28.

14.2K 558 47
                                        

Po wyjściu z domu wyłączyłam funkcję dyktafonu w telefonie.
Odsłuchałam nagranie, żeby sprawdzić czy na pewno wszystko dobrze słychać.
Na szczęście mój plan się powiódł.

Wsiadłam do samochodu i ruszyłam z nie planowanym piskiem opon.
Dowiedziałam się, że Justin nocuje w naszym hotelu, więc od razu skierowałam się w tamtą stronę.
Chciałam, żeby w końcu zrozumiał, że go nie zdradziłam i to wszystko było zaplanowane przez jego ojca.

Zaparkowałam na tylnim parkingu, który należy do personelu i wysiadłam z auta.

Nagle zaczęłam myśleć, jak mam mu o tym powiedzieć i czy w ogóle mam to zrobić.

Zawsze byłam szczera z Justinem. Chociaż mnie zranił, to i tak mu wybaczyłam, dałam szansę na wyjaśnienia.
Może nie warto ratować te małżeństwo?

Teraz, dzięki tej całej sytuacji, poznałam inne oblicze Justina. Jest strasznie naiwny, agresywny i mnie osądza. Wyzywa od najgorszych i traktuje o wiele inaczej.

Chciałam już wsiąść spowrotem do samochodu, ale ktoś mnie powstrzymał.

- Co Ty tutaj robisz? - zapytał oschłym głosem.
- Już nie ważne. - wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi.
- Jak to? - zdziwił się.
- Zrozumiałam, że nie ma już sensu walczyć. Mam dowód, na to że Cię nie zdradziłam, ale nagle mi nie zależy. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jaki dowód? - zapytał.
- Rozmawiałam dzisiaj z twoim tatą. Do wszystkiego się przyznał. - powiedziałam obojętnie.
- Nagrałaś rozmowę z nim? - zamknął mi drzwi.
- Tak. - pokiwałam głową.
- Mogę odsłuchać? - zapytał niepewnie.
- Jasne. - włączyłam mu nagranie.

Kiedy się skończyło, schowałam telefon do kieszeni kurtki i spojrzałam na Justina. Miał wytrzeszczone oczy i był zdziwiony.

- Chanlie, ja... - zaczął smutno.
- Nie chcę tego słuchać. - powiedziałam stanowczo.
- Przepraszam. - szepnął.
- Mam gdzieś twoje przeprosiny. - prychnęłam.
- Przepraszam, że tak wyszło. Zaufałem nie tej osobie. - westchnął.
- To już mnie nie obchodzi, Justin. Zdałam sobie sprawę jaki jesteś na prawdę. Doszłam do wniosku, że nie chcę z Tobą być. - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Wybacz mi. - klęknął.
- Drugiej szansy nie dostaniesz. Ja nie miałam ani jednej, więc ciesz się, że Ty ją miałeś. Niestety ją zmarnowałeś, ale to już nie moja wina - spojrzałam w dół, żeby utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
- Kocham Cię. - szepnął, a po jego policzku spłynęła łza.
- Kochasz dziwkę, która rzekomo Cię zdradziła? - prychnęłam.
- Kocham moją Chanlie, która nigdy by mi tego nie zrobiła. - westchnął.
- To kiedy przyjdzie ten list od twojego prawnika? - zapytałam poważnie.
- Na prawdę chcesz rozwodu? - zapytał.
- Tak. - odsunęłam się od niego.
- Nie dam Ci go. - powiedział zrozpaczony.
- Jeszcze zobaczymy. - puściłam mu oczko.
- A co z dziećmi? - zapytał patrząc na mój odstający brzuch.
- Teraz się nimi martwisz? Wcześniej chciałeś je rozdzielić. - powiedziałam z żalem. - Dzieci zostaną ze mną. - dodałam i wsiadłam do swojego samochodu.

***
Wróciłam do apartamentu i od razu dałam upust swoim emocjom. Zaczęłam płakać. Tylko przy Justinie starałam się być twarda. Cieszę się, że się przy nim nie rozkleiłam i byłam silna.

Nie jestem w stu procentach pewna, czy chcę tego rozwodu, bo przecież nadal go kocham.

Wiem, że mnie zranił.
Chciał rozdzielić dzieci,
zaufał swojemu ojcu,
oskarżył mnie o zdradę i traktował jak szmatę, ale nie potrafię od tak przestać go kochać.

W końcu to mój mąż. Jest to mężczyzna, dzięki któremu byłam na prawdę szczęśliwa. Niestety nie potrwało to za długo przez jego ojca.

Była to nie pierwsza z przeszkód na naszej drodze, którą musieliśmy pokonać, żeby być razem.

Jednak teraz nam się nie udało jej pokonać.
Nasze małżeństwo zniszczył jego ojciec i mój były.

Nie zdążyłam ściągnąć z siebie kurtki, a już ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i od razu tego pożałowałam.

- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Musimy pogadać. - powiedział stanowczo.
- Już rozmawialiśmy. - zagrodziłam mu drogę, żeby nie wszedł.
- Ja jeszcze nie skończyłem. - pokręcił głową.
- A ja tak. - sztucznie się uśmiechnęłam i chciałam zamknąć mu drzwi, ale mi w tym przeszkodził.
- Proszę. - szepnął.
- Dobra! - przesunęłam się w przejściu.

- Nie możemy się rozstać. - posmutniał.
- Dlaczego? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- Byliśmy razem szczęśliwi. - usiadł na kanapie.
- No właśnie, byliśmy. - dałam nacisk na ostatnie słowo.
- Jesteś pewna, że chcesz rozwodu? - zapytał ponownie.
- Tak będzie lepiej. - wzruszyłam ramionami.
- Dla kogo? - spojrzał na mnie z żalem.
- Dla nas i dla dzieci. - powiedziałam.
- Chcesz mi je zabrać? - zapytał.
- Ty tak serio? Sam chciałeś je rozdzielić. - spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Byłem głupi, nie doceniałem tego co miałem. - westchnął.
- Nie chcę się z Tobą kłócić. - pokręciłam głową.
- Ja też nie chcę. - złapał mnie za dłoń.
- Musimy uzgodnić, co się stanie z dziećmi po naszym rozwodzie. - powiedziałam po chwili.
- Wiem. - przytaknął głową.

-------------
Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy. Postaram się je poprawić w najbliższym czasie.

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz