam ściągnąć z siebie kurtki, a już ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i od razu tego pożałowałam.
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Musimy pogadać. - powiedział stanowczo.
- Już rozmawialiśmy. - zagrodziłam mu drogę, żeby nie wszedł.
- Ja jeszcze nie skończyłem. - pokręcił głową.
- A ja tak. - sztucznie się uśmiechnęłam i chciałam zamknąć mu drzwi, ale mi w tym przeszkodził.
- Proszę. - szepnął.
- Dobra! - przesunęłam się w przejściu.- Nie możemy się rozstać. - posmutniał.
- Dlaczego? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- Byliśmy razem szczęśliwi. - usiadł na kanapie.
- No właśnie, byliśmy. - dałam nacisk na ostatnie słowo.
- Jesteś pewna, że chcesz rozwodu? - zapytał ponownie.
- Tak będzie lepiej. - wzruszyłam ramionami.
- Dla kogo? - spojrzał na mnie z żalem.
- Dla nas i dla dzieci. - powiedziałam.
- Chcesz mi je zabrać? - zapytał.
- Ty tak serio? Sam chciałeś je rozdzielić. - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Byłem głupi, nie doceniałem tego co miałem. - westchnął.
- Nie chcę się z Tobą kłócić. - pokręciłam głową.
- Ja też nie chcę. - złapał mnie za dłoń.
- Musimy uzgodnić, co się stanie z dziećmi po naszym rozwodzie. - powiedziałam po chwili.
- Wiem. - przytaknął głową.-------------
Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy. Postaram się je poprawić w najbliższym czasie.

CZYTASZ
Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)
Roman d'amour- Czyli moje zdanie się nie liczy? - spojrzałam na swoich rodziców. - W tym momencie nie. - odpowiedział bez wahania ojciec. - Nie chcę tego małżeństwa. - próbowałam zmienić ich decyzję. - Nie musicie być razem do końca życia. Wystarczy kilka la...